2015-03-18

Karolku,

ponad miesiąc (!!!) nie pisałam o Tobie. To bardzo dużo. Za dużo, bo to przecież etap Twojego intensywnego rozwoju. Ale przyznam szczerze - wieczorami nie mam zwyczajnie sił - fizycznych, by zmobilizować się do pisania i jasności umysłu, by zbudować zdania zrozumiałe dla tych, którzy tu zaglądają. (Chociaż poza rodziną i najbliższymi, czy ktoś to w ogóle czyta..) A w ciągu dnia nie mam czasu. Po prostu. I to nie jest tak, że w dzisiejszym świecie każdy powtarza, że nie ma na nic czasu. Ja go na prawdę nie mam. Nie jestem w stanie spisać swoich myśli w Waszym towarzystwie. Jeśli Ty zasypiasz - mojej uwagi domaga się Twoja Siostra, a poza wspólną zabawą są jeszcze domowe czynności do ogarnięcia. Jeśli na popołudniowy odpoczynek udaje się Marcelka - z Tobą nie wiele jestem w stanie zrobić, bo gdy zauważysz, że mam dwie wolne ręce i znajduje się w zasięgu Twojego wzroku, po chwili jesteś obok i wszelkimi sposobami próbujesz dostać się na moje kolana. I owszem potrafisz bawić się sam, zająć jakimś przedmiotem - czymkolwiek, ale ciągle muszę mieć Cię na oku, bo jak na 9 miesięczniaka przystało - jesteś bardzo ciekawy świata.

Lubisz kąt pod biurkiem Taty, pełen kabli i z półką szufladami, lubisz miejsce za zasłoną, gdzie ukrywam suszarkę na pranie. Lubisz szafkę pod lustrem w przedpokoju, szuflady w kuchni, drzwi od piekarnika i pralki. Te ostatnie - ku mojemu zdziwieniu potrafisz samodzielnie otworzyć i wkładasz/wyjmujesz z pralki to, co aktualnie znajduje się w zasięgu Twoich dłoni. Uwielbiasz stać i przemieszczać się przy wszystkim. Przy łóżku w salonie, stoliku w Waszym pokoju. Z magnetycznej tablicy ściągasz magnesy i próbujesz je samodzielnie przyczepiać. Wspinasz się na swój bujak, wspinasz na krzesełko Marceli, a z niego prosto na kanapę. Lulasz lalkę w wózku, zdejmujesz z niej kołdrę, po czym ponownie przykrywasz. Uwielbiasz - siedząc w krzesełku - zrzucać wszystko na ziemię, po czym od razu się rozpłakać, bo przecież nie mam czym się bawić, więc ćwiczę skłony milion razy dziennie. Siedzisz albo na kolanach, albo normalnie na pupie, ale przytrzymujesz się jeszcze jedną ręką - bez tego - lecisz jeszcze na boki. Samodzielnie zdejmujesz kółka z Ikeowskiej piramidy, po czym w towarzystwie moich braw i zachwytów kilka bez mojej pomocy zakładasz.

Jesteś bardzo szybki. Zostawiam Cię na dywanie w salonie, by w spokoju udać się do toalety, ale zanim zdążę zamknąć drzwi, Ty jesteś już pod nimi. Zostawiam  w salonie, by szybko umyć włosy, ale zanim dobrze je zmoczę, Ty już przytrzymując się krawędzi wanny obserwujesz moje poczynania. Musisz być szybki - w końcu Marcelka gra z Tobą w berka. I w chowanego też. Uczy Cię liczyć i każe nie podglądać. 

Jesteś silny. Tak myślę. Masz mocny uchwyt dłoni i na prawdę potrafisz przywalić zabawką prosto w moje czoło, czy policzek. Łapiesz za lampę, która stoi w naszej sypialni i trzymasz się jej tak kurczowo, że ja biorąc Ciebie na ręce, ciągnę jednocześnie i lampę. Podobnie jest ze złożoną suszarką na pranie, której nie chcesz puścić, a ja podnosząc Ciebie z podłogi, podnoszę wraz z suszarką, która po chwili ląduje na moich stopach.

Z apetytem zjadasz owoce. Bez zabawiania, marudzenia i bez pomocy Mamy. Pokrojone niewielkie kawałki banana, jabłka, czy pomarańczy rozkładam przed Tobą na blacie i obserwuję, jak dobrze sobie z nimi radzisz. Bierzesz w dłoń, oglądasz, wkładasz na buzi, wyjmujesz, rozgniatasz ręką i z powrotem próbujesz chwycić palcami i trafić prosto do ust. Podobnie robię z warzywami i mięsem, które podaję w ramach obiadu. Jak każdy - miewasz lepsze i gorsze dni. Raz zjadasz ze smakiem, innym razem odwracasz wzrok, zaczynasz krzyczeć i się denerwować dając mi tym do zrozumienia, że nie masz ochoty na to, co przygotowałam. Uwielbiasz ugotowaną na wodzie owsiankę i lekko zblenderowaną z żurawiną, bananem, amarantusem i wiórkami kokosowymi. Nie przepadasz za chrupkami kukurydzianymi i jajecznicą. Nie jesteś też wielkim smakoszem gotowych kaszek, które tak chętnie piła Twoja Siostra. Wolisz kaszę manną/kukurydzianą/ryż/płatki jaglane gotowane na wodzie i wymieszane z mlekiem modyfikowanym.

Jak twierdzi Tata - jesteś dość oporny na wiedzę i naukę nowych umiejętności - określanych przez nas mianem sztuczek. Potrafisz (jak masz ochotę, ale nie na nasze zawołanie) zrobić papa. Kierujesz przy tym rękę w swoją stronę i naprzemiennie zamykasz i otwierasz dłoń. Pokazuję, jak się bije brawo, gdzie sroka kaszkę ważyła i jaki jesteś duży, ale poza tym, że to wszystko - jak WSZYSTKO w dotychczasowym Twoim życiu Cię to ogromnie bawi  - to nie jesteś zbyt chętny do powtarzania. Ale Tata twierdzi, że choć może z wiedzą nie będziesz za pan brat, za to pewnie będziesz dobry z WFu ;) Ale tak, czy siak - jutro mam za zadnie nauczyć się nowej sztuczki. Także bądź gotowy od samego rana Synu!

I cóż mogę jeszcze dodać - uwielbiam Cię PRZEogromnie i widzę miłość do Matki w Twoich oczach. Domagasz się - krzykiem, płaczem, marudzeniem - mojego towarzystwa, noszenia na rękach, mnóstwa pieszczot i przytulania. Nie lubisz zostawać sam, chcesz towarzyszyć mi we wszystkich czynnościach. Człapiesz za mną po całym mieszkaniu, wspinasz się po nogach, gdy robię makijaż, przestajesz interesować tym, co Cię zajmowało, gdy tylko zobaczysz, że usiadłam na ziemi i po chwili stoisz już oparty o moje ramiona. Wyciągasz ręce w moją stroną, gdy na rękach nosi Cię ktoś inny. I wiem, że często najgrzeczniejszy i najmniej piskliwy jesteś wtedy, gdy nie ma mnie w pobliżu. Gdy zobaczysz, że weszłam do pokoju, przeszłam do kuchni, zaczynasz płakać i od razu zmierzasz w moją stronę.

Złościsz się, gdy zabieram Ci coś z rąk, ale przechodzi Ci na szczęście równie szybko. A zabieram mnóstwo rzeczy - kredki i mazaki Marcelki, książki, które zjadasz, papiery, które wkładasz do ust, chusteczki nawilżające, nasączone przecież chemią, ubranka misiów, korale naszej młodej Damy, wtyczki itp... Nie znosisz ubierania się. Wyrywasz się, przekręcasz, krzyczysz, więc jest to moment mojego całkowitego skupienia i zabawiania Cię tak, by wszystko zrobić maksymalnie sprawnie.

W nocy budzisz się, co dwie godziny. Gdy uda Ci się przespać bez pobudek pełne trzy - odnotowuje to w pamięci i dzielę się dobrymi wieściami z Tatą, pełna nadziei, że może nasze noce będą w końcu wyglądały inaczej. Bywa i tak - jak w zeszły czwartek - gdy po swoich tańcach wróciłam do domu o 22.30 - a Ty zasnąłeś punkt 20sta, obudziłeś się tuż po moim wejściu po raz czwarty. Kolejny raz zaraz po tym, gdy położyłam się do łóżka. I potem tradycyjnie, co 1,5 - 2 godziny. Noce bywają bardzo męczące. Mój organizm już się tak dostosował, że potrafię rano funkcjonować w miarę normalnie, ale po kilku/nastu nocach mam kryzys. Potrzebuję odpocząć, odespać, zrobić cokolwiek dla siebie, z myślą tylko o sobie. I posiadam tę wspaniałą umiejętność natychmiastowego zasypiania. Gdy tylko odkładam Cię do łóżeczka, przykładam głowę do poduszki i zasypiam dosłownie po chwili. Bardzo często w weekendy, Tata bawi się z Wami na podłodze w Waszym pokoju, gdzie krzyczycie, rozmawiacie, a ja śpię w tym samym pokoju to nie przeszkadza mi kompletnie nic.  Wybudza mnie każde Wasze piśnięcie, głośniejsze przekręcanie się w łóżku, mówienie przez sen, ale po sprawdzeniu, że śpicie dalej spokojnie, po minucie śpię i ja. Albo to geny - po Tacie albo wynik prawie trzyletniego zmęczenia nieprzespaną nocą.

Masz siedem zębów, najpiękniejsze wielkie, niebieskie oczy, które komplementują wszyscy znajomi i nieznajomi, ogromną radość i śmiech w głos, gdy bujasz się pierwszy raz na huśtawkach, uśmiech na twarzy, gdy tylko kładę Cię w poziomie na rękach, bo wiesz, że za moment będziesz jadł, a te chwile lubisz równie mocno jak ja. Często trzymając moją pierś w ustach, patrzysz mi prosto w oczy i nie puszczając jej, cały czas się śmiejesz. Gdy ja odwracam wzrok i udaję, że tego nie widzę, Ty specjalnie mnie zaczepiasz i ewidentnie próbujesz rozśmieszyć.

Jesteś dopełnieniem mojego szczęścia. Niezwykle pogodnym i radosnym Dzieckiem, Dzieckiem, którego śmiech - głośny, szczery, piękny słychać w naszym domu najczęściej ze wszystkich. Niech Twoja pogoda ducha trwa jak dłużej, a ta dziecięca czysta radość nigdy Cię nie opuszcza.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czyta, czyta i codziennie zagląda w oczekiwaniu na nową notkę. Pozdrawiam Agnieszka

Anonimowy pisze...

Czytamy!! Wierna od początku emi:)