Półtoraroczna Dziewczynko,
6go lutego skończyłaś 18 miesięcy i tak - nie wiem, kiedy ten czas upłynął. Przypuszczam, że za drugie tyle - które z powodu podwojenia obowiązków przeminie jeszcze szybciej - pójdziesz do przedszkola. Ale nic na siłę. Bez przymusu i konieczności. Decyzja zapadnie na bieżąco. Wierzę, że znajdziemy takie, gdzie przez kilka dni będę mogła obserwować Cię, Twoje zachowania, reakcje z rówieśnikami, wspólną zabawę i przyzwyczajać zarówno Ciebie, jak i siebie do braku naszej więzi non-stop.
Teraz masz mnie na wyłączność. Jestem do Twojej dyspozycji praktycznie 24 godziny na dobę i widzę, jak bardzo przyzwyczaiłaś się do takiej sytuacji. Mama to najczęściej wypowiadane przez Ciebie słowo. Nie schodzi Ci z ust podczas nocnych pobudek, porannego wstawania, codziennej zabawy, gdy robię poranną toaletę, krzątam się po kuchni, zamykam na chwilę w toalecie albo w sypialni, a Tata przejmuje opiekę nad Tobą. Nieustające Mama Mama Mama...Twoja Babcia mówi, że przecież to normalne. Jestem Twoim poczuciem bezpieczeństwa, ciepłem, światem, wszystkim. I wiem, że ma w tym sto procent racji.
Ale patrząc w przyszłość jestem trochę przerażona. Jak poradzisz sobie podczas mojej kilkudniowej nieobecności na początku czerwca? Jak zaakceptujesz nowego członka rodziny, który będzie wymagał mojego czasu i bliskości? Postaram się zrobić wszystko, byś nie poczuła się odtrącona, mniej ważna i w jakimkolwiek stopniu gorsza. Wierzę, że nakarmiony i śpiący niemowlak nieraz zostanie w domu pod czujnym okiem Taty, podczas gdy My będziemy bawić się na pobliskich palach zabaw, spacerować i odkrywać razem świat. Wiem, że będziesz tego potrzebować. Ja też.
Póki co, cieszymy się sobą, swoją obecnością. Dobre samopoczucie, niekłopotliwy lokator pod sercem sprawia, że mogę funkcjonować tak, jak do tej pory. Codziennie spacerujemy - nawet w deszczu - i wracamy tuż przed albo w trakcie Twojej drzemki. Budujemy wieże z klocków, malujemy, gotujemy i tańczymy. Noszę Cię, całuję i ściskam miliony razy w ciągu dnia.
Ty sama jesteś przeurocza, bardzo sprytna, samodzielna, choć ostatnio trochę leniwa, uparta, ale i posłuszna.
Tak, masz półtora roku więc zachęcam Cię do samodzielnego jedzenia posiłków. Bywają dni, że oddajesz mi łyżeczkę/widelec mówisz Niunia i pokazujesz palcem na usta, że to ja mam Cię karmić. Podobnie jest ze spacerami, podczas których nie masz ochoty iść o własnych nogach, a wskazując na wózkownię mówisz brum, brum, wyciągasz wózek i próbujesz samodzielnie w nim siąść, a na spacerze zachęcana do wyjścia mówisz nie i nie wychodzisz. Chcesz jechać, więc jedziemy.
Gdy domagasz się ode mnie na przykład szczotki do włosów (bo widzisz, że właśnie je układam) proszę, byś najpierw zabrała z łazienki swoje zabawki (książki, motyla, lalkę - czasem zabawki są wszędzie) i zaniosła je do swojego pokoju, a wtedy dam Ci to, czego chcesz. Ty posłusznie zbierasz zabawki, stajesz w progu swoich czterech kątów i wrzucasz je tak, byle tylko przekroczyły granice Twego królestwa. Bo przecież chciałam, żebyś zaniosła je do pokoju, nie wspomniałam, że mają być odłożone na odpowiednie miejsce. Sprytnie. Rozumnie. Śmieję się i podziwiam.
Sprzątasz coraz chętniej. Czasem nawet ku mojemu wielkiemu zdziwieniu sama i bez proszenia(!!).
Nie przepadasz za bajkami. Pooglądasz chwilę podczas, gdy ja obok krzątam się po kuchni albo oglądam wraz z Tobą. Nie lubisz dziecięcych teledysków z piosenkami, które włączam Ci słysząc od Cioć, jak uwielbiają je ich pociechy. Ciebie w ogóle nie interesują, a po ich uruchomieniu słyszę nie, nie, nie albo bibę - czyli mam włączyć Twoją ulubioną piosenkę...będzie się działo, będzie zabawa i znowu noc będzie mało, będzie głośno...i pokrzykujesz przy niej za wokalistą Piersi - Oooopa! Za to coraz bardziej doceniasz kolekcję płyt - do słuchania, a nie oglądania - którą masz dzięki Tacie. I tego typu piosenki Ci odpowiadają. Tańczysz przez kilkanaście minut, najpierw sama, potem biegniesz po lalkę, potem wleczesz misia większego od siebie, później kręcisz się w koło i ganiasz samą siebie wokół czerwonego siedziska. A na końcu próbujesz stawać na głowie. Aż do mokrych pleców i włosów na karku, a wtedy ich skręt od razu się powiększa. I nie, nie chcesz tańczysz ze mną w kółku trzymając się za ręce. Próbujesz naśladować moje ruchy, podskoki, klaskanie w kolana, czy tupanie nogami. Ale wszystko sama. Bez mojej pomocy. Podobnie jak z wchodzeniem i schodzeniem po schodach, gdzie nie chcesz dać mi ręki, a trzymając się barierki lub ściany samodzielnie próbujesz pokonać wszystkie schody. 15 minut mojej głośno wyrażanej dumy i zachęt.
Plan dnia półtoraroczniaka:
6.00-7.00 - pobudka
7.00-8.00- śniadanie
10-11 - wyjście na spacer.
12.30-13.00 - powrót do domu i drugie śniadanie
13-15 - drzemka. Czasem przedłuża się do nawet trzech godzin
15.30-16.00 - obiad. Zupa albo drugie danie, w zależności od tego, co przygotowuję dla Twego Taty i siebie i czy będą to rzeczy, które zjadasz chętnie, czy też nie.
16.00-19.00 - zabawy. W międzyczasie owocowy podwieczorek.
19.00 - kąpiel
19.30 - kolacja
20.00 - mycie zębów, oglądanie książek
20.30 - sen
I noc, której jeszcze nie przesypiasz w całości. Około 00.00 - 01.00 budzisz się i domagasz mleka. Nad ranem często budzisz się po raz drugi i znów chcesz mime, mime..., czyli mleka. Ale tutaj staramy się trzymać zasady byś jadła tylko raz w nocy, dążąc do upragnionych, w pełni przespanych naszych 7-8 , Twoich 10-11 godzin. Myślę, że nie potrzebujesz już posiłków w nocy, a budzisz się jedynie z przyzwyczajenia, bo pięć, pełnych porcji w ciągu dnia, w tym syta kolacja powinny zapewnić Ci uczucie sytości do rana. Dylematy, które nam rodzicom będą towarzyszyły już zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz