2014-09-30

Najukochańsza,

któregoś wieczoru przemierzasz pokój z kubkiem w ręku. Jest pora wieczorowa. Tuż przed kąpielą. Czas sprzątania zabawek.

Ja: Marcelka, chodź posprzątamy zabawki.
Ty: Nie mogę, mam kubek w ręku. Mam zajęte ręce.

Rozmowa z dzisiaj.

Ja: Marcela, a kto posprząta zabawki?
Ty: Pani.
Ja: Jaka Pani?
Ty: Jaga.
Ja: Babcia Jaga?
Ty: Tak.
Ja: To zawołaj ją, bo ja nie będę sprzątać.
Ty: Babciu Jaga!!! Nie słyszy. 
  
W piątek byłaś na bilansie dwulatka. Bilans, podczas którego mogłam powiedzieć właściwie wszystko, bo badanie wzroku polegało na zapytaniu mnie, czy widzisz okruszki, a badanie słuchu, czy dobrze słyszysz..Początkowo nawet pielęgniarka nie chciała Cię ani ważyć, ani mierzyć, żeby nie przestraszyć (??), ale staniecie na wadze i przy ścianie nie stanowiło dla Ciebie powodu do przestraszenia, czy jakiejkolwiek obawy. Może dlatego, że przez dwa dni przed wizytą w przychodni mówiłam Ci o tym, co Cię czeka, że Pani doktor obejrzy Twoje zęby, brzuch i poprosi, żebyś stanęła na wadze. Ważysz niecałe 14 kg, mierzysz 92 cm. I tak, potrafisz budować wieżę z klocków, łączyć dwa wyrazy w zdanie, umiesz biegać i się przy tym nie przewracasz, potrafisz trzymać łyżeczkę i informujesz o potrzebach fizjologicznych. Wiele osób widząc Cię, Twoją sprawność fizyczną, życiową samodzielność i zasób słownictwa ocenia Cię na kilka miesięcy starszą. 

Znasz trzy podstawowe czasy i potrafisz używać czasowników w odpowiedniej formie dostosowanej do przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Byłam, zrobiłam, malowałam, bujałam, idę, jem, pójdziemy, kupimy itp...Gadasz jak najęta. Dosłownie - nie zamyka Ci się buzia. Śpiewasz wymyślone na poczekaniu piosenki. Np. o gruszce na melodię - była sobie żabka/gruszka mała... Coraz częściej wybierasz książkę, siadasz na łóżku i samej sobie opowiadasz różne historie. W opowieści lubisz wplatać Babcię - nie Babę Jagę. 

Nie zawsze informujesz, że chcesz zrobić siku. Gdy poczujesz potrzebę po prostu idziesz do łazienki, zdejmujesz spodnie i majtki, po czym przypominasz sobie, że potrzebujesz papieru, więc idziesz do toalety, urywasz kawałek i wracasz do łazienki, by do nocnika zrobić, to co należy, samodzielnie się podcierasz, a brudny papier wyrzucasz do sedesu, zamykasz deskę, spuszczasz po nim wodę i się ubierasz. Nadal zdarzają Ci się wpadki. Często odnoszę wrażenie, że to próba zwrócenia na siebie uwagi, bo wtedy rzucam przecież wszystko i lecę umyć Ci pupę i nałożyć czyste ubranie, a czasem chyba po prostu Ci się nie chce wołać, iść, rozbierać, wyciągać nocnik, ubierać. 

Jesz pomidory! Uwielbiasz strażaka, którego nazywasz tragarz(ż?)em, Klub Przyjaciół Myszki Miki i od czasu do czasu pieluchową Dorę. Nadal królują klocki Lego (teraz jesteśmy na etapie budowania oddzielnych domów dla poszczególnych zwierząt), zabawy z klejem (którego w zapomnieniu nazywasz olejem) i wciąż mi tłumaczysz, że kleju nie wolno jeść, bo to nie pomadka. Skarpety nadal są hepkami, śmieciarka to hamka, a skaczę to hakę.

I wiesz, uwielbiam te momenty, gdy obie wkładamy po wspólnej kąpieli szlafroki i idziemy się pokazać Tacie, gdy w pościeli zjadamy budyń na kolację, a  w tle słychać głosy bajkowych strażaków, gdy ogarnia nas głupawka podczas Twojego popołudniowego zasypiania. Chwile, które nadają wszystkiemu sens. 


Brak komentarzy: