2013-03-30






"Nie bój się
Wierz tylko".

Mk 5, (21-43)


Serdeczności i miłości. Niech radość wypełni serca.


 

2013-03-25

Królewno,

od soboty raczysz nas wspaniałym papapa. Po powrocie ze spaceru, nadal mroźnego, zimowego, ale pięknie słonecznego zaczęłaś machać jedną rączką. A ja ściskałam Cię, całowałam, chwaliłam i cieszyłam się jak głupia. Duma nie z tej ziemi, bo to pierwszy taki widzialny znak, że to, czego Cię uczymy przynosi efekty. Napisałam SMSa do Taty, zadzwoniłam do Twej Babci. Ja Twoja Matka niczym paw! I machasz teraz albo lewą ręką ( nie będziesz prawo ręczna?), albo obiema. Najczęściej do pluszowych zwierzaków na półce albo zdjęć na lodówce. Bez różnicy, czy akurat wchodzisz do pokoju, wychodzisz, czy się w nim bawisz. Kiedy masz na to ochotę albo przypomnisz sobie o nowej umiejętności. I wierzę, że rezultaty przyniosą też coraz częściej powtarzane Marcelka, nie wolno ruszać kabli, wyrywać Mamie włosów, gryźć, ściagać śliniaka. Przy tym ostatnim widzę małe postępy, bo gdy usłyszysz podczas jedzenia magiczne nie wolno zatrzymujesz na chwilę ręce gotowe do natychmiastowego pozbycia się ceratki i patrzysz na mój jakże groźny wyraz twarzy.

A dziś niczym Saper przypełzałaś do mnie, gdy tylko zobaczyłaś, że rozkładam się z jedzeniem na Twoim kocykowym placu zabaw. Wpatrywałaś się tymi wielkimi, niebieskimi, ślicznymi oczętami, otwierałaś buzię i czekałaś gotowa na poznanie nowych potraw I poznałaś smak naleśnika z białym serem, czekoladą i biedronkowym serkiem waniliowym. A gdy wróciłam do domu, po prawie trzech godzinach nieobecności powitałaś mnie szerokim uśmiechem, tupaniem stóp o podłogę, co jest Twoją oznaką radości i oderwałaś się od zabawy, by do mnie przypełznąć. Tak dużo już rozumiesz. Wiesz. Czujesz!

Mam nadzieję, że nie stanę się taką Matką, jak ta, którą dziś mijałam. Szła z dwójką dzieci. Kilkulatkiem, chłopcem, którego strofowała, bo wziął w ręce śnieg. Kazała mu go odłożyć, bo inaczej przemoczy sobie rękawice. Młodszemu dziecku, siedzącemu w spacerówce i wyginającemu się, ciekawemu świata kazała siedzieć prosto. A ja chcę, byś się wierciła w wózku, oglądała świat ze wszystkich stron. Tylko uważaj - nie wypadnij! I w przyszłą zimę obiecuję, że schowam do torby drugą parę rękawiczek. Na wszelki wypadek, gdybyś przemoczyła pierwszą lepiąc śniegowe kulki, bałwany, czy cokolwiek innego wymyślisz. Bo i ja kiedyś w śmingus-dyngus wpadałam tylko na chwilę do domu, by zmienić przemoknięte ubrania i wybiegałam oblewać się dalej. W końcu mama powiedziała, że jak przemoczę tą ostatnią kurtkę, to będę ganiała się w mokrych ubraniach, bo już nie ma w co mnie przebrać. Takie są prawa dziecka, dzieciństwa i nie zamierzam Ci tego zabraniać. Chcę, byś miała co wspominać. Jak ja!

Całuski Moja Najwspanialsza!

2013-03-20

Miśko moja,

wczoraj zostałaś oficjalnie starszą siostrą cioteczną/stryjeczną (nigdy nie wiem, nie rozróżniam, bo dla mnie wszyscy są cioteczni...) Basi. To córka Twojego wujka Bartka, a mojego starszego brata. Dziwne, bo wydawać by się mogło kilka dni temu wprowadzałam się na Wielkopolską i razem odgrzewaliśmy mielone od Mamy i jedliśmy je przy serialowych Przyjaciołach. A teraz już oboje jesteśmy rodzicami. I tylko żałuję, że dzieli nas odległość. Ale postaramy się byście miały ze sobą dobry kontakt, nie tylko taki od święta. I pewnie już nie będziecie pisały do siebie tradycyjnych listów, tak jak ja z Ciocią Gosią z Raszyna, ani nie będziesz zbierała pięćdziesięciogroszówek, by potem z budki telefonicznej wypytywać o chłopaków. Ale czuję, że czekają Was wspaniałe wakacje u Babci, a może podtrzymamy pielęgnowaną już tradycję i Sylwestra co roku będziecie spędzać też razem? 

Miśko - nazywana tak przez Babcię Alinkę, z którą ( i rodzeństwem Taty ) spędziłaś ostatni weekend. Wspólne uciechy na placu zabaw, którym nazywam nasz salon z rozłożonym na środku kocem (na którym i tak nie leżysz) i zabawkami oraz przedmiotami, które teoretycznie zabawkami nie są - Ty jednak potrafisz zrobić z nich użytek i zająć się przez kilka chwil : reklamówka, woreczek po bransoletce, butelka po mineralnej, pokrywka od słoika, popołudnie na zakupach ku Twej wielkiej radości, a wieczorem - gdy Ty już śpisz - nasz wysiłek umysłowy podczas gry w Scrabble. Kolejne plusy nieposiadania telewizora! I już wiem, co włożysz na chrzciny swojej nowej Siostry. Chrzestny ma dobry gust!

Próbujesz raczkować. Podciągasz kolana, prostujesz ręce i kilka chwil zostajesz w takiej pozycji. Ale gdy chcesz sięgnąć po zabawkę nadal przypominasz czołgającego się żołnierza. Kolejna biała kreseczka na górze. Moim zdaniem dwójka. Tata twierdzi, że jednak jedynka...

I mamy już dość zimy. Przynajmniej ja - serdecznie. Spacery po naszych wydawać by się mogło odśnieżonych osiedlowych chodnikach kończą się bólem dłoni w nadgarstkach, bo nie lada wysiłku wymaga ode mnie pchanie, przenoszenie Twojego pojazdu. W przyszłym roku zima będzie piękna. Tak jak tegoroczna wiosna, na którą wciąż czekamy. Ty w kombinezonie z ortalionu, ja w dobrych, nieprzemakalnych butach ze sznurkiem od sanek w ręku. Ulepimy bałwana, całe stado bałwanów, zaliczymy wszystkie górki, sturlamy się z nich, tak jak ostatnio widziane dzieci w wąwozie, zrobimy orły na śniegu i stworzymy damski duet przeciwko Tacie i wygramy bitwę na śnieżki. 
A teraz niech już po prostu nastanie wiosna. 

Marceliśka - Miśka, Marcelinka - Malinka, Linka, Lineczka, Marcelka, Marcyśka, Marcyś. Marceluś. Szukam zdrobnienia. 


2013-03-14

Córeczko,
 
myślę, że zapamiętamy dzień Twojej trzeciej białej kreseczki w szeroko uśmiechniętej buzi. Dla Ciebie i dla nas to dzień górnej jedynki, dla świata - nowego Papieża. Argentyńczyka. Po raz pierwszy w historii Kościoła wybór kardynała spoza Europy. Dobre oczy Franciszka Iszego. Imię jak Twego pradziadka, którego nigdy nie poznasz, tak jak i ja. I żałuję, że nie znam Taty swojej Mamy. Choć po opowieściach myślę, że niecierpliwość, choleryczność, nerwowość to właśnie te moje geny, o których czasem myślę. Kiedy ona Wam urośnie. A ta ona ma już swoje Dziecko. Ukochaną Córkę. Ciebie. I obyś nie rosła tak szybko, jak ja.
 
Jako, że ja lubię żakiety, Babcia Beatka też - swetra porządnego ciężko w naszych szafach znaleźć...:] i Ty będziesz miała okazję do polubienia swojego pierwszego, białego w ciemno-niebieskie paski z wywiniętymi mankietami w kropeczki, w rozmiarze 74. W sam raz na wiosnę. I już nie mogę się doczekać, kiedy się w niego wystroisz. Damo moja!
 
Zjadasz swoje pierwsze ciasteczka 7m+ i jabłkowe wafle ryżowe. Smakujesz ogórka kiszonego i sera feta. Podjadasz chleb. Spacery albo przesypiasz, albo rozglądasz się z miną tak poważną, która w domu naszym nie gości. Spoglądasz na półkę, gdy pytam Cię gdzie jest kaczka. Myślę, że to nie przypadek, po prostu to wiesz. I sama pokazujesz mi, kiedy masz ochotę poprzytulać się do matczynej piersi. Pełzniesz do mnie i próbujesz dobrać się do biustonosza.
 
I wiesz - Kocham Cię całym sercem. Mocniej. Wciąż mocniej.

2013-03-11

To był dobry weekend, dobry, bo w towarzystwie Babci Beatki. Dużo radości, ciepła, rodzinkowe wieczory i każdy miał czas na zasłużony odpoczynek. O takim też marzy się Twojemu Dziadkowi - jak przyjedzie to i Mu zafundujemy taką niespodziankę..
Ty miałaś "nową" kompankę zabaw, a my dłuższy poranny sen, czas na wiosenne zakupy - ja, motorowe - Tata i sobotnie wieczorne wyjście do sauny. Śliwkowo - grejfrutowo - miętowy odpoczynek z masażem wykonanym przez Twego Tatę i wróciliśmy do domu ze skórą prawie tak samo gładką jak Twoja pupka. Najlepszy prezent na Dzień Kobiet. Ty, nasza Kobietko dostałaś swój pierwszy bukiet tulipanów, który razem z Babcinym i moim wprawia w wiosenny nastrój, mimo powrotu zimy, opadów śniegu i zasp, przez które znów się przebijamy. Ale myślę, że Tobie Dzień Kobiet będzie kojarzył się właśnie z obecnością Babci i nową świecąco-grającą zabawką. I chyba trochę tęskniłaś, gdy nie było nas przez kilka godzin. Ja po cichu też.
 
W Twoim menu pierwsze brzoskwinie, morele, kalafior. W kąpieli leżąc na plecach non stop przebierasz nóżkami, od paru dni dołączyłaś też jedną rękę i robisz chlapu chlapu z taką siłą, energią i skupieniem na twarzy, po czym na moment przestajesz, śmiejesz się, piszczysz i zaczynasz od nowa zabawę, po której my Twoi towarzysze jesteśmy cali mokrzy. Nie siedzisz jeszcze samodzielnie. A dziś będąc w tej pozycji na moich kolanach - sama wstawałaś łapiąc się kanapy. Nie możesz usiedzieć spokojnie, chcesz stać. Dziś też po raz pierwszy w wannie oparłaś się nie na przedramionach, lecz dłoniach, jak w raczkowaniu. Czekamy, czekamy!
 
I czuję, że to będzie piękna wiosna. Najpiękniejsza. Będziemy ją odkrywały po raz pierwszy razem, ja - od nowa. Bo na spokojnie, bez pośpiechu, bez zajęć na uczelni, pracy do 21szej. Z wypchaną torbą będziemy przemierzały miasto wzdłuż i wszerz, wszystkie parki, ogrody, zalew. Będziemy łykały słońca promienie, obserwowały zieleniejące liście, trawę, kolorowe kwiaty, wrony, psy i wszystkie koty. Będę wyjmowała Cię z wózka, żebyś mogła wszystkiego dotknąć, powąchać, przyjrzeć się z bliska. Bo jesteś aktywna od samego początku. Nie przypominam sobie, żebyś leżała w łóżeczku i nic nie robiła (poza snem). Od pierwszych dni towarzyszysz mi w codziennych czynnościach, w kuchni, sypialni, łazience. Przyglądasz się, gdy gotuję, robię makijaż, rozwieszam pranie. Muzyka towarzyszy nam codziennie. Kolory, dźwięki, śpiew, mój głos. I to procentuje. Widzę.

2013-03-06

Bąbelku,
 
skończylaś 7 miesiecy. 7 miesiecy!! Czas tak bardzo pędzi. Kiedy to minęło? Przecież dopiero cała rodzina zgromadziła się i dopingowała myślami, byś jak najszybciej przyszła na świat, przecież dopiero przywieźliśmy Cię ze szpitala, układaliśmy na brzuszku i cieszyliśmy się, gdy przypadkowo udało Ci się ułożyć usta do uśmiechu. Dopiero...
 
A tu już pierwszy kalafior, czarne jagody, pstrąg i klocki drewniane. Z tego ostatniego większa frajda dla Twych rodziców, którzy pokusili się i ułożyli zamek przedstawiony na opakowaniu. Ty rozwalasz wszystko w okamgnieniu. I pierwsza wizyta na pływalni, w sobotę. I jak na wszystkie nowości, tak i na wielką wodę zareagowałaś uśmiechem. Początkowo przytulona do matczynego ciała, krok po kroku zanurzana coraz głębiej, ostrożnie. Ze spokojem wyjaśniałam Ci, gdzie jesteśmy, co widzisz. Po kilkuminutowym oswojeniu pokazałaś, że chcesz byśmy byli stałymi bywalcami. Chlapałaś na wszystkie strony świata, radowałaś sie, gdy na zmianę Cię zanurzałam i wynurzałam całując jednocześnie, rozsyłałaś uśmiechy nie tylko nam, ale też zachwycającym się Tobą osobom. Bo wiesz, gdybym to ja obserwowała całą sytuację gdzieś obok, stała pod biczem, niczym wodospad dla Ciebie albo masowała swoje ciało w bąbelkach - myślę, że nie mogłabym oderwać od Ciebie oczu. I zazdrościłabym tej rodzinie. Nam. Czy można zazdrościć sobie?
 
Od dwóch dni dumnie podróżujesz w spacerówce. Piękne, wiosenne już słońce sprawiło, że gruby kombinezon schowałam do szafki (ale według prognoz chyba się jeszcze z nim nie rozstajemy), włożyłam Ci lżejszą kurteczkę, spodnie i widzisz świat. Bawisz sie grzechotkami - nadal zabawa w opuszczanie - tym razem w rozpuszczający się śnieg, kałuże i błoto, jesz chrupki i masz minę filozofa, kontemplujesz przyrodę, jej piękno i podziwiasz dzieło Stwórcy?
 
A jutro czekamy na Babcię!

2013-03-03

Marceluś Moja,

tak, jesteś Marceluś, bo zarówno Tata zwraca się do mnie, jak i ja do Niego używając zdrobnienia kończącego się literką ś. I dlatego zostałaś Marceluś. Choć ciocia Justyna B-K pisze o Tobie Marcy - tak z angielskiego.. :]
 
W ciągu dni kilku(- nastu, bo trudno określić konkretny moment) od obracania się wokół własnej osi sprawnie wkroczyłaś w moment pełzania  - nie tylko w obrębie jednego pomieszczenia. W piątek przywędrowałaś z sypialni do mnie do łazienki. I możesz pełzać wszędzie. Nie uchronimy Cię przed zimnem terakoty, bo za chwilę wkroczysz w etap raczkowania i będzie Cię wszędzie pełno, a nie widzę sensu zabraniania. I dobrze, jesteś odważna i niech tak pozostanie. I już wiesz, że gdy leżysz na brzuszku na podłodze i przekręcasz się na plecy (sama tego chcesz, więc nie powstrzymuję, nie bronię), mróżysz oczka, bo za chwilę uderzysz się w głowę. I nie płaczesz, a patrzysz na mnie, moją reakcję i też się śmiejesz. Ale wiem, że jeszcze nie raz doświadczysz wielu upadków, guzów, które wpisane są w naukę raczkowania, chodzenia. A to Cię nauczy i będzisz ostrożniejsza, uważniejsza. Narazie idziesz gdzie popadnie. I jesteś na etapie opuszczania przedmiotów, zabawek i tego, co potencjalnie zabawką nie jest - biszkoptów, swojej szczoteczki do zębów.
 
Według kalendarza rozwoju niemowlaka na mamazone Twoje dorastanie przebiega wzorcowo. Potrafisz utrzymać się kilka sekund w pozycji siedzącej bez podtrzymywania, samodzielnie już od kilku tygodni jesz chrupki, pijesz z niekapka jeszcze dłużej i chcesz chodzić. Ale pamiętam słowa Matki Bajbusów i wszystko w swoim tempie. Jeszcze się w życiu nachodzisz - tak by powiedziała Twoja Prababcia Zosia, która zawsze mi powtarzała: Jeszcze się w życiu napracujesz, narobisz...

A weekend był bardzo dobry. Piątkowa Cavaliada - my po czerwonym dywanie zasiedliśmy w loży Vip-ów. Na żywo zobaczyłaś książeczkowego kasztanka i usłyszałaś Ihaaa kasztanek rży z całej mocy...w wersji naturalnej, nie tej maminej przy codziennej kąpieli. Sobota bez pracy przy komputerze, a za to dwugodzinny spacer, mimo wiatru i przy wynurzających się promieniach wiosennego słońca, które Twoje twarz łapała podczas mocnego snu. Powietrze Ci służy, wolisz gdy jest chłodniej. Niedziela trochę sakralnie, spacerowo, a popołudnie razem z Ciocią Sylwią i zapachem piersi z kurczaka w suszonych pomidorach i mozzarelli. Chciałoby się rzec - leniwie, ale przy Tobie - to niemożliwe.