2018-01-18

Serca moje,

za oknem pierwszy, prawdziwy w tym roku śnieg. Samochody na parkingu pod naszym oknem zasypane tak, że nie można rozszyfrować jakiej są marki. A w ich rozróżnianiu jesteście całkiem dobrzy. Bycie Mamą chłopaka zobowiązuje, bo najpierw sama musiałam się ich nauczyć. Mieliście etap, że każdą naszą podróż, czy to pieszo, czy autem ciągle wykrzykiwaliście - Citroen! Peugeot! Renault! W tym tygodniu nasze podróże ograniczają się do chodzenia między pomieszczeniami naszego domu. Utrzymująca się od niedzieli gorączka Marcelki, kaszel, katar i ogólne osłabienie sprawia, że jesteśmy zdani na siebie i swoją kreatywność. I bardzo mi Cię szkoda Córeczko, bo widok Ciebie - pokładającej się na łóżku to niecodzienny obraz. Budzisz się koło 23.00, zabieram Cię do salonu, wtulasz swoje ciepłe ciało w moje ramię i oglądasz z nami nasz serial.  Nie chcecie praktycznie robić niczego sami, co chwila pytacie: "A co będziemy teraz robić", "A w co się będziemy teraz bawić...". "A co porobimy jak zjemy obiad"? I tak cały dzień...

Ty Marcelko jeszcze bardziej stałaś się "moją przylepką". Kiedy gdziekolwiek wychodzę (urząd/zakupy) od razu pytasz: "A wrócisz na obiad/"Będziesz na usypianiu". Gdy przygotowuję Wam budyń na drugie śniadanie - "Ale posiedzisz z nami". I choć bywa to irytujące, bo czasem każdy potrzebuje swojej przestrzeni niezmąconej żadnymi słowami, to godzinna przerwa - wyjście gdziekolwiek działa na mnie jak weekend w spa. Wracam z nową energią, żeby po raz setny odnaleźć Karola w szafie ze swoimi ubraniami, bo to Twoja Syna ulubiona kryjówka albo, żeby z Tobą Marcelko schować się pod kołdrą na górze Waszego łóżka i czekać, aż Lolek nas znajdzie.

A Ty Synu jesteś mistrzem trafnych odpowiedzi i ripost.Gdy wychodzimy razem w niedzielę na przedstawienie komentujesz:
-Jakie ładne kolczyki założyłaś, takie w kropeczki. 
- Dziękuję Synku. 
-A bransoletki nie miałaś ładniejszej??? 

Albo wchodzisz do kuchni i ni z tego, ni z owego witasz mnie włoskim "Bondziorno" :)

A gdy proszę, żebyś posprzątał trochę w pokoju, bo nie ma jak przejść przez te wszystkie leżące samochody na ziemi to rezolutnie odpowiadasz: "Przecież można przejść, zaraz Ci pokażę jak. O tak, ciach! ciach!" I robisz dwa wielkie kroki między autami i tyle Cię widziałam.

Jesteś na etapie uwielbiania tematów fizjologicznych. Do tego stopnia, że ostatnio wypowiedziałeś niesamowicie mądre zdanie: "Żeby tak pomieszać sikuny z kupą i to zjeść, to by było ekscytujące".  Doprawdy nie wiem, każdego dnia się zastanawiam, skąd Ty czerpiesz inspiracje do swoich pomysłów, odpowiedzi, czy pytań nam zadawanych. 

Nie jestem w stanie się na Ciebie dłużej złościć, bo nawet kiedy próbuję, to Ty zbywasz to swoim przesłodkim uśmiechem albo wchodzisz na kolana, przytulasz się i mówisz "Kocham Cię Mamo Judyto". W ogóle ostatnio zrobiłeś się bardzo wylewny w uczuciach. Nie ma dnia, w którym byś się nie przytulał i nie wyznawał miłości swej rodzicielce.

A Ty Starszy Blond Cudaku - jesteś mistrzynią w wymyślaniu zajęć swojemu młodszemu bratu (chyba naśladując bajkową Ruby). Jeśli chcesz pobawić się sama, a wiesz, że Karol będzie Ci przeszkadzał, to wymyślasz Mu niesamowite role w swojej zabawie w dom. Ostatnio zaproponowałaś, żeby Karol był listonoszem. On był niesamowicie szczęśliwy - chodził po pokojach, zostawiał w przejściach książki, mówiąc, że to ulotki, a Ty w spokoju mogłaś zająć się swoją lalką i udawaniem jej mamy. To zajęcie do tego stopnia tak mu się spodobało, że ostatnio Lolek sam zaproponował: "Melka, a może pobawimy się w dom - ja będę listonoszem". Kiedy Was obserwuję widzę, jak bardzo młodszy brat lubi spędzać z Tobą czas. Zgodzi się na każdą zabawę, byle bawić się wspólnie. I sam, często w takich nieoczekiwanych momentach przytula się do Ciebie i mówi - bardzo Cię kocham.  Ty zaś szepczesz mi: zobacz Mamo, jaki on jest słodziutki, taki malutki. Popatrz, jaką ma minę. 

Poza tym, że się kochacie, tak mocno - jak nasz salon, jak choinka, jak nasze mieszkanie i balkon, i wszystko, tak samo często się nie lubicie. Kłócicie o zabawki, kto, co wziął pierwszy. Kłócicie, kto pierwszy wsiądzie do samochodu, kto pierwszy zejdzie po schodach albo po nich wejdzie. Kto pierwszy dotknie drzwi od łazienki albo wyjdzie z wanny. Po tym z reguły jest płacz - najczęściej Karola, bo to on przegrywa, płacz przemienia się w wycio-darcie, że on już nie chce się w to bawić. I po chwili - na chwilę jest spokój. Standard. A, że Synu potrafisz się wydzierać to nawet skomentowała Ciocia Marta do wujka Mirka. "weź Go lepiej nie zaczepiaj, słyszałeś, jak on potrafi krzyczeć..."I Ty Córciu, masz często na Karola dobry wpływ - potrafisz Mu coś wytłumaczyć, zabawić tak, żeby zapomniał, czemu się właściwie zdenerwował. Dobrze, że macie siebie.

Śpijcie Robaczki. Przed nami jutro kolejny wspólny dzień. Ogórkowa? Szarlotka? Może wreszcie rozbierzemy choinkę.