Karolku,
za chwilę skończysz 8 miesięcy. Od przedwczoraj możesz pochwalić się górną jedynką i umiejętnością gryzienia Matczynego ramienia, gdy noszę Cię na biodrze. Pełzasz po całym domu. Przemieszczasz się najczęściej tam, gdzie ja kieruję swoje kroki. Towarzysz mi w łazience. Podczas gdy ja myję włosy, Ty próbujesz wspinać się przytrzymując drzwi od pralki albo przewracasz łazienkowy kosz, ten sam, który jeszcze nie tak dawno temu służył za doskonałą zabawę Twojej Siostrze. Z salonu pełzniesz, gdy tylko dostrzeżesz, że kręcę się po kuchni, po chwili przemieszczasz się pod stołem i krzesłami, by znaleźć się tuż przy moich nogach, Siadasz na kolanach - to Twoja ostatnio ulubiona pozycja - przytrzymujesz niskich mebli (pudeł z zabawkami, krzesełka, czy podestu Mareli) i prostując nogi - wstajesz. Wchodzisz wszędzie, najchętniej w najmniejsze kąty i tam gdzie jest pełno kabli. Otwierasz szuflady, przewracasz na siebie Marcelkową kuchnię do gotowania, uwielbiasz w niej to (w kuchence oczywiście), że posiada otwierane drzwiczki pralki i piekarnika. Na dywanie może leżeć stos grzechotek, śpiewająco-grające Fisher Price, a Ty i tak wypatrzysz to, co zabawką nie jest lub do Ciebie nie należy. Przeszkadzasz swojej starszej Siostrze w zabawie. Rozwalasz jej tory, zabierasz wagony pociągu, zabierasz wszystkie przedmioty służące do gotowania i picia kawki. Uwielbiasz drewnianą małą łyżeczkę, dzbanek do herbaty i zwierzęta z farmy Dumelka.
W piątek po raz pierwszy posadziłam Cię w krześle do karmienia - nie potrafisz jeszcze samodzielnie usiąść, więc nie przeforsowywałam Twego kręgosłupa zbyt długo, ale nowa perspektywa widzenia bardzo Ci się spodobała. Z wielkim uśmiechem na twarzy uderzałeś rękoma, waflem ryżowym i niekapkiem o biały ikeowski blat. A ja wpatrywałam się w takiego radosnego Ciebie, Swojego Syna i chcę ten obraz zapamiętać. Tak samo, jak mam przed oczami widok półrocznej Marceli w ogrodniczkach i różowej bluzie podczas zakupów w Reserved i jej uśmiech na mój widok. Tak samo widzę Ciebie w zielonej bluzce w paski, piszczącego z radości i śledzącego każdy mój ruch podczas przygotowywania obiadu.
Uwielbiasz jeść. Smakuje Ci wszystko, co dajemy Ci do jedzenia. Byle szybko, łyżka za łyżką, bo inaczej zaczynasz się denerwować.
Z nowości: chrupki kukurydziane, wafle ryżowe, daktyle i lody(!).
I widzę oznaki lęku separacyjnego, które mogą towarzyszyć dzieciom właśnie w wieku zbliżonym do Twojego. Gdy tylko usiądę na dywanie, Ty od razu zostawiasz to, czym się aktualnie zajmujesz i pełzniesz w moim kierunku, wspinasz się po mnie, ciągniesz za bluzkę do momentu, aż wezmę Cię na ręce, A dzisiejszego wieczoru, podczas gdy czytałam Marcelce bajki na dobranoc, zbudziłeś się z wielkim płaczem. Tata nosił, przytulał, całował, ale nie chciałeś się uspokoić. Poszłam z zamiarem nakarmienia Cię, choć głodny na pewno nie byłeś, ale wiem, że matczyne mleko jest dla Ciebie najlepszym uspokajaczem. I tu mnie niesamowicie rozczuliłeś. Bo gdy tylko wzięłam Cię na ręce - przestałeś płakać. Wtuliłeś się we mnie, położyłeś głowę na moim ramieniu, ja swoją przytuliłam do Twojej i bez najmniejszego chlipnięcia zasnąłeś, Tak po prostu. Bezpieczeństwo. Ciepło. Miłość.
Ja: Artuś chcesz coś dodać o Karolku? (Gdy piszę czasem pytam Tatę o ciekawe spostrzeżenia na temat naszych Dzieci)
Artur: No co, zarąbisty jest!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz