2013-07-10

Najpiękniejszy nasz uśmiechu, wszędobylski Paciaciaku

najchętniej zarzuciłabym nogi na ścianę i czytała Twój Styl, bo po całym dniu, który wspólnie rozpoczęłyśmy o 5.15, dwóch spacerach, praniu, gotowaniu nie mam sił już na cokolwiek. 

Rozpiera Cię energia. Nie wiem, z jakiego kosmosu ją czerpiesz, ale nie zatrzymujesz się nawet na chwilę. Jesteś wszędzie. W sypialni otwierasz szuflady i wyciągasz z nich Tacine bokserki i skarpetki, z małej komody o której już wiesz, że może się przewrócić (dlatego dla bezpieczeństwa jedną ręką przytrzymujesz się kaloryfera) wyjmujesz nagrania z USG i kadzidełka, z dużej szafy - ubrania. W łazience z wanny ściągasz pielęgnacyjne medykamenty, z szafki pod umywalką maszynki do golenia, kosmetyczki i wszelkie kremy. Przewracasz kosz na śmieci, otwierasz i zamykasz jego metalową pokrywę. Potem kierujesz się ku korytarzowi i szafie z butami, a z tej pod lustrem wyciągasz pasty do butów, śrubokręty, i cały zawarty tam męski warsztat. W kuchni uwielbiasz zabawę taboretami, przewracanie ich i obijanie o metalową nogę stołu. Wyjmujesz papier śniadaniowy, folię aluminiową i worki na śmieci. Chętnie też wisisz trzymając się uchwytu od piekarnika. W toalecie nadal fascynują Cię zapasowe rolki papieru, ręczniki papierowe i mop. Gdy pakuję Ci na spacer plecak to po chwili cała jego zawartość jest na środku pokoju. Gdy szykujemy się już do wyjścia z domu, a ja niespostrzeżenie zostawię go na Twoim widoku po kolei wyciągasz wszystko to, co dla Ciebie przygotowałam. W sekundkę ściągasz chustę, buty i skarpetki, więc te elementy garderoby zakładamy na dworze, choć ostatnio buty służą Ci właściwie tylko do gryzienia, uwielbiasz swoje sandały i nieziemski smak ich rzepów. 
Nie ma mowy, byś leżała spokojnie podczas zmiany pieluszki, więc stawiam Cię opartą o łóżko/wannę/sedes i zakładam Ci ją w biegu. Podczas spacerów - stawiam przy wózku i gdy Ty penetrujesz zawartość zakupowego kosza, ja próbuje w miarę prosto zapiąć Ci pampersa. I nawet gdy jesteś u mnie na rękach, Twój wzrok i ręce szukają czegoś, co możesz złapać - chociażby ręcznik, wiszące waciki, szczotkę do włosów, cokolwiek...Gdy wywieszam pranie, Ty ściągasz to, co właśnie znalazło się na suszarce albo trzymając się balustrady, obserwujesz osiedle i wesoło pokrzykujesz do ludzi, bądź latasz jak szalona po balkonie i ciągniesz za sobą zakurzoną, pustą skrzynkę na słoiki. Ostatnio podczas raczkowania bardzo lubisz nieść coś ze sobą. A to swoje gumowe klucze, a to moje majtki albo klapki Taty. 
Podczas posiłków stukasz łyżką, bawisz się pokrywkami, wskazujesz elementy, które proszę byś mi pokazała, zabawiam Cię jak mogę, nie po to byś jadła - bo to czynisz z przeogromną ochotą, a po to byś wciąż nie wstawała z krzesełka i nie próbowała sama z niego wychodzić. Moje prośby i kolejne usadzenia Cię na miejscu i we właściwej do jedzenia pozycji kończą się Twoim awanturnym krzykiem. Podobnie jest na huśtawkach, z których ostatnio coraz rzadziej korzystamy, bo Ty wciąż w nich wstajesz, więc ja co sekundę je zatrzymuje, tłumaczę Ci, sadzam i tak kilka razy, aż w końcu obie stwierdzamy, że dużo fajniejsze jest raczkowanie za dziećmi po całym placu zabaw. Bardzo lubisz ten w wąwozie wyłożony gumą, gdzie jest dużo żwirku i małych kamyków, które ściskasz, sypiesz, udajesz, że zamiatasz. Ganiasz na czworaka za innymi dziećmi, uciekasz ode mnie i sama wchodzisz na zjeżdżalnię. Dziś też po raz pierwszy - w sekundzie znalazłaś się na ławce - oczywiście samodzielnie, a potem próbowałaś wspiąć się na jej oparcie i gdyby nie to, że Cię nie puszczałam - pewnie byś to zrobiła. Na spacerach nie lubisz gdy trzymam Cię na rękach, wyginasz się, złościsz byle tylko znaleźć się w ruchu - samej, bez pomocy i asekuracji. Zaczepiasz inne dzieci, śmiało podchodzisz, bierzesz zabawkę, ale też nie protestujesz, gdy Ci je zabierają, potrafisz po chwili zająć się czym innym. Zbierasz wszystkie śmieci, kamienie próbujesz wkładać na buzi, a patyki oddajesz dla mnie. Wciąż Cię coś interesuje, nie zajmujesz się dłużej niż przez kilka minut jedną czynnością.

Czy to typowe dla 11 miesięcznych dzieci? Czy wszystkie na tym etapie są aż tak aktywne, czy to kwestia genów, naszego wychowywania? Ale bardzo mnie cieszy ten Twój sposób poznawania świata, nie z ubocza, nieśmiało, ale odważnie, samodzielnie, bo chcę, byś taka była. Wierzę, że to jaka jesteś teraz ukształtuje Twój charakter, Ciebie na lata. Da podwaliny i przyniesie dobre rezultaty w przyszłości.

Z ostatnich dni: nowy ząb - prawa dolna dwójka (to już ósmy) i brak jednego paznokcia. (Bawiłaś się w swoim pokoju, siedziałaś przy przymkniętych drzwiach i podłożyłaś rękę, w momencie, gdy Tata je otwierał - nie mając pojęcia, że jesteś tuż przy nich...) Nawet nie przypuszczaliśmy, że ból musiał być dużo większy, bo Twój chwilowy płacz tego nie pokazywał.

Czereśnie, maliny, mnóstwo świeżego powietrza, dużo radości, i dużo dobrego.

A z ostatnich wydarzeń:

( o tym mam nadzieję - jutro )

4 komentarze:

Aleksandra K. pisze...

Jakbym czytała opis własnego dziecka :-) Mój synek jest młodszy o miesiąc, ale widzę, że energii ma tyle samo. Fajnie, że już jesteście! Pozdrawiam, Ola, mama Stasia.

jot-em. pisze...

byłaby dobrana para :)

Pozdrawiam Stasia i Jego Mamę.

Anonimowy pisze...

A dziadka nikt o zdanie nie pyta - dlaczego?Może dziadkowi Jasio się nie spodoba...:-)

jot-em. pisze...

Jasio, czy Stasio - byleby w piłkę nożną dobrze grał, ale nie za dobrze - nie lepiej od Dziadka :)