2012-07-31

Uparta jesteś jak Twoja Matka (tak twierdzi zarówno Twoja Babcia, jak i Tata - coś w tym musi być) i nie śpieszno Ci na ten świat, który czeka. I przestałam wierzyć, że istnieją jakieś naturalne, bezpieczne sposoby przyśpieszające poród. Mój organizm nie reaguje na liście malin, ananasy, ciepłe kąpiele i porządki (po raz kolejny dziś - całe mieszkanie, przetarcie okien + podłogi na kolanach), bo podobno każdy wysiłek fizyczny może zdziałać cuda. Nie reagujesz na swą Matkę, która prosi Cię o zafundowanie skurczyków...
I wiem, że masz jeszcze czas, termin na 2go sierpnia. Ale martwi mnie, że w czwartek mam się zgłosić do szpitala i nie wiem, co mnie tam czeka. Nie chciałabym, żeby poród został sztucznie wywoływany. Oxytocyna? Cewnik Foleya? Sama musisz chcieć poznać swoich Najbliższych...
Marzy mi się I faza w domu, z Twoim Tatą, bezpiecznie i aktywnie. 

Może przyjdziesz na świat jutro - w środę urodził się też Twój Tata.


 

2012-07-29

Kruszynko,

oczekiwanie na Ciebie nie tylko ćwiczy naszą cierpliwość, ale też sprawność umysłową. Powróciliśmy z Twoim Tatą do szkolnych gier i umilamy sobie czas "Statkami", "Państwami, miastami" i ostatnio internetowymi "Literakami". W czwartek rozpoczął się ostatni tydzień ciąży! I pewnie będzie on najdłuższy ze wszystkich.

Wszyscy pytają mnie, czy odczuwam jakieś znaki zbliżającego się dnia Twego przyjścia. Niestety. Poza większym zmęczeniem, niechęcią wobec jazdy samochodem, trudnościami w zgrabnym poruszaniu się (czuję Twój nacisk na podbrzusze, bachwiny i pęcherz) - żadnych symptomów. I ani ciepłe kąpiele, ani schody (nasze 4 piętro), spacery, liście malin i przytulanie się do Twego Taty nie pomagają.

A w głowie wciąż: "Całe życie czekam na Ciebie - kiedyś musisz przyjść".

Spaghetti przyrządzone przez Twego Tatę - bezcenne.

2012-07-21

Wiercipiętku Nasz,

czekamy na Ciebie.

Od czwartku wszystko wygląda tak, jak chciałam. Dzięki pomocy Najbliższych - wewnętrzny spokój i oczekiwanie na Twoje przyjście. Nie do końca jednak cierpliwe, bo nie należę do tych, ktorzy mogą poszczycić się tą cechą. W momencie, kiedy rozpoczął się 39 tydzień, całość została przygotowana, mieszkanie wysprzątane, Twoja Matka stwierdziła, że nie ma co robić i zaczęła się nudzić. Leżenie - gdy energia rozpiera - też nie odpręża. A wszyscy radzą, żeby się wysypiać i odpoczywać, póki można.

 
Obserwuję siebie, swój organizm i doszukuję się oznak zbliżającego porodu. Wiem, że Ty tam masz swój czas, ustalony dzień, w którym postanowisz przywitać swoich rodziców. Ja jednak odliczam dni do przewidywanego terminu, głaszczę Cię i proszę, że jeśli jesteś już gotowa - to nie zwlekaj. Zachęcam czekającą tu na Ciebie miłością i ciepłem, kołysankami Taty, które będziesz mogła usłyszeć "na żywo", przytulaniem, całowaniem i całym dobrem, jakie mamy.

Wczorajsze swędzenie całego ciała mocno mnie zaniepokoiło, czytanie internetowych informacji przeraziło i dopiero porannny telefon do położnej uspokoił. Modlę się i proszę, byś była zdrowa. Kładę się na lewym boku i wciąż obserwuję Twoje ruchy, budzę się w nocy i nie zasnę, póki Cię nie poczuję i nie dość, że sama nie śpię, to chyba i Tobie też nie daję. I mimo, że ruchy często bolesne, uciskajace pęcherz, sprawiajace trudności w zginaniu się, to proszę - ruszaj się, ile możesz!

I nie, nie czytamy Ci już bajek, a od kilku dni słuchasz razem z Tatą "Pana Tadeusza", a może "wyłączasz się" po chwili, tak jak ja? I nie jesteś "dzidzią" ( cóż to za słowo?!), nie mówimy i nie bedziemy tak o Tobie mówić.

Hanno, czy Marcelino?

2012-07-16

Kochana,

cały ubiegły tydzień - z myślą o Tobie.

Poniedziałek - przygotowywanie Twojego pokoju, opróżnianie gabinetu Taty, wspomnienia podczas czytanych kalendarzowych zapisków, aż się łza w oku Nam zakręciła. Dużo dobrego między Nami.

Wtorek - Twój Tata wstał i obiecał Ci, że tego dnia będziesz miała wymalowany swój pokoik. Jak powiedział, tak też uczynił. W zamkniętym pokoju, przy upalnej pogodzie, do późnych godzin nocnych pracował, aż Twoje cztery ściany pokryły się delikatnym, słonecznym odcieniem.

Środa - wspólne porządki, skręcanie łóżeczka, mycie okna, wieszanie zasłon i firan - to wszystko Twój Tata, a ja dokumentowałam poczynania spustem migawki, głośno chwaliłam i dziękowałam, wdzięczna za pomoc. I nareszcie mam Twoje ubranka i inne akcesoria na swoim miejscu, wszystko pod ręką, tak jak chciałam.
Z radością wchodzę do Twojego pokoju i wyobrażam sobie Nasze przyszłe dni. Tylko narazie życia w nim brakuje, dziecięcego wyczekiwanego płaczu i śmiechu.

Popołudniowa, ostatnia już "gabinetowa" wizyta zmobilizowała mnie do spakowania szpitalnej torby. "Główka już jest nisko, mocno utwierdzona i jak patrzę na Ciebie to nie widzę, ale badanie ginekologiczne wskazuje, że brzuch obniżony". I Twoja Matka usłyszała mnóstwo komplementów, podobno wyglądam lepiej niż przed ciążą i nie przypominam osoby "lada dzień" rodzącej. Bez opuchlizny, obrzęków, bólów, z dodatkowymi kilogramami jedynie na brzuchu. I mam bacznie obserwować Twoje ruchy, co też ciąglę czynię.

Czwartek - kolejny zapis KTG i coraz mniej przerażają mnie szpitalne wizyty. Przesyłka z allegro z Twoim pierwszym samochodowym fotelikiem w intensywnym, niebieskim kolorze. Wieczorny filmowy seans w kinie pod chmurką.

Weekend - więcej odpoczynku, spacery, "Muzyka plaży", Nałęczowskie powietrze i arcysłodka biała czekolada, bo słoik Nutelli już się skończył. Już się nie oszczędzam, nie liczę kalorii, bo waga w miejscu stoi. Wieczorna informacja, że na świat przyszła Twoja "sąsiadka" Oliwka sprawiła, że łzy naplynęły mi do oczu, z radości, trochę zazdrości, że Mama trzyma już Maleństwo w swoich rękach.  

I tęsknota za Tobą, Kimś kogo się jeszcze nie widziało, a ciągle czuje. Nie sądziłam, że jest jej taki rodzaj.

2012-07-08

Lubię balkonową ciszę o tej porze nocy. Pełne odprężenie po całym dniu. Nadal upalne dni z greckim niebem, znanym tylko ze słyszenia i bezwietrzne, duszne noce. Brak świeżego, orzeźwiającego powietrza uniemożliwia drzemki w ciągu dnia, nocą mój organizm przygotowuje się do nie w pełni przespanych nocy, częstych pobudek, tylko zapewne po Twoim przyjściu na świat, nawet w taką pogodę zasypiać będę wszędzie, stojąc i siedząc. I miło móc obserwować wschód słońca ( kiedy ja to ostatnio widziałam?!), a Twój Tato jak na fotografa przystało-wstał, wziął aparat i uwieczniał promienie na mej niewyspanej twarzy. Poza tym nie czuję większego zmęczenia, które po kilkunastu godzinach widoczne jest jedynie na stopach-niczym u Fiony ze Shreka. I wiem, co miała na myśli poznana na wieczorze panieńskim Twojej cioci Kasi koleżanka - już szczęśliwa mama, mówiąc, że nie może poderwać się z łóżka podczas wstawania. Teraz i mi czynność ta zabiera więcej czasu. Podobnie jak zapinanie sandałków i depilacyjne kobiece zabiegi. Dziś dokonaliśmy ostatnich remontowych zakupów i zdecydowaliśmy się na konkretny model wózka. Pozostało jedynie wybrać kolor i zamówić. Spodobał mi się wybór Twego Taty, lekki, zwrotny, zgrabny, bo nie przekonują mnie te ogromne gondole, wielkie spacerówki i plastikowe wykończenia. Sportowy, a jednocześnie z klasą. Brawo Tatusiu ! Hektolitry wody z lodem i dźwięk pracującego wentylatora. Deszczu przyjdź!

2012-07-03

Pierwszy zapis KTG - przyjemność słuchania bicia Twego serca w obcym miejscu, gdzie pomimo dokonywanych cudów narodzin, odczuwam jakiś wewnętrzny lęk przed samym słowem. I wszystko staje się coraz bardziej realne.

Ale poczekaj jeszcze, niech Ci się nie śpieszy, bo Twoja Matka chce mieć wszystko na Twe przyjście przygotowane. Wyprawka (poza wózkiem i fotelikiem) skompletowana. Rzeczy do szpitala zakupione. Allegrowe paczki odebrane - jedna tak mocno pachnąca dzieckiem. Czekam tylko jeszcze na zakupiony kosz mojżesza. Będziesz w nim blisko Nas przez początkowe noce, obserwowana czujnymi oczami obojga nierozdzielonych Rodziców, a w ciągu dnia - w swoim pokoju, w swoim łóżeczku.

Narazie - wszędzie rozgardiasz, kurz i nieład. Salonowa tapeta wybrana - paski w klasycznych kolorach, tak jak chciałam i jeszcze dziś pozostałe zakupy - delikatny odcień żółtego do Twojego dziecinnego pokoju. No i nie wiedziałam, że z Twego Taty taki fachowiec - z wiertarką w ręku Mu do  twarzy. I mam ogromną nadzieję, że od końca przyszłego tygodnia będę leżeć i pachnieć ze zrobionymi fachowo paznokciami w mieszkaniu, którego wygląd mam narazie przed zamkniętymi oczami.

Czekam na deszcz, bo pomimo dostatku słońca, ponad 30-sto stopniowe upały odbierają mi energię i siły, czuję się bardziej zmęczona, z nadzieją patrzę na pojawiające się na niebie burzowe chmury. Ale się nie daję! Regularnie nadal ćwiczę i podziwiam samą siebie za zdyscyplinowanie, gdyby nie spory brzuszek, który utrudnia niektóre ruchy, mój stan rozciągnięcia byłby na naprawdę przyzwoitym poziomie.  

I nie tylko ja tęsknie już za płaskim brzuchem, ale też Twój Tata, któremu powoli zaczyna brakować "eterycznej" wersji mnie.