2013-03-25

Królewno,

od soboty raczysz nas wspaniałym papapa. Po powrocie ze spaceru, nadal mroźnego, zimowego, ale pięknie słonecznego zaczęłaś machać jedną rączką. A ja ściskałam Cię, całowałam, chwaliłam i cieszyłam się jak głupia. Duma nie z tej ziemi, bo to pierwszy taki widzialny znak, że to, czego Cię uczymy przynosi efekty. Napisałam SMSa do Taty, zadzwoniłam do Twej Babci. Ja Twoja Matka niczym paw! I machasz teraz albo lewą ręką ( nie będziesz prawo ręczna?), albo obiema. Najczęściej do pluszowych zwierzaków na półce albo zdjęć na lodówce. Bez różnicy, czy akurat wchodzisz do pokoju, wychodzisz, czy się w nim bawisz. Kiedy masz na to ochotę albo przypomnisz sobie o nowej umiejętności. I wierzę, że rezultaty przyniosą też coraz częściej powtarzane Marcelka, nie wolno ruszać kabli, wyrywać Mamie włosów, gryźć, ściagać śliniaka. Przy tym ostatnim widzę małe postępy, bo gdy usłyszysz podczas jedzenia magiczne nie wolno zatrzymujesz na chwilę ręce gotowe do natychmiastowego pozbycia się ceratki i patrzysz na mój jakże groźny wyraz twarzy.

A dziś niczym Saper przypełzałaś do mnie, gdy tylko zobaczyłaś, że rozkładam się z jedzeniem na Twoim kocykowym placu zabaw. Wpatrywałaś się tymi wielkimi, niebieskimi, ślicznymi oczętami, otwierałaś buzię i czekałaś gotowa na poznanie nowych potraw I poznałaś smak naleśnika z białym serem, czekoladą i biedronkowym serkiem waniliowym. A gdy wróciłam do domu, po prawie trzech godzinach nieobecności powitałaś mnie szerokim uśmiechem, tupaniem stóp o podłogę, co jest Twoją oznaką radości i oderwałaś się od zabawy, by do mnie przypełznąć. Tak dużo już rozumiesz. Wiesz. Czujesz!

Mam nadzieję, że nie stanę się taką Matką, jak ta, którą dziś mijałam. Szła z dwójką dzieci. Kilkulatkiem, chłopcem, którego strofowała, bo wziął w ręce śnieg. Kazała mu go odłożyć, bo inaczej przemoczy sobie rękawice. Młodszemu dziecku, siedzącemu w spacerówce i wyginającemu się, ciekawemu świata kazała siedzieć prosto. A ja chcę, byś się wierciła w wózku, oglądała świat ze wszystkich stron. Tylko uważaj - nie wypadnij! I w przyszłą zimę obiecuję, że schowam do torby drugą parę rękawiczek. Na wszelki wypadek, gdybyś przemoczyła pierwszą lepiąc śniegowe kulki, bałwany, czy cokolwiek innego wymyślisz. Bo i ja kiedyś w śmingus-dyngus wpadałam tylko na chwilę do domu, by zmienić przemoknięte ubrania i wybiegałam oblewać się dalej. W końcu mama powiedziała, że jak przemoczę tą ostatnią kurtkę, to będę ganiała się w mokrych ubraniach, bo już nie ma w co mnie przebrać. Takie są prawa dziecka, dzieciństwa i nie zamierzam Ci tego zabraniać. Chcę, byś miała co wspominać. Jak ja!

Całuski Moja Najwspanialsza!

Brak komentarzy: