2014-04-08

Cudaku o pięknych ślepakach,

codziennie Twoja Prababcia Zosia zadawała mi to samo pytanie, na które od razu odpowiadała: Czy Ty wiesz, co Ona ma piękne. Oczy! Żeby tylko z nich nie wyrosła. Albo: Czy Ty widziałaś Jej oczy. Ale Ona ma ładne oczy. Każdego dnia naszego pobytu na Podlasiu. Codziennie od momentu, w którym Twoje ślepaki stały się tak pięknie niebieskie. 

Dwutygodniowy pobyt u Dziadków zrobił nam obu bardzo dobrze. Ty miałaś czas, by nacieszyć się tymi, których na co dzień oglądać możesz jedynie na ekranie komputera, a ja by odpocząć od codzienności. Każdego poranka całowałaś mnie, zamykałaś drzwi mówiąc ciiii i dając mi jeszcze trochę snu, schodziłaś na dół z Babcią, by nakarmić koty, rozpakować zmywarkę, zrobić kawę, wycisnąć sok i pożegnać jadącego na ósmą do pracy Dziadka. Popołudnia spędzałaś ze starszą o dwa (czy trzy?) lata sąsiadką Patrycją, której imię skróciłaś sobie do zdecydowanie wygodniejszej dla Ciebie formy - Pika! Od samego rana czekałaś, kiedy przyjdzie, udawałaś, że do niej dzwonisz, a każdy telefon, domofon dawał nadzieję na wspólną zabawę. Patrycja Cię przytulała, Ty ją całowałaś, potem ona Ciebie całowała, a Ty ją przytulałaś. I tak każdego dnia. Wspólnie malowałyście, naklejałyście naklejki i bawiłyście się w chowanego, którego zasady są już Ci nieco bliższe. Wiesz na czym polega odwracanie głowy do ściany, niepodglądanie i liczenie, które w Twoim języku brzmi jeszcze nieco po chińsku, ale cyfra pięć wychodzi Ci idealnie. Cieszysz się prze-ogromnie, gdy uda Ci się znaleźć przeciwnika, ale jeszcze większą frajdę sprawia Ci wyskakiwanie - po dosłownie sekundzie - z kryjówki i krzyczenie tutaj! 

Od piątku zaczęłaś w widoczny sposób pokazywać nam, że brakuje Ci Taty. Od samego rana myśl o Tacie towarzyszyła Ci we wszystkich czynnościach. Aż do niedzieli, gdy po dwóch tygodniach nieobecności zobaczyłaś swego Mężczyznę i wszystko chciałaś robić jedynie z Nim. Gdy Tata przychodził do kuchni, by zrobić kawę, zjeść, Ty od razu biegłaś za Nim krzycząc Taaaatoooo, chodź. Brałaś za rękę i prowadziłaś do swego odmienionego pokoju i zabawek, którymi nacieszyć się jeszcze nie możesz. 

U Dziadków zdecydowanie powiększyłaś swój zasób słownictwa. Nie, nie mówisz jeszcze zdaniami, nie łączysz wyrazów, ale każde kolejne, poprawnie wymawiane sprawia mi wielką radość i jest powodem do dumy. Idź. Czekam. Chodź. Starczy. Myć. Ania (Mama Patrycji). I wiele, wiele innych sprawnie skracanych tak, by Tobie było wygodniej, łatwiej, a jednocześnie być zrozumianą.

Jesteś na etapie czytania książek w języku nam kompletnie niezrozumiałym, wpatrujesz się w litery, zdania i tworzysz opowieści jakby po chińsko-węgiersku. Robisz to z tak poważną miną, zdecydowanie i pewna swojego, że łącznie z Dziadkami i Tatą dumni jesteśmy tak z tej Twojej nowej umiejętności, jakbyś na prawdę mówiła już w jakimś obcym języku. W ten sam sposób recytujesz też wiersze, czekając na oklaski po kilku wersach, które dla Ciebie są zachętą, by mówić dalej. Wczuwasz się, gestykulujesz, pokazujesz na przedmioty i mówisz, mówisz, i mówisz. 

Wszystko chcesz robić ama, a ja Ci na to pozwalam. Więc sama jesz -  poranne płatki, barszcz czerwony i utarte jabłko posypane cukrem, schodzisz i wchodzisz na czwarte piętro, wspinasz się po wszystkich konstrukcjach na placach zabaw, z moją obecnością obok, ale nie mogę trzymać Cię za rękę, asekurować w widoczny sposób, bo się złościsz - chyba, że sama o to poprosisz. Ama nakładasz czapkę, próbujesz zawiązać kolorystycznie dobraną chustkę i dopasować buty do odpowiedniej stopy. Nadal nie oglądasz bajek, a na tych w formie książkowej jesteś w stanie skupić się już chwilę dłużej, wysłuchać czytanego tekstu i doczekać do morału, bez ciągłego przewracania stron i wypytywania co to, kto to. Słuchasz! 

Zapytana jak się nazywasz odpowiadasz - Minka. A na pytanie, jak chciałabyś, by nazywał się Twój brat mówisz, że jajko! :)

Zjadając jajecznicę przytykasz swój kubek ustnikiem do jaj i cmokasz. 
Pytam się więc: Marcelka, a kogo Ty poisz? 
                         Jajo!! 

( I wszystko jasne. A ja głupia myślałam, że krowę, która narysowana jest na talerzu. Ale przecież jajo może też mieć ochotę na wodę no nie?) 
:]




Brak komentarzy: