2013-10-08

14 miesięczna Dziewczynko,

w niedzielę obchodziłaś swoje kolejne małe święto, tym razem wspólnie z imieninami Taty. Dobrze, że Twój wiek liczymy jeszcze w miesiącach, a czasy dzielone na tygodnie wydają się już tak odległe. Często zatrzymujemy się z Tatą by spojrzeć na Ciebie i wypowiedzieć to jedno zdanie: ależ Ona już duża! 
A pamiętam jak jeszcze nie dawno skrobałem Jej banana łyżeczką. Jak to będzie za dziesięć, piętnaście, dwadzieścia lat? Gdy przyprowadzisz pierwszego chłopaka do domu, będziesz uczyła się do egzaminu maturalnego, wybierała kierunek studiów (może gdzieś na końcu świata). NIE-WY-O-BRA-ŻAL-NE!! Wiem, że będę tęskniła, po nocach ryczała za czasami, które trwają, dniami, tygodniami, miesiącami spędzanymi razem, gdzie Mama to najważniejsza osoba na świecie, a jej ramiona najbezpieczniejsze. I choć czuję zmęczenie - gdy tak jak teraz - po całym dniu - siadam na łóżku i próbuję zebrać myśli, sfrustrowanie, gdy rozrzucasz jedzenie wokół stołu i po raz kolejny muszę zamiatać podłogę, zniecierpliwienie, gdy próbuję ubrać Cię na spacer, a Ty ganiasz po całym mieszkaniu, a ja wszystko muszę robić w biegu, złość, gdy piszczysz, krzyczysz z nerwów, bo Ci czegoś zabraniam, stanowczo nie pozwalam - wiem, że to najpiękniejszy nasz czas. 

Ale poza naszym ogromnym przywiązaniem, więzią, którą każde dziecko może stworzyć jedynie z Matką -zauważam jak ważna jest już na tym etapie dla Ciebie relacja Ty-Tata. Na ustach tata, tato, tatu towarzyszy Ci przez cały dzień, co uświadamia mi, jak często myślisz o naszym Mężczyźnie, gdy fizycznie nie ma go z nami. Miłość, którą Go darzysz coraz większa,  bardziej zauważalna, wyrażana w prostych gestach. Gdy Tata siedzi na kanapie - przynosisz Mu kapcie(!), później - gdy Tata przenosi się na podłogę - podajesz Mu poduszkę i wyciągasz zza kanapy koc, ciągnąc go za sobą - oczywiście dla Tatusia! Gdy w radiu słyszysz skoczną muzykę, nie tańczysz sama, a wyciągasz ręce w kierunku Taty, domagając się wspólnej zabawy. A wieczorem, tuż przed snem, gdy wtulona w moje ramiona pijesz mleko i usłyszysz, że Tata usadawia się w fotelu, od razu opuszczasz matczyne ciepło, zabierasz swoją butelkę i wdrapujesz się na  te potężniejsze kolana. 
Wiem, że czas tych 35 tygodni, który nam jeszcze pozostał do pojawienia się na świecie Twego brata lub siostry, to będzie czas umacniania Twych więzi z Tatą. Bo Matka potrzebuje po prostu odpocząć, poleżeć, pogłaskać się po brzuchu, zwyczajnie nie robić nic. 

A ja? 

czuję szczęście i spełnienie, bo jest tak dużo rzeczy, które wywołują uśmiech na mej twarzy. To te wspólne poranki we trójkę w jeszcze nagrzanej pościeli, popołudnia takie jak to dzisiejsze - ze śmiechem do łez, bo Ty specjalnie rozbawiasz mnie waląc głową w ścianę(!), przewalamy się po łóżku, robię najgłupsze miny świata, gilgoczę Cię stopami, spacery, na których ganiam za Tobą, zbiegasz z górki prosto w moje ramiona, śmiejesz się na całe osiedle, gdy psy liżą Cię po twarzy (nie, nie zabraniam Ci tej radości, bo widzę, jaką miłością darzysz wszystkie czworonogi, a ja mogłabym nie istnieć, gdy zobaczysz któregoś z nich), kąpiele, podczas których chlapiesz mnie ku swojej wielkiej uciesze po twarzy, a woda rozpryskuje się po całej łazience. 


I nie mam pojęcia, w jaki sposób zdążyłaś podczas mojej dwuminutowej rozmowy telefonicznej wywalić z szafy połowę butów, siedząc jednocześnie na zasłonie, którą uprzednio zerwałaś z okna!! A prania zimą chyba robić nie będę wcale, bo pięknie wywieszone - bodziaki do bodziaków, spodnie do spodni, wylądowało po chwili całe na ziemi, gdy tylko opuściłam pomieszczenie, w którym zostałaś sam na sam z suszarką. Czy Ty oby nie masz tego BEDEHA? ;)


Istotko,

przyjmujemy kolejne gratulacje od zaskoczonych znajomych. Wszyscy życzą mi byś był/była grzeczny/grzeczna. Poza zadyszką, którą już teraz łapię (to co będzie wiosną?) wnosząc po spacerze Twoją siostrę na nasze czwarte piętro, bólami brzucha, które od samego początku naszego istnienia pojawiają się każdego dnia - sporadycznie - ale są, najczęściej podczas wzmożonego wysiłku - zupełnie nie czuję swojego odmiennego stanu. Staram się więcej odpoczywać, leżeć podczas półtoragodzinnej - często jedynej - drzemki Marcelki, kłaść się wcześniej spać. 

Jeśli okażesz się chłopczykiem, ciocia Emilia już teraz podsuwa nam propozycje imion. Na liście są: Kornel i Kajetan. 

Nie mam czasu na zastanawianie się, jak sobie poradzimy, jak bez pomocy osób trzecich wychowamy dwoje tak małych dzieci, jak to wszystko zorganizujemy, by jednocześnie nie zwariować i mieć chwilę dla siebie. Bo zwyczajnie wiem, że damy radę. Po prostu. Razem. 

A przed oczami mam jeden czerwcowy obrazek - Ty  w chuście słyszący(a) bicie mego serca, a Twoja siostra idąca obok - trzymająca Tatę i mnie za rękę. Radośni. Szczęśliwi. 

Niczego więcej nam nie trzeba. 


Brak komentarzy: