2013-04-25

Serce moje,

odkąd wiosna rozpieszcza nas promieniami słońca po 10tej jesteśmy już na zewnątrz, by przez 3-4 godziny cieszyć się tak długo wyczekiwaną przez nas pogodą. Na dłużej zatrzymujemy się na placu zabaw, bawisz się na zjeżdżalni, sadzam Cię w żwirowej piaskownicy, gdzie rękoma badasz fakturę żwiru - nie jesz go, choć byłam o tym przekonana, pełzasz do innych dzieci, by zabrać im ich łopatki, betoniary, wiaderka i inne przeznaczone do piachu zabawki. Na ławce jemy drożdżową swojską bułkę, banany i danonki. Wracamy do domu z nogawkami pełnymi żwiru, pozdzieranym lakierem u paznokci stóp i szarymi rękoma. Ja najchętniej padłabym na co najmniej dwie godziny drzemki, a czeka mnie karmienie Ciebie i siebie, dalsza zabawa - nie wiem, skąd Ty czerpiesz na to wszystko siły, później kąpiel, jedzenie, usypianie i dalsze domowe czynności, czyli pranie, gotowanie na następny dzień, prasowanie. Później nie mam siły na cokolwiek, a zdjęcia w aparacie czekają by je zgrać i wysłać do dziadków, wybranie do wywołania z piętrzących się katalogów z Tobą w roli głównej. Nie wspominam już o pustym wciąż albumie czekającym na chronologiczne ułożenie Twego życia - jest gdzieś w zadaniach zapisanych w głowie, bo w pełni wolny wieczór to ostatnio rzadkość.  

Zajadasz figi, jajecznicę na maśle i gruszkę, którą w całości dostajesz do ręki. Wszystko wokół jest lepiące - od Twoich włosów po podłogę, ale smak z garści zupełnie inny niż zmielona papka. 

Wiosna. Wiosna!!

Brak komentarzy: