2012-03-22

Pierwszy prawdziwie wiosenny, długo wyczekiwany weekend za nami. Słońce, świeże powietrze, wspólne spacery i ukochany zapach pozimowych porządków. Naprawdę pachnie już ulubioną porą roku. Radość i uśmiech.  

Wizyta u ginekolog, tylko z dobrym słowem - tak jak chciała. Moment wyczekiwania na usłyszenie bicia Twego serca - długi i nerwowy. Nie przypuszczałam, że można martwić się tak o swoje dziecko, Istotę, której poza ekranem monitora jeszcze się nie widziało. Matczyna miłość. Wszystko rozwija się prawidłowo i oby tak pozostało.

I podobno nie widać po mnie tych kilku dodatkowych kilogramów. Wierzę, że to zasługa dobrego samopoczucia - zapominam, że jesteś pod moim sercem, nie czuję zmęczenia, a świadomość, że będę matką dodaje energii i sił.

Razem z Tatą słuchamy o metodach wychowawczych innych rodziców, zasypaniu tylko w swoim łóżeczku, niekołysaniu w wózku, nieposiadaniu smoczków (zresztą ja też widząc go u sąsiadki, pytałam mamę co to jest), rozwijaniu w dziecku umiejętności zabawy bez nieustannego uczestnictwa dorosłych. Słuchamy, podziwiamy, wyciągamy wnioski i snujemy plany na przyszłość - jak chcemy, żeby było w naszym domu. Konsekwencja, dyscyplina i wierzymy, że nam się uda.

Aerobik w towarzystwie innych kobiet w ciąży - dobry i rozciągający. To nie ten typ internetowych ćwiczeń dla ciężarnych, nudzących mnie od samego patrzenia, gdzie skręt ciała w prawą stronę trwa minutę, wyprost i kolejny skręt, następne dwie. Dzisiejszy - dynamiczny, a jednocześnie odprężający, wzmacniający kręgosłup, miednicę, uda i ramiona z uczuciem przyjemnego bólu. Tego właśnie mi potrzeba.

A Ty Rybeńko już teraz popisujesz się przed Tatą i chwalisz swoimi gimnastycznymi umiejętnościami, gdy poczujesz Jego dłoń na moim brzuchu.
To nasz wieczorny rytuał, najpiękniejszy!

Brak komentarzy: