2017-05-29

Dzieci moje drogie,

właśnie 5 minut temu postanowiłam, że będę pisać krócej, ale częściej. Nie wiem, czy słowa dotrzymam i jak mi to wyjdzie, ale jak ja już coś postanowię, to działam od razu. Tak, mam to zdecydowanie po Waszej Babci. Jest myśl - trzeba robić natychmiast :)

Od dwóch godzin śpicie. Okupujecie naszą sypialnię, przybierając przeróżne pozycje do spania. Często, gdy do Was zaglądam, najpierw przez kilkanaście sekund próbuję zlokalizować, które gdzie jest. Sprawdzam, czy nie spadliście (póki co, jeszcze nie), przykrywam Wasze ciepłe ciałka, tak tylko dla spokoju własnego sumienia, bo zanim wyjdę, Wy już zdążycie się rozkopać.

Po domu roznosi się zapach gotującej zupy. To taka moja wieczorna rozrywka, żeby nie tracić czasu w dzień, gdy maj wreszcie zaczął nas rozpieszczać temperaturami. Przerzuciliśmy się na sandały, (w Dzień Matki zrobiłam sobie test swej matczynej cierpliwości i z Waszą dwójką wybrałam się na zakupy po letnie obuwie. Kto ma dzieci ten wie, że przymierzanie kolejnych par butów, nie należy do najprzyjemniejszych. A ja zaczęłam doceniać telewizory z bajkami przy dziale dziecięcym. Karol przymierzył 4 pary, z czego 2 kupiliśmy. Marcelka, myślę, że lekko ponad 20. A to podeszwa niewygodna, a to paski za wąskie, a to klamra uwiera w nogę...Ale do domu wróciliśmy z sukcesem, a ja sama sobie przyznałam niewidzialny medal), krótkie szorty, czapki z daszkiem. Na spacery nie ruszamy się bez rowerów, hulajnogi, zestawu do piaskownicy i zapasu wody.

Rozpoczęliśmy nasz sezon balkonowy. Dzięki Tacie mamy nową aranżację, kwitną surfinie, pachnie ziołami. Gdy tylko jesteśmy w domu, zabawę i posiłki przenosimy na zewnątrz. Siedzimy i obserwujemy padający deszcz, wypatrujemy kolorów na podwójnej tęczy, wpatrujemy się w ptaki i latające nam nad głowami owady.

I łapię te momenty, kiedy trwa cisza i spokojna zabawa. Kiedy nie kłócicie się o kolor talerza do obiadu, zbudowany z lego dom i balkonowy leżak. Kiedy nie wyrywacie sobie zabawek, nie ściskacie się i nie szczypiecie. Kiedy nikt nie krzyczy, że kogoś nie lubi, nie będzie się z nim bawił albo jest głupi. Tak, ja też obrywam! Karol często mi grozi (ale słowa nie dotrzymuje), że nie będzie się ze mną bawił, a Marcela w spazmatycznym płaczu wzywa albo Tatę albo Babcię Beatkę.
(M:Chcę do Mamy, chcę do Mamy! Ja: Przecież jestem! M: Ale chcę do Twojej Mamy! Do Babci, do Babci!). A gdy Tata wraca z pracy do domu, zaczyna się istny Meksyk. Karol po schodach musi schodzić obok Taty. Tata powinien wlać wody/soku/czegokolwiek. "Tata mnie będzie mył". 'ja nie chcę tego mleka, Tata mi zrobi". "kto dziś nas będzie usypiał? Ja chcę, żeby Tata nas usypiał, ja nie śpię z Mamą, śpię z Tatą". I tak w kółko...

Więc, gdy tylko zasypiacie, to nawet gotowanie zupy w ciszy, wydaje się dobrą formą odpoczynku!

Brak komentarzy: