2013-04-18

Niuteczku nasz mały,

niebawem skończysz 8,5 miesiąca. Wspinasz się na wszystko, na co wspiąć się da. Szczególnie upodobałaś swoje swój coraz mniej używany w celu, do którego został przeznaczony - bujaczek. I krzesełko do karmienia, i pudło z orzechami stojące na korytarzu, i tapczany, łóżka, szuflady, które najpierw otwierasz, a potem przy nich stajesz - moje przerażenie, bo przecież się ruszają! No i oczywiście ja - najlepszy obiekt do wspinaczki, niezależnie od tego, czy leżę obok Ciebie na dywanie, czy czytam Ci książkę, czy się wspólnie bawimy. Bo teraz najfajniejszą zabawą jest przecież wstawanie! W niedzielę zetknięcie pierwszego stopnia z szufladą, przy której klęczałaś i zamiast przytrzymać się jej rękami, podwinęłaś je, a Twoje usta wylądowały na metalowym uchwycie. Pierwsza krew się polała, niezagojone jeszcze rozcięcie, których na pewno będzie dużo więcej, bo nie jesteśmy w stanie zawsze Cię złapać, przytrzymać. Twoja ciekawość świata nas zachwyca, wszędobylskość, reakcja na dźwięki, stukanie, nowe głosy. Od razu odwracasz głowę, idziesz, szukasz. Stawiasz sobie nowe wyzwania, przycinasz palce u rąk otwierając i zamykając drzwi od łazienki, padasz na panele, bo nie potrafisz jeszcze utrzymać równowagi, łzy i ból, o którym zapominasz tak szybko, jak ekspresowo go sobie sprawiasz. 

Za oknem piękna, wiosenna pogoda, temperatura sięgająca 20 stopni, mimo krążącego w nas nadal wirusa, kataru, osłabienia - spacerujemy. Przemierzamy wąwóz, zatrzymujemy się, wyjmuje Cię z wózka, byś mogła pogłaskać psa, który wyczuwszy Twoją biedronkową maślaną bułkę zaczął krążyć wokół Twego wózka. Siadamy na ławce, rozkoszujemy się słońcem, obserwujesz świat z moich rąk. Odwiedzamy plac zabaw, piszczysz na widok bawiących się dzieci, a siedząc na moich kolanach wzlatujesz wysoko do nieba - tak jak kiedyś ja - cale swoje dzieciństwo - na huśtawkach! Bo nie potrafię siąść na ławce i po prostu siedzieć z gazetą, czy książką w ręku - nawet gdy śpisz. Nie potrafię skupić się na czytanym tekście, bo za dużo rzeczy, osób, mnie rozprasza. Socjologiczne zboczenie, by obserwować, patrzeć, chodzić nowymi, nieznanymi, jeszcze nie deptanymi przez nas ścieżkami. 

A dziś wiele momentów szczęścia. Spacerowałam z Tobą wtuloną w moje ramiona, bo długo nie potrafiłaś zasnąć w wózku, a nadeszła pora Twej drzemki. Potrzebowałaś przytulenia, bliskości włosów, którymi bawisz się usypiając. Później ja z głową na kolanach u Twego Taty odpoczywałam na ławce pod promieniami ogrzewającego nas słońca, Ty obok - spałaś otoczona wiosennym ciepłem i naszą miłością. I przed chwilą, gdy we trójkę razem leżeliśmy na tapczanie w Twoim pokoju, Ty między nami, śpiąca, słodka, a my porównywaliśmy wielkość części Twego ciała z naszymi i to uderzające podobieństwo do Taty, o którym wszyscy mówią, uwieczniłam aparatem telefonu, ustawiłam na tapecie, będę się przyglądać i szukać!

Od wtorku chodzisz trzymając się łóżka. Zostawiłam Cię siedzącą pośrodku pokoju, bawiącą się kluczami, wróciłam po krótkiej chwili, stałaś już przy tapczanie i przeszłaś trzy czwarte jego długości. Brawa, brawa!! 

Niektórzy rozpoczęli sezon motorowy (Tata), niektórzy rowerowy, inni ławkowy (i spędzą na nich całe wakacje), a my od dziś - balkonowy. Poznałaś tą nieznaną Ci do tej pory część naszego mieszkania i wiem, ze będzie ona Twoją ulubioną. 

I Tata kazał mi napisać, jakim to on jest Skarbem :) Ale wiesz - rzeczywiście nim jest. Wczoraj posprzątał mieszkanie, bo wiedział, że mnie drażni widok kuchennej podłogi i kurzu na wannie, a ja jak to ja - musi być natychmiast...Codziennie wynosi Twoje pieluchy, bo ich "zapach" niesie się po całym mieszkaniu, kupuje mi Lidlowe batony, bo moja ochota na słodkie nigdy nie przechodzi i stara się, bardzo się stara, by niczego nam nie brakowało. 
Dobrych masz Rodziców. Nie zapominaj tego, a my takimi postaramy się być już zawsze.  

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Pierwsza krew...szybka nauka chodzenia...widzę podobieństwo mojej kochanej MMM do Twojej kochanej mamci ( kIedyś JJJ )która ucząc się jazdy na rowerze nie pozwalała,żeby Ją trzymać i wylądowała na bramie:-)