2014-06-10


Marcelko,

już kilka dni przed Narodzinami Twego  Brata czuję, że jestem gotowa. Nie tylko w sensie przygotowania wszystkiego, spakowanej torby, pełnej wyprawki. Spędzam z Tobą mnóstwo czasu, chcąc wynagrodzić Ci trochę jakby na zapas ten czas zmian, który ma lada moment nastąpić. Popołudniami urządzamy sobie babskie spacery. Wpatrujemy się w zachmurzone niebo, wsłuchujemy w dobiegające gdzieś z dala odgłosy burzy, idziemy pod pocztę, byś mogła pięknie odczytać napis Poczta Polska. Rozbawia mnie za każdym razem ton z jakim go wypowiadasz. Głaskamy osiedlowe psy, gonię Cię - tak, biegnę(!!) za Tobą z olbrzymim, podskakującym na każdym kroku brzuchem, urządzając tym samym Twemu Bratu niezłe wyboisko. Kąpiemy się wspólnie, usypiam Cię czytając lub śpiewając i staram się mieć w sobie ocean cierpliwości. Zapisuję komputerowe kartki listą rzeczy Ciebie dotyczących,. Ubrań, posiłków, gdzie trzymamy farby i kredki, gdzie leżą Twoje ulubione śniadaniowe kulki, bo nie wiem, kto i o jakiej porze będzie Ci towarzyszył w momencie mojej nieobecności.

We wtorek - w dniu, którym rodzi się Twój Brat, a Ty płaczesz, gdy tylko oddalam się do szpitalnej łazienki, płaczę i ja, bo wiem, że będzie to pierwsza tak długa nasza rozłąka. I nie wiem, jak poradzę sobie z nią zarówno ja, jak i Ty - pozbawiona Mamy w codziennych rytuałach.

I choć byłam przeciwna Twojej wizycie na oddziale noworodków i według wcześniejszych ustaleń Brata miałaś poznać dopiero w domu, wyszło - jak to w życiu często bywa - zupełnie inaczej. W środę popołudniu Tata nie miał z kim Cię zostawić (pisząc 'z kim' mam na myśli osobę, z którą czułabyś się bezpiecznie, dobrze i radośnie, a ja miałabym pewność, że jesteś najedzona, nie płaczesz i jednocześnie bawisz się doskonale), a chcąc przywieźć mi potrzebne, brakujące rzeczy (ukochane babeczki z nadzieniem jabłkowym, które już zawsze będą mi się kojarzyły ze szpitalną lodówką) wziął Cię ze sobą,. Widząc Brata po raz pierwszy byłaś jednocześnie zdziwiona, podekscytowana, onieśmielona i pełna radości. Patrzyłaś to na Niego, to na mój brzuch. Głaskałaś Go, sprawdzałaś, czy ma wszystkie elementy twarzy na swoim miejscu, chciałaś nosić i wciąż przytulać. Ale też dałaś wyraz niezadowoleniu, gdy Tata wziął swego Syna na ręce. I właśnie w tamtym momencie poczułam, że bycie Matką, Rodzicem Dzieci z tak małą różnicą wieku nie będzie wcale takie łatwe. W jednej chwili Ty koniecznie chciałaś rozlewać marchewkowy sok i bawić się aparatem fotograficznym, najmłodszy w rodzinie zaczął płakać, a ja musiałam pójść załatwić potrzebę fizjologiczną. Wszystko na raz. W tej samej sekundzie.

W piątek pojawiliśmy się w domu z dużym opakowaniem Lego w ramach prezentu od Nowo Narodzonego dla Ciebie. Ale klocki zupełnie Cię nie interesowały. I dobrze, że Tata nagrał film przedstawiający Twoje podekscytowanie nową sytuacją, bo wszyscy płakaliśmy ze śmiechu.. Biegałaś po domu, skakałaś na gumowej krowie i na zebrze, którą się na co dzień nie bawisz. Zaczęłaś przynosić zabawki, popisywałaś się jak tylko potrafiłaś.

Pierwszy tydzień obecności Maluna (czyli Malucha) w naszej Rodzinie to jednocześnie tydzień Twojego najgorszego, jak do tej pory zachowania. I myślę, że złożyło się na to kilka czynników. Nie tylko obecność młodszego Brata, ale też Babci, która nieba by Ci uchyliła, a Ty bardzo dobrze wykorzystywałaś całą sytuację. Marudziłaś, piszczałaś, denerwowałaś się, krzyczałaś. Raz chciałaś mojej obecności, innym razem ze złością wykrzykiwałaś: idź!! Czasem chciałaś bawić się z Babcią, a po chwili zamykałaś drzwi swego pokoju, wypraszając z niego moją Mamę. A, gdy Tata wracał do domu po naszych ścianach niosło się nieustanne Tata, Tata, Tata. Nikt inny nie mógł wsadzić Cię, czy wyjąć z krzesła do karmienia, na towarzystwo Babci podczas popołudniowego spaceru też nie miałaś ochoty, tylko Tata i Tata. I wiem, że jesteś najlepsza, najgrzeczniejsza, gdy masz obok siebie, jak najmniej osób. Zbyt dużo bliskich sprawia, że sama nie wiesz, czego chcesz, domagasz się karmienia, nie dajesz się ubrać, uciekasz, piszczysz. Ale wszyscy staraliśmy się być wobec Ciebie wyrozumiali. Nowa sytuacja. Nowy, mały Człowiek obok Ciebie. Moja nieobecność przez trzy dni. Bunt dwulatka. Wiele emocji, nieumiejętność ich nazwania, wyrażenia inaczej niż płaczem, czy krzykiem.

Ale wszystko się normuje, prostuje, nasz świat układa się na nowo. A Ty całująca przed każdym spacerem, wieczornym pójściem spać swojego młodszego Brata utwierdzasz w przekonaniu, że to była bardzo dobra decyzja. A rodzeństwo to najpiękniejsze, co mogliśmy Ci dać!

Brak komentarzy: