2021-04-22

 Szaleństwo! Nie było mnie tu rok??!!! Nawet nie wiem, od Kogo/czego zacząć. 

Może od Najmłodszego, bo chyba po Nim w ciągu tego roku widać upływ czasu i ogromny postęp w rozwoju. 

Synu, masz prawie 2,5 roku. I dajesz nam codziennie mnóstwo powodów do radości. Swoimi minami, popisami, uporem i dobrocią. Jesteś do szaleństwa zakochany w swojej hulajnodze, którą nazywasz "lo". Ostatnimi czasy, poza "ja" jest to najczęściej wypowiadane przez Ciebie słowo. Wczorajszy popołudniowy spacer - ponad 2 km bez żadnego postoju. Wracaliśmy po 21.00, każdy na swojej hulajnodze, Ty bez drzemki w ciągu dnia, w świetnym wciąż humorze. Jeździsz tak szybko, że albo muszę truchtać, żeby dorównać Ci tempa, albo wyprzedasz mnie, robisz kółko i zawracasz, żeby być na równi ze mną. Wzbudzasz ogólne zachwyty, że "taki mały, a tak jeździ", "a ile to on ma lat, że tak śmiga", a Ty podłapujesz pochwały i jeszcze bardziej przyspieszasz, albo podjeżdżasz do przechodniów i z dumą prezentujesz dwa palce, bo przecież tyle masz już lat. Czasem puszczasz jedną ręką kierownicę, aby siedzącym na ławce powiedzieć swoje "heeeeej" i bez oglądania się za siebie jedziesz dalej. 

Poza hulajnogą lubisz jeść. Jesteś dzieckiem, które jako pierwsze siada do stołu, kiedy tylko zawołam Waszą Trójcę na posiłek. Tobie nie trzeba dwa razy powtarzać. Uwielbiasz swoje "tośty" i "paćki", i "łe" czyli chleb z masłem i serem, wszelkie zupy, zwane "upami" (czasem mam problem z rozróżnieniem, czy chcesz jeść, czy potrzebujesz skorzystać z toalety). Ale zapytany na co masz ochotę, zawsze odpowiadasz, że na "tośty". Z lekkim przerażeniem obserwowaliśmy Cię z Tatą, kiedy po utrzymującej się dość długo biegunce i wymiotach próbowałeś chyba nadrobić stracone gramy i mogłeś jeść dosłownie cały czas. Zupy domagałeś się siedząc i przy stole i krzycząc na całe gardło "uuuuupaaaaa", godzinę po śniadaniu, czyli w okolicach 10.00 rano, a na kolację zjadałeś ponad 20 placków...Ten stan utrzymywał się kilka dni, w ciągu weekendu zrobiłeś się cięższy o kilogram i wróciłeś do normalnego zachowania. Czasem nawet dzielisz się jedzeniem. Poproszony, odrywasz ze swojej kanapki milimetrowy okruch chleba i dajesz go Marceli. Albo oddajesz swój już mocno nadgryziony tost, kiedy zobaczysz, że na talerzu pojawia się kolejna, świeża porcja ciepłych kanapek. 

Bardzo lubisz książki. A ja często przystaję i obserwuję Cię, kiedy rano wstajesz, sięgasz do swojego koszyka po jakąś obrazkową lekturę, siadasz sam na kanapie i "czytasz". I po raz niewiemjużktóry oglądamy wspólnie serie książek, które jeszcze nie tak dawno przeglądałam z Twoim rodzeństwem. Zadaję Ci te samy zagadki i wiem, że to rodzaj zabawy, który się nie nudzi, bo i Starszaki często do nas dołączają. Lubisz też wszystkie typowo chłopięce zabawy, najchętniej ze starszym Bratem, którego naśladujesz we wszystkim. Ale i ze starszą Siostrą też się czasem pobawisz, o ile to Ona zechce zaprosić Cię do wspólnej zabawy. I nawet czasami przez chwilę posłusznie wykonujesz Jej polecenia. Bawicie się wspólnie w szkołę, a Ty kiedy możesz - grzecznie piszesz po tablicy, siadasz, kiedy Marcelka Ci coś tłumaczy. Jeszcze jakiś czas temu bez oporów dawałeś się przebierać, pozwalałeś nakładać sobie bransoletki, paski, torebki i inne dziewczyńskie akcesoria, woziłeś wózek z lalkami albo sam wsiadałeś do pojazdu dla lalek i udawałeś malutką córeczkę. Teraz zdecydowanie wolisz zabawy z "Lolem". A z zabawek Marcelki najbardziej pasuje Ci Jej łóżko i wdrapywanie się do Niej na samą górę. Kiedyś to był azyl Twojej Siostry, teraz nawet zawieszona kartka "Zakaz Wstępu" nie robi na Tobie wrażenia. 

Masz swoją ulubioną piosenkę. Niezmiennie od roku jest to "Bella Ciao". Kiedy tylko ktoś z nas wypowie słowo 'piosenka', 'słuchać', 'włączyć muzykę' krzyczysz na cały dom: "ciał, ciał, ciał". I skaczesz uradowany po kanapie, gdy tylko usłyszysz znajome pierwsze takty. 

Jesteś na etapie "ja". Wszystko "ja". Sam myjesz ręce i buzię po posiłkach. Sam musisz wejść i wyjść z fotelika samochodowego. Sam musisz otwierać drzwi wejściowe do domu albo te do klatki schodowej. Schodzenie z naszego czwartego piętra wygląda tak, że Starszaki z reguły schodzą jako pierwsze, Ty ze mną za Nimi, W okolicach drugiego piętra krzyczysz: "Lalo ja, Lela ja, Lalo ja, Lela ja" na znak, że Ty chcesz jako pierwszy otworzyć drzwi wyjściowe. (Naprawdę mamy dobrych sąsiadów. Myślę, że są nad wyraz cierpliwi i wyrozumiali). Gdy poproszę o coś Twoje rodzeństwo, Ty startujesz jako pierwszy ze swoim: "Lalo ja, Lela ja" na ustach. 

Oglądanie bajek nazywasz "tli tli". Tak, dzieciaki często Cię podpuszczają, bo tylko słyszę jak mówią: "Idź, zapytaj mamy, czy możemy coś pooglądać", a Ty uradowany od razu biegniesz i krzyczysz: "Mamo, tlitli??? Mamo, tlitli??? I Twój dotychczas ulubiony bohater to nie kto inny, jak Strażak Sam. 

Od piątku jesteśmy na etapie odpieluchowania, szybka decyzja, szybkie działanie, bo przecież jesteś już taki duży i można się z Tobą fajnie porozumieć i dogadać, mimo ubogiego jeszcze Twego zasobu słów. Dziś pierwszy dzień bez żadnej wpadki. Bez mojego przypominania. Sam wiedziałeś, kiedy potrzebujesz skorzystać z toalety i wyrabiałeś się na czas. Myślę, że śmiało mogłam zebrać się z tym wcześniej, ale po pierwsze - nie chciało mi się ;), a po drugie - uważam, że trafiliśmy w bardzo dobrym momencie. Jesteś już na tyle rozumny, że zaskoczyłeś od razu, cztery wpadki dziennie to dotychczas Twój "rekord", więc myślę, że jesteśmy na końcu drogi, zanim na dobre ją rozpoczęliśmy. 

I lubię Cię Gościu, bardzo! Jak podchodzisz i całujesz. W usta, potem w oba poliki, w ucho prawe i ucho lewe, w brodę, czoło i oczy. Czasem jeszcze w kolczyki, jeśli mam dłuższe, zwisające, to i je potrafisz wycałować. I lubię, kiedy wtulasz obie dłonie w moje włosy, kiedy usypiam Cię wieczorem. I lubię te Twoje: "Mamo, co to?" wypowiadane z takim fajnym akcentem, szczerym zdziwieniem w głosie. I Twoje "aaaaaaaa", kiedy Ci coś wyjaśniam, a Ty swoim "aaaaa" odpowiadasz sz tak, jakbyś mi chciał powiedzieć: No przecież wiem, już wszystko jasne, nie musisz już tłumaczyć". 

I myślę Synu, że mogłabym tu jeszcze pisać i pisać o Tobie...Ale muszę wziąć pod uwagę, że jest już północ, Twego starszego Brata trzeba rano zaprowadzić do przedszkola, u Marcelki nocuje Jagoda. Z racji Dnia Ziemi i konieczności ubrania zielonego stroju na zdalne lekcje, mam im wpleść we włosy rano zielone druciki (do zabaw plastycznych). I chyba jeszcze przed 8.00 trzeba skoczyć po małe zakupy. Reszty dnia nie planuję, Zaplanuje się sama. 

Ściskam. Wasza Mama. 

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Pisanie nie jest łatwe.

Anonimowy pisze...

I wymaga systematyczności.