2012-11-15

Moja Ty szyjko do całowania,

już czwartą noc z rzędu śpisz we własnym łóżeczku, sama w pokoju obok. A ja pierwszej zasypiałam z jeszcze tańczącymi łzami na końcówkach moich rzęs. Bo oto skończył się kolejny etap, już nie mam Cię w zasięgu swego wzroku i możmy spać przy zgaszonym świetle. Ale oboje z Tatem stwierdzliśmy, że kosz robi się już za mały, nie masz w nim pełnej swobody ruchów, nie możesz rozłożyć szeroko ramion - tak jak lubisz. I teraz śpisz otulona kremową kołderką z czerwoną aplikacją niezidentyfikowanego zwierzaka i wyglądasz tak poważnie, dorośle.

Na nowo zafascynowałaś się swoim bujaczkiem-potrafisz samodzielnie złapać i trzymać zwisające kółeczka. Nowa umiejętność oczarowała Cię na tyle, że mogliśmy dziś spokojnie posprzątać całe mieszkanie, obserwując Twoją fascynację i próby włożenia owego kółeczka do buzi. Cały dzień miałaś bardzo dobry nastrój, uśmiechałaś się i ochoczo wymachiwałaś rękoma i nogami, gdy Tata włączył Ci hiszpańską muzykę, gugałaś, gdy zobaczyłaś swoje odbicie w lusterku.

W ostatnie dni spędzasz czas tylko z Matką ze względu na przeziębienie Twego Taty i pewnie jestem monotematyczna, ale nie zdajesz sobie sprawy, ile radości potrafisz sprawiać. Mimo zmęczenia, znużenia, zniecierpliwienia - Twój uśmiech którym mnie darzysz wynagradza wszystko. A do pełnej radości nie wiele Ci potrzeba, wystarczy moje cmoknięcie, całowanie, czy pierdzenie w brzuszek, by zobaczyć Twoje szczęśliwe oczy.

A ja w myśl usłyszanego kiedyś kazania, staram się, uczę skupiać na tym, co jest teraz, w danej chwili. Mądre słowa, że ludziom dzień, tydzień, miesiąc przecieka, bo nie są w pełni tu, a ciągle myślą, co jeszcze trzeba zrobić, sprawiając, że żadnej chwili nie przeżyli tak na prawdę. I ja często łapię się tym, że podczas karmienia myślę o praniu, które trzeba rozwiesić, podczas rozwieszania prania o obiedzie, który trzeba ugotować...Trudne do zrealizowania. Nie myśleć, nie planować, żyć teraz!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Zaglądam na Twojego bloga codziennie. Jestem nim oczarowana... Pięknie to wszystko opisujesz i mimo że nie zostawiam komentarzy pod każdym Twoim tekstem i tak wiedź że masz stałych czytelników...PozdrawiamAgnieszka

Anonimowy pisze...

Ja rowniez tutaj zagladam codziennie. Uwielbiam Twoje wpisy - tak bardzo są mi bliskie - dwa miesiące temu rowniez zostałam mamą. Wylałam wiele łez wzruszenia, bo Twoje słowa wielokrotnie oddają moje własne przemyślenia. Pozdrawiam Was serdecznie. Ola, mama Stasia.

jot-em. pisze...

Dziękuję, dziękuję, dziękuję!!

A ja chciałabym kiedyś Was wszystkie poznać!