2015-07-16

Robaczki moje,

mam kilka minut dostępu do okupowanego przez Tatę komputera, brak weny na pakowanie, składanie i zastanawianie się, co może przydać nam się nad morzem -  a wyjeżdżamy już jutro w nocy - dlatego siadłam i piszę. Dopijam popołudniową kawę (nie wiem, jak mocną powinnam sobie zrobić, żeby zobaczyć jakikolwiek jej wpływ i nie zasnąć w przeciągu 5 minut od położenia głowy na poduszce), podjadam czereśnie i baletki z marmoladą. Nie mogę uwierzyć, że od zeszłorocznego naszego pobytu nad morzem minął już cały rok, bo pamiętam go, jakby to było dosłownie kilka dni temu. Pamiętam mnóstwo szczegółów, pięknych chwil i emocji nam towarzyszących. I z niecierpliwością czekam na ten tegoroczny. Na zmianę klimatu i wspólny tydzień bez komputera, pracy i presji codziennych obowiązków. W tamtym roku było pięknie, ale w tym wiem, że będzie jeszcze piękniej. Bycie z Wami sprawia mi przeogromną radość, szczególnie to, gdy nad głową "nie wiszą" codzienne obowiązki, a mogę leżeć i patrzeć na Was. Jak dziś, gdy przy porannej kawie siedzieliśmy z Tatą i obserwowaliśmy Wasze zabawy w salonie. Ganialiście się na czworaka po dywanie, a potem urządziliście bitwę na poduszki. Jak wczoraj - gdy podczas kąpieli wspólnie chlapaliście się wodą, Marcelka myła Karola, a potem delikatnie spłukiwała Go prysznicem. A potem wspólnie leżeliśmy w łóżku w sypialni i próbowałam Wam czytać książkę. Bezskutecznie, bo woleliście wspinać się na mnie i na siebie nawzajem. A potem Loluś ot tak, sam z siebie położył się na Marcelce i dał jej buziaka. Rozczulają mnie takie sytuacje. Widzę inność Waszych relacji. Bliskość i większe przywiązanie. Próby wspólnych zabaw. Wzajemną troskę - szczególnie ze strony starszej Siostry, która po kąpieli biegnie po skarpetki dla brata, żeby Mu zimno nie było, albo po zabawkę, gdy się uderzy/przewróci. I dumę, gdy woła: "Mamo, zobacz - Karol sam do Ciebie idzie". A takich momentów jest coraz więcej. Pierwsze samodzielnie postawione kilkanaście kroków. Duma i radość przeogromna. Akurat to nie ulega zmianie w przypadku kolejnego Dziecka, bo każde mniejsze i większe postępy w rozwoju cieszą tak samo mocno. I tak samo się ich wyczekuje. 

Patrzę na Was i widzę różnice w charakterach i usposobieniach. Karolku, jesteś niesamowitym nerwusem. Gdy sobie coś wypatrzysz będziesz wołał "to, to, to, to" dotąd, aż to dostaniesz, a jeśli Twój błagalny ton nie zrobi na nas wrażenia, zaczynasz płakać, pokładać się na ziemi, wyrzucać na podłogę (z ogromnym zdenerwowaniem) to, co akurat trzymasz w ręku. Jeśli przytrzymuję szufladę, bo nie chcę, żebyś ją otwierał / kran, żeby przez całą kąpiel nie leciała z niego woda muszę liczyć się z tym, że będziesz próbował mnie z całych sił odsunąć, potem zaczniesz gryźć/bić, by na końcu i tak rozpłakać się (chociaż tu bardziej pasuje rozedrzeć) na cały głos, często przy tym padasz na twarz dla wzmocnienia efektu swojego gniewu na Matkę. Gdy słyszysz moje "Karol, nie wolno", patrzysz na mnie i zaczynasz płakać. A ja przy tym widzę Twoją ogromną wrażliwość na to, co się do Ciebie mówi i jakim tonem to wypowiada. Jesteś niesamowicie ostrożny. Chodzisz, ale kilkanaście kroków to Twój dotychczasowy rekord. Wyznaczasz sobie cele i do nich zdążasz pewnym, za szybkim często krokiem. Ale musisz widzieć możliwość ( po pokonanych kilku(nastu) krokach) złapania się/przytrzymania czegokolwiek. Na podwórkowych i placowych terenach brakuje Ci jeszcze odwagi. Ale uwielbiasz chodzić trzymany za jedną rękę, a i ja z przyjemnością spaceruję tak z Tobą. 
No i jesteś niesamowitym przytulasem. Bawisz się pięknie, oglądasz książki, wkręcasz śruby, by po chwili przypomnieć sobie o istnieniu Matki, wdrapujesz się na kolana, kładziesz głowę na ramieniu, chwilę pozostajesz w takiej pozycji, by znów ruszyć do swoich zabaw. 

A z Ciebie Marcelko rośnie niesamowita kombinatorka. Uwielbiam Twój tok myślenia, próby walki o swoje i podchody, by osiągnąć to, czego chcesz.

Mamusiu, dziś będę bardzo grzeczna wieczorem. Czy włączysz mi bajeczkę.
Mam taki plan. Jak będzisz usypiała Karola, to ja wtedy obejrzę sobie Peppę.
(konspiracyjnym szeptem na placu zabaw) Mamo, muszę Ci coś powiedzieć. Chodźmy teraz szybciutko do sklepu i kupimy sobie gumy.
Taki mamy plan. Pójdziemy sobie dziś na spacer. I kupimy albo lizaczka, albo loda. Co Ty na to?
Zjadłam pięknie cały obiadek, to może zjemy teraz sobie lody.

Karol, to nie jest śmiechu warteK. (ja:) Co śmiechu? (Ty:) No warteK!
(karmisz Karola obiadem): Karol, otwórz buzię. Leci, leci samolocik do hangaru.
(podczas zabawy w sklep): To kosztuje pięć funtów.
(podczas zabaw z sąsiadką w Bielsku - gdy Jej towarzystwo już Ci przeszkadza) Babciu, chodź weźmiemy pilot i odprowadzimy już Patrycję. 

Jesteś bardzo rezolutną i samodzielną (za chwilę) trzylatką. Nie lubisz przegrywać, i złościsz się gdy coś idzie nie po Twojej myśli. Upartość i niecierpliwość masz po mnie. Orientację w terenie zdecydowanie po Tacie.

I wiem, że jestem najbliższą Ci osobą na świecie. Dobrze jest mieć córkę. Dobrze jest być Mamą Córki!