2012-01-31

Nie wiem, czy to Twoja sprawka Dziecinko, czy to mój organizm chciał przekonać i upewnić mnie, że to jeszcze nie czas na powrót do pracy. Gdyby nie zwolnienie - nie miałabym sił by do niej wstać. Ponad dobowy ból głowy, nasilone wymioty i całodzienne leżenie przy zasłoniętych roletach, bo nawet promienie śniegowego blasku za bardzo raziły. I błagalna modlitwa, by wreszcie przeszło. I dalej razem cieszymy się w domowym zaciszu swoją obecnością.

A później pierwszy mój domowy sernik i odwiedziny Twoich cioć - Łaszka, Dodzi i Asi, i wspólny ziemniaczany obiad - przygotowany specjalnie na życzenie Tej z Warszawy. Ręka trzymana na drugim ciążowym brzuszku, mocne kopnięcia Wojtusia wywołały silne pragnienie poczucia już wreszcie Ciebie. Więc głaszczę Cię, przyciskam dłoń i czuję jedynie przyjemne przelewanie, bulgotanie. Ale to jeszcze za wcześnie, by były one oznaką Twoich wygibasów i fikołków. Ale wierzę, że uczyniłeś/aś sobie porządną halę sportową z mojego brzucha i gimnastykujesz się, ćwicząc mięśnie i stawy.

W wolnym czasie przeglądam ciążowe i dziecięce akcesoria, ubranka, chusty, nosidełka i inne nieznane dotąd wynalazki. Przeraża mnie wyprawka szpitalna dla ciężarnej, widok jednorazowych majtek, wkładów. Z zakupami jeszcze się wstrzymujemy, trzeba się oswoić. Jeszcze mamy czas.

Brak komentarzy: