2013-12-23

Piszę w biegu. Pomiędzy pakowaniem rzeczy, czekaniem na wyjęcie chleba z piekarnika i snem Marcelki. Chciałabym mieć więcej minut, by poświęcić Wam tutaj tyle czasu ile potrzebuję, by opisać wszystko to, co chciałabym mieć w pamięci. W lodówce podlaska szuba i śledzie w sosie tatarskim, na balkonie sernik i udawany marcinek, w szafkach pochowane prezenty, pięknie popakowane przy dźwiękach świątecznych piosenek i ciepłej herbaty w porze nocnego snu Marceli i ciszy w domu. Przede mną pierwsza Wigilia, pierwsza od grudnia 1986 roku, którą spędzę z dala od rodzinnego domu, a w gronie najbliższych mojego Męża. Wyjeżdżamy popołudniu, a wrócimy może przed sylwestrem, może w okolicach Trzech Króli albo pomiędzy tymi dniami. Planu nie mamy, za to wielką, niebieską walizkę już prawie spakowaną.
 
Od już chyba dwóch tygodni ciemne poranki i zimowe popołudnia oświetlają nam światełka zawieszone w kuchni na karniszu i myślę, że dają więcej uroku i przytulności, niż nie jedna firana, zasłona, czy roleta. A od piątkowego popołudnia salon zdobi choinka w kolorach takich, jak lubię - bieli, srebrze i szarości. Sztuczna, bo prawdziwej nie miałby kto podlewać w czasie naszej nieobecności. Sztuczna, czyli dla mnie taka nie do końca choinka, bo kojarzy mi się głównie z galeriami handlowymi i wystawami sklepowymi, która choćby nie wiem, jak pięknie wystrojona zawsze pozostanie w tyle za tą zieloną, pachnącą, spod której trzeba odkurzać igły. I czekam na rok, w którym ubierzemy choinkę tylko w te ozdoby, które już od pierwszych dni grudnia będziemy wszyscy wspólnie wykonywać. Łańcuchy z bibuły i wycinanek, bombki z kartonu, nici i styropianu. Powiesimy na niej cukierki, pierniki i plastry cytryny, wszystkie kolory tęczy i to, co tylko nam przyjdzie do głów. Żadnej plastikowej bombki i koralikowego łańcucha!
 
Maleństwo pod sercem od 17 grudnia daje delikatnie znać o sobie. A ja jedynie wieczorem mam czas, by spokojnie przyłożyć rękę na brzuchu, pogłaskać i podziękować Niebu za to, że Jest! Marcelka w fazie NIE, denerwuje się brakiem naszej pełnej uwagi w ostatnich dniach, bo pochłonął nas wir świątecznych przygotować, porządków trochę dokładniejszych niż zwykle, prania i prasowania rzeczy do zabrania. Fascynuje Ją wchodzenie na krzesła, siedzenie na nich z kubkiem soku, czy książką w ręku. Wygląda wtedy tak dorośle, a jednocześnie przekomicznie patrząc na Jej wiek i poważną minę, jaką próbuje wtedy utrzymać na twarzy. Wszystko co pada, łącznie z Nią samą robi baaa, a swój zachwyt wyraża naśladując Nas okrzykiem aaaałłłł !!
 
I cieszy mnie nadchodzący świąteczny czas, spotkania z bliskimi i świadomość odpoczynku, dłuższego snu, dzięki Dziadkom. Cieszę się, że na zabawę z moją już tak samodzielną Córą będę mogła poświęcić więcej tego czasu, którego ostatnio wciąż brak. Spokojnie poczytamy książki, pogramy w piłkę, porysujemy bez ciągłego myślenia, że jeszcze tyle rzeczy do zrobienia i przygotowania. Będziemy leniuchować, spacerować i cieszyć się sobą.
 
Radości na ten zbliżający się czas, spokoju w sercu, więcej czasu dla siebie i poczucia szczęścia, bo przecież mamy je z kim dzielić !

Brak komentarzy: