2016-02-02

Najdroższe Istoty,

śpicie od 20.00. Po próbach spania głową na łóżku,a z nogami na podłodze (Marcelka), spaniu z termosem i pustą butelką po mleku (Karol), czytaniu - którego Młodszemu ciężko zaakceptować i wciąż zamyka książkę - zasnęliście. Jedno wtulone w moje plecy (Karol), jedno przytulone do klatki piersiowej z rękoma tradycyjnie w moich włosach. Miarowe oddechy, spokój na twarzach i tylko szum zmywarki i dźwięki wciskanych klawiszy komputera mącą moją trwającą niecałą godzinę ciszę.

Drugi tydzień przyzwyczajam się do domu bez obecności Waszego Taty i cieszę się, że ten stan niebawem wróci do normalności. Widzę w Was - szczególnie w Marcelce - prawdziwą tęsknotę. Smutek, który przez chwilę pojawia się na twarzy, po czym padają słowa: tęsknie za Tatą. Bardzo bym chciała, żeby Tata mnie dziś usypiał. Karol na każdy sygnał domofonu biegnie pod drzwi z błyskiem w oku i krzyczy Tata Tata, i to samo krótkie, choć tak wiele w życiu dzieci znaczące słowo wypowiada zaraz po przebudzeniu patrząc na nasze łóżko. A sobota i niedziela po pięciodniowej nieobecności Taty były prawdziwymi Dniami Ojca. Bo wszystko musiał robić Tata, jak sobie tego zażyczyła Marcelka. Nie Mama, nawet nie Babcia, która na kilka dni przyjechała by nam wszystkim dotrzymać towarzystwa, ale właśnie Tata. 
A ja staram się ogarniać całość i nie dać zwariować. Poranne wybieranie Was obojga, by zdążyć na przedszkolne śniadanie, a i wcześniej zjeść jeszcze w domu. Ułożenie dnia tak, by drzemka Karola nie kolidowała z odbieraniem Starszej. Powrót z przedszkola i spacer, by wyrobić się z obiadem w domu i na czas pójść z Marcelką na tańce. A z kąpielą i kolacją wstrzelić się w ten moment, gdy Wasze zmęczenie nie sięga jeszcze poziomu łez. Do tego intuicyjny balans między Wami, a mną. Jak postępować, by żadne z Was nie czuło się odrzucone, a tak samo ważne i kochane. Jak wytłumaczyć Karolowi, że skoro Mu poświęcam czas przed południem, to popołudniu chcę wysłuchać przedszkolnych opowieści Marceli i porobić to, co Ona w danym momencie ma ochotę robić. Jak wytłumaczyć, że kolejność dawania Wam lekarstw/wyjmowania z kąpieli/nakładania pasty na szczoteczkę/pomoc w ubieraniu/nalewanie soku nie są wyznacznikiem poziomu Miłości Matki. A każde z Was chce być we wszystkim zawsze pierwsze. Jeśli jedno trzymam na rękach, drugie z Was za chwilę domaga się tego samego. Jeśli Marcelka wskakuje mi na kolana, to Karol przybiega i z całych sił łapie mnie za szyję i przytula się tak, jakby chciał się upewnić, że kocham Go wciąż tak samo mocno. Jeśli łaskoczę Karola, za chwilę słyszę: Mamo, teraz mi tak samo. Nie wiem, czy taki element rywalizacji jest zawsze nieodłączny w wychowywaniu rodzeństwa z niewielką różnicą wieku. Czy wraz z upływem miesięcy i lat ta sytuacja zmniejsza poziom natężenia, bo wydaje mi się, że póki dziecko jest dzieckiem w jakimś stopniu zawsze "walczy" o względy rodzica. Staram się być sprawiedliwa, choć wiem, że sprawiedliwości nigdy nie można równać z tym, że każdemu po tyle samo. Bo tak się zwyczajnie nie da. Podkreślam Marcelce momenty, w których Karol okazuje Jej swoją troskę (przynosi kapcie, całuje na dobranoc, woła, gdy na stole czeka obiad, dzieli się czekoladką) i odwrotnie. Bardzo bym chciała byście wzrastali z poczuciem, że jesteście dla siebie najważniejsi,  by wasze wspólne lata spędzone w domu były kiedyś fundamentem pięknej relacji ze świadomością, że jest na świecie osoba - która odbierze telefon o każdej porze dnia, czy nocy, przyjedzie natychmiast, gdy zajdzie taka potrzeba, z którą będziecie mogli wspólnie śmiać się i wspólnie płakać. 
Już teraz z radością obserwuje Wasze wspólne zabawy, ganianie się samochodami po domu, budowanie z klocków i wymyślanie totalnych głupstw, po których muszę sprzątać i zewnętrznie udawać, że jestem wściekła, chociaż w środku cieszę się, że jesteście w tym Razem.

Mamo, jak kiedyś Karolek będzie chodził na tańce ze mną, to będę tańczyła razem z Nim, nie z Kalinką. 
Kalinka, teraz bawię się z Karolkiem, nie mogę z Tobą. 
Sandra, to jest mój brat, On może się tym bawić. 
Mamo, a dlaczego Karolek jest taki fajny? Chcę Go cały czas dotykać, że nie wiem co!
Mamo, zabierz to, bo Karolek może się tym udławić.
Choć Karoluś, pobawimy się.
Brawo Karolek, zrobiłeś siku! Brawo! 

I tak często słyszane w domu, wypowiadane przez Karola: Nena, Nena. Gdy starszej Siostry nie ma przy wspólnym posiłku, gdy wyprzedza Go na schodach, gdy znika zza wózkowego pola widzenia podczas spaceru. Miłość i troska. W prostych, ale jakże znaczących gestach i sytuacjach.

Kocham Was najmocniej na świecie. Każde inaczej, ale tak samo mocno. Potrzebuję chwil, by z każdym z Was być sam na sam i by mieć Was obok siebie razem. Moje Istoty!

Brak komentarzy: