2013-01-16

Dziś Twój wielki dzień.

Popołudniu zjadłaś za trzecim podejściem swojego pierwszego ziemniaka. Z apetytem, otwierając szeroko usta w oczekiwaniu na kolejną łyżeczkę. Za trzecim, bo dwa podejścia były wczoraj. Pierwsze - Twoja Matka przesadziła z ilością oliwy, Tata spróbował - wypluł, ja przełknęłam, ale nie chciałam byś na zawsze znienawidziła to warzywo. I obrałam kolejnego ziemniaczka, wrzuciłam do wody, ale po telefonie zapowiadającym odwiedziny wujków Jarka i Artura, poszliśmy z Tatem przebrać się z domowych dresów, przypominając sobie o Twoim posiłku w momencie, gdy zarówno garnek, jak i ziemniak były już czarne...

Dziś też dostałaś swój pierwszy kubek-niekapek. Zrobiłam Ci herbatę jabłkową z melisą, którą dostałam z reklamowych przesyłek, a Ty jak stara chwyciłaś kubek za żółte uszka i zaczęłaś pić. Nieprzyzwyczajona do butelkowych posiłków, bo wszystko dostajesz z piersi nie miałaś problemu z tym nowym wynalazkiem, a jak ze wszystkimi nowościami - ogromne zaciekawienie. Ale niestety - herbata wzmogła Twoje ulewanie, także na ten moment muszę odstawić przyzwyczajanie Cię do picia wody, kopru, rumianku, a nie słodkich soczków, czy herbat, których skład odstrasza. 

Następna nowość to marchew za kilka dni. Czytam o rozszerzaniu diety, kolejnych smakach, co, kiedy, w jakich ilościach, gotowaniu zup, pasteryzowaniu słoików, zamrażaniu żywności. Będę sama gotować, czekam na przesyłkę, która przyjedzie wraz z dziadkiem Wojtkiem, a z Nim ekologiczne ziemniaki, marchew, może też jabłka, koper, pietruszka? I chyba czas zacząć przyzwyczajać Cię do glutenu?

Brak komentarzy: