2012-06-27

Księżniczko nasza,

Twój Tata w sobotę ukończył kolejne studia podyplomowe. Mega duma z tytułu jaki otrzymał, a o którym sam nie miał pojęcia. Artysta-platyk ze specjalnością fotografa. I widoczna radość większa chyba niż po 5 latach z socjologa.
A popołudnie spędzone już na Podlasiu. Najbardziej znana 200 kilometrowa trasa tym razem jakby dłuższa, bardziej męcząca i ból pleców odczuwany już po kilkunastu pierwszych minutach w fotelu. Do Twojego przyjścia na świat nie planujemy już żadnych wojaży, wymagających kilkugodzinnych podróży samochodem.
Grillowane jedzenie, truskawkowy tort, bananowiec i "marcinek", a wszystko w towarzystwie rozmów z doświadczonymi kobietami na temat wychowania, pierwszych szpitalnych chwil razem, uroków i trudów, jakie Nas czekają. A im bardziej każdy mówi, że będzie ciężko, że nie mam jeszcze o niczym pojęcia, że mogę sobie planować, a i tak wyjdzie inaczej - tym bardziej wierzę i prawdziwie czuję, że sobie poradzimy, tak jak tego chcemy. 
I chyba czasem lepsze byłyby zwykłe słowa, że będzie dobrze.
Nie wierzę, że potrzeba "tuzina" osób do opieki nad jednym Maleństwem. A doświadczenie moich przyjaciółek - mam to pokazuje. Twój Ojciec i ja damy sobie radę - nie będę perfekcyjną panią domu, na stole nie będzie codziennie gościł ciepły obiad, na półkach zagości kurz, a my skupimy się na Tobie. Wiem, że będziemy zmęczeni, wyczerpani, pełni obaw, bo bez doświadczenia, ale właśnie tego chcemy i na to czekamy. Wyzwania, nowe samodzielne decyzje, odpowiedzialność.

Powrót do Lublina i małe remonty, które dzięki Twoim Dziadkom pozwolą zaoszczędzić nam trochę czasu i mieć zawsze pusty kuchenny zlew. Jedna walizka z ubrankami wyprasowanymi przez Twoją dobrą Babcię czeka już na Ciebie. Druga zapełni się w tym tygodniu. A w przyszłym -  malowanie/tapetowanie, ostatnie wyprawkowe zakupy - niech tylko pracowity sezon Twego Taty już się skończy.

I bardzo lubię, jak Twoja Prababcia Zosia (pomimo pobytu w szpitalu i kłopotów z pamięcią) pieszczotliwie nazywa mnie "balonikiem". W środku - rozczulam się wtedy bardzo.

Brak komentarzy: