2013-08-28

Zakatarzony nosku,

od wczoraj kichasz z częstotliwością raz na kilka(naście) minut, a zdanie, które najczęściej słyszysz to: Chodź Żabo wytrzemy nosek. Od wczoraj świeże powietrze dolatuje do nas jedynie z otwartych okien, bo rankiem utrzymuje Ci się stan podgorączkowy, który wieczorami mija, a Twój chorobowy znak rozpoznawczy to czerwone, szkliste, ale uśmiechnięte wciąż oczy.

Zaskakujesz nas codziennie, bo umiesz, wiesz wiele, jak na swoje niespełna 13 miesięcy. 

Potrafisz wskazać na sobie, Tacie, misiu, czy na mnie: nos, oko, ucho, brzuch. Poproszona dajesz rączkę, a przedwczoraj, gdy bawiłaś się moimi kremami, najpierw tym do rąk, a później do stóp - którego znaczenie Tata wyjaśniał Ci już jakiś czas temu - otworzyłaś i zaczęłaś przykładać do skarpet pamiętając, że ten w ciemniejszym opakowaniu właśnie do tego służy! 

Nie wiem, czy to przypadek, czy rzeczywiście odczuwasz już moment potrzeby fizjologicznej, bo kilka razy sama przyniosłaś mi swój nocnik, a posadzona na nim natychmiast zrobiłaś co trzeba, ciesząc się przy tym szczerze i bijąc brawo samej sobie. Kilka razy przyniosłaś też tuż po samym fakcie, a ciepła jeszcze pielucha wskazuje, że wiesz, o co chodzi, rozumiesz, ale nie potrafisz wyczuć momentu. Ale wierzę, że z pieluchami pożegnamy się wcześniej, niż przypuszczałam. 

Znasz nazwy pomieszczeń naszego mieszkania, wiesz, gdzie jest kuchnia, łazienka, sypialnia i pokój. Kierujesz się we właściwym kierunku, gdy mówię, że idziemy jeść, myć ręce/buzię/pupę. 

Rozumiesz i właściwie wykonujesz nasze prośby typu: zamknij/otwórz drzwi do łazienki/szufladę/szafkę, przynieś proszę nocnik z sypialni ( i idziesz do sypialni, mimo, że wiesz, że nocnik z reguły tam nie stoi, i wykonujesz to, o co proszę, mimo, że stoisz już przy wannie i czekasz na kąpiel), włóż pranie do kosza, posprzątaj proszę zabawki - włóż kubeczki do pudełka, przynieś piłkę z pokoju to pogramy, naciśnij na nosek (swojego grającego pianinka) to się zaświeci i zagra piosenka. 

Otwartą, prosto wyciągniętą dłonią z na przemian zaciskającymi się i rozluźniającymi palcami wołasz nas/spotkanych na spacerze ludzi, czy zwierzęta. Palcem wskazujesz na przedmioty, którymi chcesz się bawić, a które nie zawsze leżą w zasięgu Twoich rąk. Tak jest z ostatnio coraz bardziej docenianymi przez Ciebie książeczkami. Chodzisz z nimi po całym mieszkaniu, przeglądasz, przekładasz kartonowe stronice, właściwie wskazujesz na obrazkach: piłkę, prosiaka, drzwi, klapki, ciastka, kwiaty, do których przykładasz nos i próbujesz je wąchać oraz kota z wiersza Pan kotek był chory - kładziesz głowę na stronie i się przytulasz. Nie przepadasz za wspólnym czytaniem, bo wolisz sama, w swoim tempie, zamykać i otwierać na tej samej stronie kilkanaście razy z rzędu. 

Samodzielnie zdejmujesz bluzę i skarpety, które podobnie jak i spodnie sama też chcesz założyć. 

Tańczysz! Uwielbiasz - gdy tylko usłyszysz muzykę, a często sama się jej domagasz wskazując palcem na radio - dostajesz pilot w rękę i z naszą pomocą uruchamiasz odtwarzacz. Robisz obroty z pięknie dołączoną do tego dłonią, przykucasz i wstajesz, rytmicznie podrygujesz. 

Gdy Tata wraca z pracy w Twoich oczach widać radość i zachwyt z obecności naszego Mężczyzny. Przez pół godziny chodzisz po mieszkaniu i krzyczysz (tak, krzyczysz, po prostu! - wyraz szczęścia)  TA-TA, TA-TA, TA-TA - czego nie robisz wcale, gdy przebywamy tylko we dwie. Przytulasz się do nas i całujesz otwartymi ustami. 

Gdy tylko jesteśmy w łazience, a Ty zobaczysz swoją szczoteczkę do zębów, od razu się jej domagasz, - wydając przy tym dźwięk, już tak dobrze nam znany i sygnalizujący to, że czegoś chcesz, a gdy ją dostajesz, po chwili wracasz do łazienki i pokazując na kubek czekasz, aż nałożę Ci pasty. Przecież logiczne jest to, że nie będziesz myła zębów szczotką bez truskawkowej na niej mazi! Mądralo Ty nasza. 

I naśladujesz, wciąż naśladujesz nasze gesty. Gdy Tata rozkłada szeroko ręce i udaje, że jest ptakiem - Ty robisz to samo. Gdy poklepuje mnie po nodze, Ty podchodzisz i też małpujesz jego gesty. Gdy ja potrząsam kubkiem Jogobelli, Ty naśladujesz moje ruchy pustymi rękoma. 

I pewnie to jeszcze nie wszystkie Twoje nowe umiejętności, którym w ciągu każdego dnia się przyglądam i spisuje w zeszycie, by zapamiętać, a później opisać, by pamiętać na zawsze. Fotografuję, robię filmy i cieszę się tą naszą (nie)zwykłą codziennością. 

 Odejdź zły katarze, bo noc dopiero na dobre się rozpoczyna, a Ty zbudziłaś się już siedem razy. Przed nami kilka ciężkich godzin. 

Śpij lepiej niż do tej pory, śpij Kochana. 

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Otwartą, prosto wyciągniętą dłonią z na przemian zaciskającymi się i rozluźniającymi palcami wołasz nas/spotkanych na spacerze ludzi, czy zwierzęta. Kto mądra Marcelko nauczył Ciebie w ten sposób wołać Innych:-)

jot-em. pisze...

Oczywiście, że Dziadek - ku którego uciesze Dziecko wie, do czego służą kremy ;)