2015-02-26

Dzieciaczki,

śpicie razem na sypialni, bo jeszcze nie przeniosłam Marceli do Jej pokoju i łóżka. Usypiam Was jednocześnie w takie wieczory, jak dziś - a których ostatnio coraz więcej. W zeszłym tygodniu - trzy pod rząd. I nauczyłam się organizacji domowej bez pomocy Taty. Daję radę, ale odnoszę wrażenie,  że towarzyszy mi nieustanny stres. Bo robię "podchlapkę" Marceli, a z pokoju obok słyszę płacz Karola, bo przygotowuje kolację z najmłodszym na rękach, bo zastanawiam się, jak będzie wyglądało nasze wybieranie na spacer. Czy w pośpiechu nałożę pierwszy, lepszy sweter na domową bluzkę i spodnie, które znajdują się na wyciągnięcie ręki, czy Karol będzie zanosił się płaczem podczas ubierania, a Marcela krzyczała przy każdej części garderoby, której w celu przyśpieszenia wyjścia z domu założę Jej ja. I tłumaczę sobie sama, że przecież nie mam powodów do stresów, nikt mnie nie kontroluje, z niczego nikomu nie muszę się tłumaczyć, że powinnam wrzucić na luz i przyzwyczaić się, że przecież Dzieci są Dziećmi, denerwując się niczego nie zmienię, a krzyki, płacz Maluchów to przecież normalność.

Marcelko,

Twój słowotok trwa od rana do nocnego zamknięcia oczu z półtoragodzinną przerwą w ciągu dnia. Mówisz wszystko, o wszystko pytasz. Setki raz o to samo. A po czemu? Mamo, a kto to? - Wskazując na zdjęcie, na którym jesteś Ty i przecież dobrze o tym wiesz. Mamo, a czy garnek jest gorący? A patelnia? A rączka od patelni? A jaka to zupa? A są w niej pieczarki? A marchew? A ziemniaki? A czemu czajnik nie ma gwizdka? A jakie to kwiaty? A jak jest koza po angielsku? A może spotkamy Freda jak wyjdziemy na spacer? Mamo, a Fred lubi jak się go głaszcze? A gdzie jest Tata? - kilka(naście) razy w ciągu dnia, gdy Tata wyjeżdza na dłużej? A czemu On tak długo i długo pracuje? Może wreszcie przyjedzie. Mamo, a z kim rozmawiałaś? A co Ciocia pytała? I co jeszcze mówiła? Mamo, a Basia umie robić na sedes? Mamo, a Franek ma już zęby? Mamo, a Patrycja lubi płatki na mleku? Mamo, a rzodkiewka jest zdrowa? A Oliwka je rzodkiewkę? I  tak od rana do wieczora. Nie wiem, czy wszystkie dwuipółlatki tak mają. Czy każde Dziecko tyle mówi, jest takie ciekawe całego świata.  Przyznam - bywa to męczące. Ale, na ile potrafię staram się tego nie pokazywać, a tłumaczyć, objaśniać i odpowiadać. Po dorosłemu, ale pamiętając, ile masz lat. I choć nie łatwo mi wytłumaczyć kwestię ślubu Kościelnego i nakładania sobie obrączek, gdy pytasz, skąd mam ten pierścionek. co to jest obrączka, czemu Tata też ma obrączkę, to widzę, jak dużo rozumiesz, choć wydawać by się mogło, że to tematy jeszcze nie do ogarnięcia dla Twego wieku.  Ale przychodzisz i sama mi mówisz, że jak kiedyś będziesz dorosła i będziesz miała męża, to w Kościółku też dostaniesz taką obrączkę! Nie chcę kwitować odpowiedzi jednym zdaniem, że dostałam od Taty i tyle. Skoro można opowiedzieć tak dużo i w głębszy sposób zaspokoić Twoją ciekawość, to opowiadam, uczę, a co zostanie u Ciebie, zaprocentuje w przyszłości. Widzę to!
I słucham zza ściany, gdy tłumaczysz świat Karolowi:
Karol, coś Ci wytłumaczę. Jak to się porwie, to polecisz.
Karol, Maluszku!
Karol nie trzeba płakać. Mama jest, Tata jest, Marcelka jest.
Codziennie obserwuję Twój rozwój. Widzę, jak każdego dnia powiększasz zasób swojego słownictwa. Używasz wyrazów w celu wyrażenia własnych emocji i pytania o nasze. Widzę, jak wielkie korzyści niesie ze sobą codzienne czytanie przed snem albo opowiadanie wymyślanych na poczekaniu histrorii, czy bajek. W zależności od Twoich chęci i sytuacji. Gdy opowiadam o Czewronym Kapturku, bo tą właśnie bajkę sobie zażyczyłaś, przypominają mi się słowa Babci Beatki, którą kiedyś wujek Bartek ciągle w bajkach upominał, że wczoraj było przecież inaczej. Z Tobą jest podobnie. Gdy Czerwony Kapturek niesie Babci ciasto, Ty mnie poprawiasz, że przecież bułeczki ( bo wersja z bułkami była poprzedniego dnia)! Gdy lepimy z ciastoliny zieloną żabę, Ty przypominasz sobie, że przecież żabka nie posłuchała się Mamy i zabłądziła w lesie (moja własna wieczorna twórczość). Sama coraz częściej sięgasz do książek i czytasz mi. Patrzysz na obrazki i tworzysz coraz mądrzejsze, prawdziwie bajkowe historie.
Twoja wersja Kopciuszka:
I potem Wróżka mówi - Kopciuszku o północy musisz być w domu.
Okej, okej, okej.
Macocha pyta Kopciuszka. Czemu tyle sprzątasz? Bo tu taki bałagan. A potem przyniosła Jej klocki i Kopciuszek budował i rozwalał, budował i rozwalał!
Któregoś wieczoru przed zaśnieciem mówisz mi najpięknieszy komplement świata. Wymieniasz moje ładne części ciała...
Mamusiu, masz takie ładne oczka. Mamusiu, masz takie ładne policzki[...]. Masz takie ładne ramiona. Możesz mieć skrzydła i będziesz aniołem!    <3
Następnego dnia swoją wersję nieco ulepszasz.
Jak Mama będzie miała skrzydła, będzie aniołem.
A Karol? pytam
Karol będzie motylem.
A Tata?
Tata bałwanem!!
Myślę, że słowo bałwan ma dla Ciebie jeszcze jedynie wydźwięk bardzo pozytywny, ale użycie słowa w takim kontekście rozbawiło nas do łez.
Podziwiam Twoją wyobraźnię, umiejętność tworzenia historyjek, wymyślania rozmów telefonicznych i coraz częściej też zabaw. Z pustej suszarki na pranie tworzysz sobie miasteczko, które ma otwierającą i zamykającą się bramę. Stawiasz przede mną swoją pompowaną krowę - mówisz, że to będzie nasza brama, podajesz piłkę, która tymaczasowo pełni funkcję pilota do tej bramy. I otwieramy, i zamykamy. Wchodzisz i wychodzisz.
Tworzysz swój pierwszy rysunek. Potret Świętego Mikołaja, który ma okrągłą głowę, dwoje oczu na swoim miejscu, poziomą, prostą kreskę - buzię, włosy sterczące do góry, dwie kreski - jako ręce, dwie - jako nogi. Cały czarny. Dumna jestem niesamowicie. Nie przypuszczałam, że takie zwyczajne, wydawać by się mogło proste rzeczy dadzą mi tyle radości. Gdyby kiedyś, w czasach, w których nie miałam własnych Dzieci, jakaś koleżanka pokazała mi takie dzieło swojego malucha, myślę, że w duchu nie wiedziałabym kompletnie, o co jej chodzi. Takie sytuacje może zrozumieć tylko Kobieta - Matka, tylko Ona pojmie, zrozumie ten matczyny zachwyt.
Coraz bardziej lubisz wszelkie platyczne zabawy, które uskuteczniamy zaraz po tym, gdy Karol idzie na swoją pierwszą drzemkę. Na stoliku w pokoju masz pudełka z kredkami i mazakami, codziennie zmieniasz wystrój naszej tablicowo-magnetycznej ściany. Lubisz kleić, lepić z ciastoliny, pierwsza masa solna za nami, uczę Cię trzymać nożyczki i wycinać. Tata twierdzi, że jesteś bardzo dobrze manualnie rozwinięta, jak na swój wiek, a Tata przecież wie, co mówi.
Na topie: "Kundel bury" i "Old MacDonald..." w wersji angielskiej i polskiej. Zabawa w sklepową, chrupki kukurydziane (z racji posiadania młodszego brata), jajecznica na śniadanie (mogłabyś jeść codziennie), rodzynki (do podjadania podczas Peppy).
I gdybym miała więcej sił, i nie czuła, że mój umysł odpływa, a wzrok sam powoli się zamyka pisałabym i pisała o Tobie. Książki. Niekończące się poematy. Cudaku mój! Uwielbiam.

Brak komentarzy: