2013-10-15

Córeczko,

śpisz w swojej ulubionej pozycji, Tata w salonie zasypia przy komputerze, a ja objadam się czekoladowymi Pryncypałkami i popijam mocną Early Gray.

Jesteś coraz bardziej otwarta na ludzi, nowe miejsca, świat. Bez problemu odnajdujesz się w nowych sytuacjach, gdy w sobotę jesteśmy najpierw kilka chwil u Twej prababci Eugenii, potem w nowym domu Twego chrzestnego (dom jeszcze nie umeblowany, dużo przestrzeni do gry w piłkę i biegania), a na noc jedziemy do rodzinnego domu Taty. Bawisz się z osobami, których nie widzisz na co dzień, po swojemu poznajesz pomieszczenia, rozdajesz buziaki babci i prababci, jesz świeżo zrywane winogrona, maliny z krzaka. U dziadka Wacka jak zawsze zaglądamy do obory, żebyś na żywo mogła zobaczyć książkowe zwierzęta. Pierwsza taka - na własnych nogach - świadoma wizyta na wiejskim podwórku, bo wiesz, że krowa to krowa i robi muuuu, a kot to właśnie ten szaro-bury zwierz, który przed Tobą ucieka. Nauczyłaś się rozpoznawać kury i potrafisz naśladować dźwięki, które wydają. I był to zdecydowanie Twój pierwszy tak słodki weekend, bo już w piątek rozpoczęłaś go pierwszymi kinderkami - w prezencie od Cioci Ani, Wujka Mariusza i Zuzi z Radzynia, w sobotę - cukierki od Cioci Joli, a w niedzielę - urodzinowy tort prabaci, czekoladki merci od siostry Twego dziadka Wacka i w w drodze powrotnej - biszkopty + herbatniki, które uspokajały Twoje marudzenie i chęć wydostania się z pasów. Całe szczęście, że świeże maliny wzbudziły w Tobie większe zainteresowanie i chęć zjedzenia niż czekoladowe słodkości. 

Mówisz coraz więcej. Pięknie odmieniasz Mama, Mamo - które wypowiadasz tuż po przebudzeniu, z wielkim żalem i tęsknotą - gdy znikam z zasięgu Twego wzroku albo wychodzę na balkon wywiesić pranie, a Ty choć w towarzystwie Taty biegniesz do balkonowej szyby, by dać mi buziaka - najpierw mi, potem Tacie, potem znów mi i Tacie - zawsze po równo. Świadomie wypowiadane Baba, gdy na ekranie komputera widzisz swoją babcię z Bielska, Ala, ku uciesze drugiej babci, lala, papa i mnóstwo zdań, których znaczenia do końca nie rozumiem, ale podziwiam Twoje zaangażowanie, gdy starasz się przekazać nam to, czego w danej chwili potrzebujesz. A uwierz mi - potrzebujesz bardzo wiele. Nie zawsze osiągasz to, co chcesz, bo przecież nie dam Ci rzucać komputerem, biegać ze szklanką w ręku, czy niezakręconą butelką pełną wody, ciągnąć po całym domu za kabel moją suszarkę, wrzucać przedmiotów to sedesu, czy otwierać okna. Krzyczysz wtedy wniebogłosy, pokładasz się ze łzami w oczach na podłodze, uderzasz pięściami o ziemię albo idziesz poskarżyć się Tacie. I przyzwyczaiłam się już, że zawsze w takiej sytuacji Twój Tata mówi: mała Judytka! Ale w jaki inny sposób masz pokazać nam, że coś Ci nie pasuje, nie zgadasz się lub próbujesz wymusić swoje - w wielu przypadkach - nieskutecznie. Nie chcę nauczyć Cię, że krzyk to metoda, by osiągnąć zamierzony cel. Staram się wszystko tłumaczyć, usiąść na przeciw Ciebie i patrząc prosto w te niebieskie oczęta wyjaśnić, dlaczego nie wolno. Ale nie zabraniam Ci krzyku, złości, nie tłumię frustracji, bo to przecież codzienne emocje. 

Muszę wzbogacić Twoją biblioteczkę o nowe książki, bo zawartość tych jest Ci już bardzo dobrze znana. Wskazujesz wiele rzeczy, o których znajomość nawet bym Cię nie podejrzewała. Cytryna? Wiadro? Obraz? Zaskakujesz, codziennie zaskakujesz. A gdy wychodzimy wspólnie na zakupy, Ty już ubrana czekasz na klatce schodowej, ja pytam Tatę, czy zabieramy wózek, Ty reagujesz natychmiast, wracasz do domu ( co po wyjściu na klatkę już Ci się nie zdarza), biegniesz do salonu i ciągniesz swój wózek dla lalek! Bo przecież Mama pytała, czy zabieramy wózek!! :) Śmiało mogę prosić Cię już o drobne przysługi - byś zaniosła coś Tacie, czy przyniosła mi z pokoju, wyrzuciła do kosza na śmieci, podała suszarkę, uczesała włosy. 

Pięknie pijesz z kubka za pomocą słomki. Uwielbiasz winogrona. Potrafisz włączyć i wyłączyć przedpotopowe  radio w salonie, co jeszcze nie tak dawno sprawiało Ci problem ze względu na mechanizm góra-dół. 

Wkroczyłaś już w nowy etap zabaw, bo karmisz swoje zwierzęta, naśladujesz mnie i uroczo przy tym mlaskasz. Nawet konikowi, który narysowany jest na Twoim plastikowym talerzu oddajesz kawałki warzyw z zupy, czeszesz włosy lalce, czy myjesz zęby misiowi. A Ciocia Dodzia, która nas dziś odwiedziła mówi, że śmiało będę mogła zostawiać Twojego brata/siostrę pod Twoją opieką, bo tak pięknie wozisz swego królika w wózku i śpiewasz mu aaaaaa. 

Jesteś wspaniałą córką. Będziesz wspaniałą starszą siostrą.

Brak komentarzy: