2011-12-22

Poniedziałek - 19 grudnia.  
Krótkie i bezbolesne, wywołujące przeogromną radość, bo wiem, że Jesteś. Szybkie bicie Twego serca i milimetrowe, najpiękniejsze "plamki" na monitorze. To Ty.
Z drugiej strony widok szpitalna, ogromnych ciążowych koszul, odgłosy bólu zwiastującego cud - to wszystko jakby jeszcze nierealne.

Przyjdziesz na świat latem, komu zrobisz prezent urodzinowy? Historia lubi się powtarzać, a może też będzie poniedziałek? I będzie pięknie, szybko, prawie bezboleśnie, mamy czas, żeby się przygotować.

Każdy nasz dzień ma swój rytm. Zaczynamy o 6.15 porannymi mdłościami, (nie pozwalasz, abym na chwilę o Tobie zapomniała) powoli zaczynam się do nich przyzwyczajać. Potem szybkie śniadanie, obowiązkowo jogurt albo płatki z mlekiem i szybkim truchtem do pracy. Coraz gorzej znoszę ośmiogodzinne przebywanie przed monitorem komputera, brakuje mi spacerów, snu. Jabłka, pomarańcze, banany, suchary dodają mi sił. Z niecierpliwością czekam na 16stą i powrót do domu z Twoim Tatą, który czeka pod Katedrą, bo nie chce, żebym wracała zatłoczonymi autobusami. Jestem Mu za to przeogromnie wdzięczna. I upragniony odpoczynek, popołudniowa drzemka, która często miesza się z nocą. 

Niebawem świąteczne spotkania, rozmowy, upragniony, całorocznie wyczekiwany czas. Następne spędzimy już Razem. 

Brak komentarzy: