2012-11-21

Moje Ty włoski do poczochrania,

w poniedziałek Twój Tata przeszedł chrzest bojowy - zostaliście razem z odciągniętym przeze mnie mlekiem przez ponad 4 godziny, a ja w tym czasie słuchałam o bezpieczeństwie takich maluchów, jak Ty. Pijesz z butelki, pierwsza próba w niedzielę - najpierw zaskoczenie, zabawa smoczkiem i cały czas wpatrywałaś mi się głęboko w oczy. Musiałaś być mocno przytulona do mojej piersi, dopiero wtedy zaczęłaś aktywnie jeść i zasnęłaś. Ale to dobrze wróży na przyszłość - czasem i ja chciałabym się oderwać, wyjść, spotkać z przyjaciółmi i bez przerywania porozmawiać. Dzięki Twemu Tacie wiem, że jest to możliwe, a Ty szczęśliwa i bezpieczna. Wczoraj Twój sen w ciągu dnia - istne Cuda! Drzemka od 13 do 13.30, ukołysana pospałaś do 15stej, po zaspokojeniu głodu wtulone w siebie spałyśmy jeszcze do 16.45! 

Za radą pediatry, nie lubelskiej, ale naszej, podlaskiej zaufanej - kładę Cię wyżej podczas karmienia, staram się robić regularne odstępy między posiłkami z nadzieją, że przebieranie w ilościach, których na palcach jednej ręki nie zliczę wreszcie się skończy. I martwię się, że to ulewanie, wręcz chlustanie, pomimo ładnego przybierania na wadze nie jest rzeczą normalną i prawidłową. 

I widzę, jak niesamowita wieź nas łączy. Więź wynikająca nie tylko z faktu posiadania przeze mnie Twoich ukochanych piersi, ale (nie)zwykłej codzienności: zmieniania pieluch, przebierania, zabawiania, lulania, gdy nadchodzi Twoja pora drzemki, spacerowania. Wszystko to sprawia, że jestem Ci najbliższa i rzeczywiście to czuję i widzę. 

Odkryłaś, że na głowie rosną Ci włosy, podczas karmienia często się po nich gładzisz. 

Brak komentarzy: