2012-02-15

Poniedziałkowa noc, tuż po powrocie do Lublina jako jedna z cyklu najgorsze. Nie wiem, czy to wyraz Twojej tęsknoty za głosami, które ucichły, czy starasz się przyzwyczaić mnie do bezsennych nocy, zmęczonych oczu, niewyspania za dnia. Dziękuję, że chociaż nad ranem pozwoliłeś(aś) mi spokojnie zasnąć.
Podobno najlepszą pozycją do snu kobiecie ciężarnej jest lewy bok, więc uczę się zasypiać na nim z taką samą prędkością, z jaką robiłam to do tej pory na ukochanym brzuchu. Jeszcze trochę i opanuję tę sztukę do perfekcji. Mam to we krwi.

I powróciliśmy do rytmu dnia, wyznaczanego w głównej mierze przez pracę Twego Taty. Nad ranem budzi mnie znajoma krzątanina, dźwięk uruchamianego ekspresu do kawy, skrzypnięcia łazienkowych drzwi. W półśnie wypowiadane Jedź ostrożnie, pamiętaj, że masz żonę i dziecko w drodze i długo unoszący się w powietrzu zapach męskich perfum.

A dzisiaj smak czekoladowego bloku, aromat czosnku i cebuli w domowym obiedzie, w tle fortepianowa relaksacyjna muzyka, za oknem pruszący śnieg. Błogo, cicho.


Brak komentarzy: