2014-05-18

Marcelko,

coraz częściej nasze rozmowy wyglądają w następujący sposób:

Ty: Ciem!
Ja: Co chcesz?
Ty: Bata!
Ja: Brata już chcesz?
Ty: Tak. Juto! 

I przecież znasz znaczenie słowa chcę. Wypowiadasz je wtedy, kiedy rzeczywiście czegoś chcesz. Czy tęsknota za tą małą Istotą, która niebawem ma się pojawić dopadła i Ciebie? Często na spacerach zaglądasz do wózków, chcesz podejść i pogłaskać wystające z matczynych ramion niewielkie główki dzieci, których rodzicielki odpoczywają na placach, obserwując poczynania starszych swoich pociech. Niebawem i ja do nich dołączę. Jestem spokojna o Ciebie. O Twój stosunek do Brata, choć wiem, że chwilowa fascynacja niemowlakiem na placu zabaw, to zupełnie co innego, niż codzienność, która sprawi, że nie będę do Twojej dyspozycji non stop. Wewnętrznie wzruszam się, gdy przynosisz mi klocki i układasz na odsłoniętym brzuchu mówiąc: dla Bata. Podobnie jak w momencie, w którym kurier wnosi do naszego mieszkania przesyłkę z nowym materacem - dla Ciebie, Ty po wspólnym rozpakowaniu od razu mówisz: Bata, Bata. Dlatego jestem spokojna, a ja zrobię wszystko, co będę potrafiła, byś w żaden sposób nie poczuła się odsunięta, mniej ważna, czy kochana. Przecież Ty, to Ty! Moja Najukochańsza. Pierwsza. Wyczekiwana przez cały świat. 

Dużo bardziej obawiam się Twojej tęsknoty za mną, gdy będę przez kilka dni w szpitalu. Czas ciąży przyzwyczaił Cię chyba jeszcze bardziej, że jestem obok. W domu. Przy Tobie. Nawet w nocy, gdy budzisz się tradycyjnie na porcję mleka - nie chcesz by Tata Cię karmił. Podobnie jest z usypianiem. Tata może czytać przed snem, bawić się, ale na sam moment zaśnięcia potrzebujesz mojego ciepła i włosów, w które wplatasz swoje obie ręce i usypiasz. Ja sama obawiam się o siebie. O tęsknotę za Tobą, która pod wpływem hormonów może się dużo bardziej nasilić. Tęskniłam, gdy wyjechaliśmy z Tatą na jedną noc bez Ciebie....

Zobaczymy. Będzie dobrze...Tak myślę.


A Ty? Masz już swoje nowe, prawie dorosłe łóżko. Piękne, białe, zrobione według wspólnego mojego i Taty projektu. Obok łóżka wisi nowa półka, a na niej książki, na takiej wysokości, byś sama mogła po nie sięgać i wybierać te, na których lekturę masz właśnie ochotę. Siadamy i czytamy. Przed drzemką, po drzemce, przed wieczornym snem i wtedy kiedy tylko chcesz, a ja mam czas. Ksionki, bajki - uwielbiasz! Mówisz coraz lepiej, więcej, wyraźniej. Mnóstwo czasowników w formie rozkazującej - te odnoszące się do nas, Twoich rodziców: chodź, jedź (gdy Tata zatrzymuje się na czerwonym świetle albo poganiasz inne samochody), ka(r)m, idź, czytaj, łap.

ketchup - to nadal ciepka. Chcesz ciepki. Nie ma już ciepki. 
gołąb - to gomoń.
zebra - zjebka
rzepka - jepka (ciongą i ciongą - w bajce o rzepce)
pomarańcza - to pomka

Wiesz, że pies po angielsku to dog. I wiesz, że "blu" to znaczenie jakiegoś słowa po angielsku, ale nie wiesz jeszcze jakiego. Za każdym razem, gdy mówię Ci, że dziś idziemy na angielski, Ty od razu zaczynasz śpiewać piosenkę, w której jedynym słowem jest kilkakrotnie powtarzane przez Ciebie słowo blu, blu, blu. A gdy w filmiku na YouTube słyszysz język angielski - od razu mówisz dog, blu, czym bardzo mnie zaskakujesz, bo potrafisz rozróżnić ten język, którym się posługujemy od zupełnie Ci obcego. Kojarzysz. Dobrze rozumujesz, a ja widzę, że zajęcia przynoszą efekt. Poza tym uwielbiasz je. Ze skupieniem patrzysz na prowadzącą, naśladujesz jej gesty, mimo szybkiego tempa, tańczysz, podskakujesz i uczestniczysz w nich całą sobą. 

W naszej sypialni masz swój punkt obserwacyjny i codziennie w oknie wypatrujesz Freda, czyli labradora mieszkającego dwa piętra pod nami, a którego wracającego ze spaceru potrafisz dojrzeć jeszcze przede mną. 

Do łez rozbawiasz mnie podczas jednego z popołudniowych naszych spacerów. Krążymy w pobliżu domu i czekamy na wracającego ze spotkania Tatę. Zbieramy Mu kwiaty, o których Ty po chwili zapominasz. Wyrzucasz je i gubisz po drodze, ale gdy zauważasz Tatę zbliżającego się w naszym kierunku, spoglądasz na puste dłonie, momentalnie skręcasz w trawę, zrywasz pierwszą, lepszą zieleninę i biegniesz z nią do Taty. Tym sposobem Tata dostaje od Ciebie najpiękniejszego dmuchawca :) 

I wiesz co? Uwielbiam Cię. Całą sobą. Całą Ciebie. 

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Za każdym razem szczerze się wzruszam kiedy czytam to co piszesz. I zawsze powtarzam sobie, że kiedy na mnie przyjdzie pora i będę mamą chciałabym być taka jak Ty i chciałabym żeby moje dzieci miały właśnie taką mamę :) Trzymam kciuki za całą Waszą czwórkę i życzę pomyślnego rozwiązania !

Stała czytelniczka :)