2015-10-19

Loleczku o łobuzerskim uśmiechu,

ostatnio, kiedy pisałam o Tobie (w maju !!) byłeś chodzącym przy meblach niemowlakiem. A teraz masz ponad 16 miesięcy i jak powiedziała ostatnio Ciocia Kamila - można się już z Tobą dogadać. Choć nie wiele mówisz, to wszystko gestem potrafisz wytłumaczyć. Rozbraja mnie Twoje " Mamo, mamo, mamo", kiedy przybiegasz do kuchni i palcem pokazujesz, gdzie mam iść i czego potrzebujesz. Często wołasz mnie do wspólnej zabawy, wskazując na książki albo klocki. Wybierasz kilka, usadawiasz się na moich kolanach i rozpoczynamy przygodę ze światem bajek, rymowanek i wyliczanek. A jeszcze niedawno śmieliśmy się z Tatą, że nie wyrażasz zbyt dużego zainteresowania literaturą dla najmłodszych, a tu proszę - jedna z ulubionych rozrywek. Może poza sportem, zamiłowanie do czytania jednak odziedziczysz po mnie.
Z przyjemnością obserwuję Twój rozwój, który dzięki obecności starszej Siostry przebiega szybciej, jak to chyba ma miejsce w większości takich przypadków. Patrzysz na Marcelkę i naśladujesz ją we wszystkim. Jeśli Ona tańczy w salonie, Ty po chwili dołączasz do niej i podnosząc jedną rękę do góry kręcisz piruety. Jeśli Ona buduje z Lego, co oboje uwielbiacie, Ty towarzyszysz Jej w budowaniu domów z tarasami i bijesz sobie brawo za każdym razem, gdy uda Ci się dobrze połączyć ze sobą klocki. Albo rozłączasz elementy żółtej kopary i co chwili przybiegasz do mnie ze swoim słynnym "o o o o  o o" i w ten sposób każesz sobie naprawiać pojazd. Twoje "oooo" wyraża wszystko.  Że coś zmajstrowałeś, że wylałeś wodę z kubka, że masz coś w rękach, że znalazłeś śmieci i koniecznie muszę Ci otworzyć kosz, bo uwielbiasz robić porządki, że chcesz się napić, bo akurat pije też Twoja siostra, że chcesz Taty samochód (pilnie strzeżony na półce, do której nie dosięgacie). Jeśli Marcelka gotuje zupy (a w Jej menu są i lalkowe i, kwiatowe, i samochodowe), Ty obok mieszasz łyżką w kubku, nalewasz z dzbanka i patrząc na swoją "Mistrzynię" serwujesz mi kawę z różowej filiżanki. Jeśli Twoja starsza Siostra bawi się w bycie Mamą, Ty bierzesz misia, wkładasz go do kołyski i po chwili przykładasz mu do buzi zieloną butelkę z mlekiem. I bardzo cieszy mnie Twoje wczesne zaangażowanie w zabawy polegające na naśladowaniu dorosłych, dostęp do zabawek (których Melka w Twoim wieku jeszcze nie posiadała), a najbardziej sam fakt posiadania takiej życiowej Mentorki. 

Od 1 października coraz częściej sygnalizujesz potrzeby fizjologiczne, a konkretnie jedyneczkę. Łapiesz się za pieluszkę i na słowa biegniemy do łazienki, stajesz pod jej drzwiami, siadasz na nakładce sedesowej i w asyście naszych braw robisz to, co należy. Duma Synku! A nagrodą jest oczywiście spłukanie wody - kto by pomyślał, że jeden przycisk i odgłos lecącego strumienia wody mogą dać Dziecku tyle frajdy. 

Jesz samodzielnie. Pomagam Ci tylko przy zupach, bo to jedyny posiłek, który wymaga Twojego zabawiania. A, że za warzywami nie przepadasz, to chociaż bawiąc się, czy czytając jestem w stanie Ci ich trochę przemycić. Uwielbiasz owoce, mógłbyś je jeść w kilogramach. Jabłka, czy gruszki - jak Siostra - w garści, w całości. I suszone, każdy rodzaj. Na obiad najlepiej mięso. Kotlet, pulpet - nie ważne. Tych drugich potrafisz zjeść i trzy na raz. Kiedy robię makaron Ty wyjadasz Marceli wędzony boczek, a Ona Tobie kluski. Typowy mężczyzna. Zupełnie jak Tata. I wszelkie słodycze, przekąski, których ilości pilnuję i (niestety według Was) skrupulatnie wyliczam - może dlatego tak reagujecie, gdy je na naszym, bądź gościnnym stole widzicie.

Zasypiasz samodzielnie. W ciągu dnia Twoje marudzenie i płacz w okolicach południa oznaką, że Twój organizm potrzebuje odpoczynku. Idziemy wtedy na sypialnię i w swoim łóżeczku rozpoczynasz zabawę. Przekręcasz się we wszystkich kierunkach świata miliony razy, wstajesz i z powrotem się kładziesz setki, wychodzisz i wchodzisz kilkadziesiąt. Zaczepiasz mnie przez szczeble, specjalnie wylewasz wodę ze swojej butelki i pokazujesz mi, że masz mokre prześcieradło/ubranie/poduszkę. Bawisz się w wyrzucanie wszystkiego, co aktualnie leży z Tobą w łóżku, ściągasz skarpety i każesz je sobie nakładać. Wymęczony (i ja też) po niespełna godzinie zasypiasz i potrafisz spać kolejne trzy. A wieczorne Twoje rytuały zależą od stopnia intensywności zabaw w ciągu dnia. Czasami zasypiasz pijąc mleko z butli, a czasem mamy powtórkę z południowej rozrywki. Ale tą ogląda już Tata.Usypiasz na brzuchu, z rękoma podłożonymi pod siebie. W takiej samej pozycji układasz się też wtedy, gdy jesteś usypiany w naszych ramionach. Często widać, że jest Ci zwyczajnie nie wygodnie i palcem wskazujesz na łóżeczko i każesz się do niego odłożyć. Na przespane noce nadal czekamy, bo jedna butla nocnego mleka to Twoje minimum. Najczęściej są dwie, głód sygnalizujesz głośnym płaczem, a po ich wypiciu zasypiasz momentalnie.

Jesteś niesamowicie charakterny. Nerwus i niecierpliwość w niespełna 11 kilogramowym ciele. Kilkanaście razy dziennie myjesz zęby. Za każdym razem, kiedy myje ktoś z nas i wtedy, gdy wejdziesz do łazienki i spojrzysz na pastę, bo szczoteczka rzadko kiedy znajduje się na swoim miejscu. Rzucasz ją tam, gdzie popadnie i krzyczysz wniebogłosy, bo czekasz na umycie zębów, a my biegamy po mieszkaniu i szukamy jej w przeróżnych dziwnych miejscach. Aktualnie leży chyba na mikrofalówce.
Uwielbiasz wspinać się na stół i wypijać wszystko ze stojących na nim kubkach, ewentualnie maczać w nich ręce. Ściąganie Cię z krzeseł kończy się awanturą, płaczem i obrażony wybiegasz z pokoju, bądź pokładasz się na podłodze. To dla nas nowość. Marcela nie reagowała w ten sposób, a Twoje wybieganie z płaczem z pomieszczenia lub krzyki z głową przy panelach to codzienny widok na większość naszych stanowczych NIE. Ściągasz zaczepione na żabkach zasłony i firanę w sypialni, nie reagując zupełnie na nasze KAROL NIE WOLNO. Zdjęty z łóżka = płacz. Wyciągasz sobie plastikowe miski z kuchennej szafki i stając na nich chcesz wspinać się na blat. Wchodzisz na nocnik, a z niego próbujesz wejść do wanny. Otwierasz drzwiczki bębna pralki i albo próbujesz cały się w nim zmieścić, albo wchodzisz do niego stopami, a rękoma ściągasz rzeczy stojące na pralce. Schowałeś się za zasłoną i zrywałeś tapetę, wychlapałeś się wodą z sedesu tak, że miałeś mokrą głowę i ubranie do przebrania. A w takich zabawach, których to Ty jesteś zdecydowanym prowodyrem - chętnie towarzyszy Ci i Twoja Siostra, która sama na takie pomysły nie wpada, a jeśli wpada, to ich nie realizuje. Ale wystarczy Jej jeden impuls z Twojej strony i masz wiernego towarzysza.

I już  - na szczęście - coraz rzadziej zdarzają Ci się awantury przy jedzeniu. Potrafiłeś rzucić talerzem z pełną zawartością (refleks Mamy - niezawodny), kubkiem, czy widelcem nie przejmując się, że trafiasz komuś prosto w talerz/rękę/głowę. Oczywiście przy tym krzyk taki, jakby Was było przynajmniej dziecięciu i nasze próżne domysły, o co Ci tak na prawdę Loleczku chodzi. Często podczas posiłku kilka razy życzysz sobie, żeby dolewać Ci wody/soku do butelki i cóż z tego, że butelka jest pełna i dopełniona dosłownie minutę wcześniej. Więc wstaję, biorę dzbanek i udaję naśladując głos lejącej się wody (coś na kształt "psssssss") i podaję Tobie, widząc Twoją zadowoloną minę i ciesząc się, że mam kolejną minutę spokoju. Nie dolanie wody = płacz. Swój posiłek kończysz podając mi widelec i odkładając talerz ze swojego blatu na stół. Kręcisz głową, ściągasz śliniak i wskazując na zapięcie w krzesełku oznajmiasz, że więcej już jadł nie będziesz i trzeba Cię wyciągnąć.

Uwielbiasz kąpiele. Woda lecąca Ci po oczach i wlewająca się do uszu nie robi na Tobie najmniejszego wrażenia. Podczas kąpieli najlepsze są dwie zabawy. Picie wody z plastikowych kubeczków albo zanurzanie głowy i wypijanie prosto z wanny. A druga to ciągłe odkręcanie wody i rozchlapywanie jej poprzez przystawianie dłoni pod sam kran. Gdy przytrzymuję go ręką, tak żebyś nie mógł go wciąż odkręcać - próbujesz mnie gryźć albo szczypać ze złości.
Tak - gryzienie i szczypanie to Twoje metody obrony przed Marcelką i reakcja natychmiastowa, gdy coś idzie nie po Twojej myśli. Gdy Marcela ściska Cię za mocno, przytula wtedy, gdy nie masz na to ochoty, wyrywa zabawkę w zabawie, prowadzi za rękę (bo aktualnie bawi się w przedszkole) - gryziesz w tą część ciała, która jest najbliżej albo szczypiesz - najczęściej za twarz. Twoja Siostra chodziła już z siniakiem na poliku, który zrobiły Twoje bialuśkie zęby, obecnie ma czerwony ślad tuż nad łopatką. Mnie gryziesz w nogi i ramiona, ale traktujesz to jako zabawę, szczypiesz w twarz, gdy jestem tuż obok, a Ci czegoś zabroniłam, zabrałam z miejsca, w którym chciałeś być, a nie powinieneś.

Mimo Twojego płaczu, którym czasem się zanosisz, a którego zrozumieć nie potrafimy (wieczór. kolacja. kasza manna, którą lubisz. wkładamy Cię do krzesełka - płacz, wyjmujemy - jeszcze większy), po całym dniu mając z Tatą po prostu dość i pragnąc ciszy absolutnej - jesteś najsłodszym chłopcem, jakiego znam. Rozbrajasz niebieskimi oczami, którymi wszyscy się zachwycają. Szelmowskim uśmiechem czarujesz Panie w aptece i kasjerki w supermarketach, podczas codziennych zakupów. Kiwasz głową do sąsiadów, gdy słyszysz moje wypowiadanie w ich stronę dzień dobry. Wyciągasz rękę i witasz się z tymi, którzy pierwsi wykonają taki gest w Twoją stronę. Zaskarbiasz sympatię właścicieli czworonogów, bo nie boisz się żadnych zwierząt, a na widok psów wprost szalejesz. Biegniesz, głaszczesz, wystawiasz buzię do całowania, przytulasz się i próbujesz na nie wsiadać, jeśli gabarytowo Ci odpowiadają.
Uwielbiam obserwować, gdy kładziesz głowę na klatce piersiowej Taty, zerkasz Mu w oczy i całujesz w policzki. Rozczulasz mnie, gdy co kilka chwil przybiegasz i  przytulasz się do mojej nogi. Patrzysz w oczy i mówisz Mamo Mamo, a gdy bawimy się na dywanie, podchodzisz z tyłu i głowę kładziesz na moich plecach. I zapamiętam wieczór, w którym po codziennych całusach i życzeniu Ci dobrej nocy, poszłam czytać książkę Marcelce, Tata zabrał Cię na sypialnię, a Ty po chwili cichutko wszedłeś do Waszego pokoju i obdarowałeś mnie jeszcze jednym buziakiem. Ot tak. Z samego z siebie. Z ogromnego serca.

Mamy Chłopak. Syn. Najlepszy. Kosmiczne emocje. I Twoje i Nasze.
A ileż radości dzięki Tobie.

2015-10-09

Moje Anioły,

właśnie teraz kiedy zaparzyłam sobie pokrzywę, włączyłam małą lampkę, okryłam Was kołdrami i sama zawinęłam się w zielony koc, by wsłuchując się w głos ciszy napisać do Was i o Was - mój komputer postanowił, że się nie włączy. Ktoś, kto nade mną czuwa daje mi znak, że mam się położyć wcześniej i dać gonitwie myśli odpocząć. Po zapaleniu górnych dróg oddechowych i krtani, szkarlatynie oraz reakcji uczuleniowej na antybiotyk w postaci zsypanego całego starszego ciałka. Po całych dniach spędzanych z Waszą dwójką i nocnych rachunkach sumienia w dresie na świeżym powietrzu powinnam położyć się wcześniej niż o północy, pamiętając, że pobudka czeka mnie zapewne tuż po szóstej. U Was pojęcie weekend oznacza jedynie dni wolne od przedszkola. Tak - położę się. 
Dobrze, że jest Ktoś kto nade mną czuwa.