2014-08-27

Maleńka,

o naszym wakacyjnym wyjeździe nad morze i obecnym pobycie w Bielsku następnym razem. Dziś tylko o Tobie, pewnie zbyt chaotycznie, bo za dużo wszystkiego, myśli, zdarzeń, sytuacji, słów, zdań. Tego, co chciałabym zapisać i zapamiętać.

Zmieniasz się. Z pulchnego niemowlaczka w dziewczynkę, która nie ma już tak wystającego, krągłego brzucha i fałdek we wszystkich możliwych miejscach. Może z biegiem czasu tak jak ja będziesz chudzielcem, by później stać się eteryczną blondyneczką?

Z nowości? Pożegnałaś pieluchy w ciągu dnia, od tygodnia masz zakładaną jedynie na noc. Trening czystości zaczęliśmy w zeszły wtorek. Rano, zmotywowana zdjęłam Ci pieluchę, zwinęliśmy dywany, poszłyśmy do sklepu wybrać majtasy, a na spacer zabrałyśmy 3 zestawy spodni i wszystkie się przydały. Nagradzałam Cię cząstką kinderka albo naklejkami, które przyklejałaś na kartkę umieszczoną na lodówce. W środę na ulicy Okopowej, tuż po mojej kontrolnej wizycie u ginekolog, zachęcona obiecanym jajem z niespodzianką po raz pierwszy załatwiłaś się na trawę. Zamiast czekoladowego jajka, bo nie było ich w sklepie, wybrałaś sobie ( o ileż zdrowszy ) baton musli, po czym załatwiłaś się na środku sklepu z ubraniami, w którym kupiłam sobie nowe spodnie. W piątek, już na Podlasiu zaliczyłaś pięć wpadek i była to największa ich liczba podczas jednego dnia. A od soboty pięknie sygnalizujesz wszystkie potrzeby, podczas spacerów załatwiasz się w ustronnym miejscu i wierzę, że niebawem pożegnamy się i z pieluchami w nocy. Duma Córeczko, jestem z Ciebie przeogromnie dumna. I nadal po każdej jedyneczce i dwójeczce do sedesu z przyzwyczajenia wszyscy nagradzamy Cię brawami. Nie przypuszczałam, że pójdzie aż tak szybko, choć wiem, że sami, na własne życzenie, z niewiedzy i braku doświadczenia przedłużyliśmy ten etap, przeoczyliśmy moment, w którym byłaś już gotowa. Wcześniej, podczas ciepłych dni zdejmowałam Ci pieluchę, by po kilku wpadkach założyć Ci ją ponownie. Myślę, że zdezorientowałam Cię tym wszystkim, bo nie wiedziałaś, czy masz robić w pieluchę, czy też jednak nie. Było przecież już wiele takich sytuacji, że sama mówiłaś, że chcesz siku i już wtedy powinien być to dla mnie znak, że jesteś gotowa. Ale ostatnie tygodnie ciąży, wielki brzuch, problemy w zginaniu się, pojawienie się rodzeństwa, wakacyjne wojaże i niewiedza, jak się za to odpieluchowanie zabrać (pieluchomajtki, majtki treningowe, pieluchy na spacery, czy nie) - wszystko to sprawiło, że ten etap się przedłużył, ale wciąż nie mogę się Ciebie nachwalić i cieszę, że mamy to już za sobą. 


Mówisz wszystko, czasem aż za wiele. Budujesz coraz dłuższe zdania:

Tata zrobi siku, to przyjdzie i już jedziemy.
Juto pójdę z babcią na rynek po mlinki.
Moja Mama? Gdzie moja Mama?
Kalolku, nie płacz. Kalolku chodź.

Do Twoich ulubionych ostatnio słów należą:

no - powtarzane zaraz po wyrazie tak, stanowiące odpowiedź na wszystko, będące wyrazem aprobaty, chęci i zgody.

Marcelka, chcesz iść na spacer?
Tak, no. 

bardzo - ostatnimi czasy wszystko chcesz bardzo.  

Bardzo chcę kompotu. 
Bardzo chcę obiad. 
Bardzo chcę pić. 
Nie mam naklejek. Bardzo nie mam naklejek. ;) 

Jejku. jejku. 

Fak - które momentalnie przechwyciłaś z Tacinego fuck - na widok Karolkowej kupy. I teraz, gdy towarzysz mi podczas zmiany pieluchy u Twego brata, a w niej akurat znajduje się dwójeczka, komentujesz to z angielskiego ooo fak!

Nadal zaprzeczasz po wyrazie zaprzeczanym.
Boje nie. Pójdę nie. Mama idź nie. 

Balu ciem (i ten wyraz twarzy, który towarzyszy Ci podczas wypowiadania tych dwóch słów), czyli codziennie, przed zaśnięciem domagasz się opowiadania historii o balu. Początkowo w standardowej wersji, czyli Kopciuszek idzie na bal. Kopciuszek rymowany w wersji Taty:
Dobra wróżka mówi: Kopciuszku, przynieś szmatę spod okienka, będzie z niej super sukienka. 
Daj jeszcze te szmatki, będą fajne gatki.Daj z łazienki dwa waciki, wyczaruję ci z tego nowe buciki. Przynieś z kuchni dwa rogale - będą z tego czerwone korale. Przynieś kawałek gazety, będziesz miała z tego na bal bilety... :) 
 
Później próbowaliśmy przeróżnych modyfikacji. Bal urządzają zwierzęta w miejscach, jakie tylko przychodzą nam do głowy, ale od długiego już czasu nasz dialog przed zaśnięciem wygląda tak:

Ty: Balu ciem.
Ja: A gdzie robimy bal.
Ty: W lasu.
Ja: A kto urządza bal?
Ty: Zilafka.

I tak każdego wieczoru. Stwierdziliśmy z Tatą, że ta żyrafka to nieźle imprezowe zwierzątko.

I choć można się już z Tobą dogadać, porozmawiać i porozumieć, dowiedzieć, na co masz ochotę, co robiłaś, z kim się bawiłaś, to wiele wyrazów mówisz jeszcze po swojemu. I tak bóby nadal pozostają borówkami, a pomki to pomidory (których nie lubisz), kepul to keczup, zampok to zamknąć, cięgień jest księżycem, brum samochodem, a halo telefonem (starą nokią) przez który prowadzisz rozmowy dzwoniąc do Dziadków, do Taty albo do Kuby?? I  zastanawiamy się, skąd ten Kuba tak często pojawia się w Twoich zdaniach, bo znasz tylko jednego - znajomego ze studiów Taty, będącego jednocześnie właścicielem jednej z naszych ulubionych, lubelskich restauracji. Czymże on tak sobie zasłużył, byś dzwoniła do Niego przynajmniej raz dziennie, a ostatnio każesz opowiadać o nim bajki...

Rozróżniasz kilka podstawowych kolorów. Czerwony, zielony, żółty oraz ukochane pink i blue, których polskich nazw chyba nawet nie znasz. Uwielbiasz grać w piłkę i biegać. Codziennie słyszę: gramy? Biegamy? Mamo goń! Łap!

Nadal budzisz się w nocy. Nadal te przespane w pełni mogę policzyć na palcach jednej ręki. Przebudzasz się i domagasz mojej obecności. Nie śpisz spokojnie, pokrzykujesz i nie mam pojęcia w ilu pozycjach śpisz podczas jednej nocy. 

Menu śniadaniowe wybierasz sobie sama. Najczęściej są to: kulki na mleku, jajo albo parówki. Na drugie śniadanie serek waniliowy - zazwyczaj na ławce podczas spaceru. Uwielbiasz borówki, winogrona i arbuza. Maliny jako dodatek do mlecznych posiłków (kasz, czy płatków ryżowych). Mizerię z ogórków do obiadu, zsiadłe mleko i kiełbasę - zamiłowanie do tego typu smaków zdecydowanie odziedziczyłaś po Tacie. Mięso mielone w postaci kotletów, wszelkich pulpetów, w lasagne, czy tradycyjnym bolognese. I lody. I lizaki. Uwielbiasz lizaki. A moment, w którym je otrzymujesz/znajdujesz w torebce Babci - bezcenny. Uśmiech oczu, radość na buzi - i tak wiem, nie powinno się do trzeciego roku życia dawać dziecku słodyczy.


Doprowadzasz mnie do szału, gdy chcę Cię ubrać, a Ty zwyczajnie, specjalnie wtedy ode mnie uciekasz, zaczynasz skakać po łóżku, przewracać Cię, a gdy na siłę Cię przytrzymuje pokładasz się tak, jak gdybyś nie potrafiła stać. Trenujesz moją cierpliwość, bo nadal zasypiasz bawiąc się moimi włosami. Bawiąc i jednocześnie wiele z nich przez ciągnięcie wyrywając. Nie wiem, ile jeszcze razy mam mówić, że zwyczajnie mnie to boli. A każda próba zabrania Twojej ręki z moich włosów kończy się krzykiem i płaczem, bo wiem, że nie potrafisz inaczej. Jedni mają swoje ulubione koce, poduszki, miśki, a Ty masz moje włosy...

I nie wiem, jak mam Ci tłumaczyć (spokojnie, czy krzykiem), że każde Twoje uderzenie Karola, czy to ręką, czy butelką z wodą, czy czymkolwiek innym sprawia mu ból. Wiesz, rozumiesz, tłumaczysz, że Karol płacze, że nam przykro, a wciąż robisz to samo. Całujesz trochę za mocno, przytulasz używając zbyt dużej siły, ale tłumaczę też sobie, że jesteś przecież mała, że nie masz wyczucia siły, nie potrafisz ocenić. Nie zostawiam Was samych nawet na minutę. Z drugiej strony widzę, jak bardzo jesteś już z nim związana. Każdy poranek (jeśli Karol nie śpi) zaczynasz od głaskania i całowania młodszego brata. Gdy płacze mówisz: Daj cycka Kalolowi. Pod naszą kontrolą bujasz Go w bujaku, wozisz w wózku, trzymasz na rękach, zabawiasz, gugasz. Odpychasz ręce naszej przemiłej, starszej sąsiadki, która w momencie, gdy Karol zaczyna płakać - chce go polulać w gondoli, krzyczysz ze złośią do zaglądających do wózka obcych osób mój Kalol!! I wiem, widzę, jak bardzo Go kochasz. 

I mam nadzieję, że widzisz, czujesz, jak bardzo Cię Kocham. Mamuciu chodź. Całusy dawane bez proszenia. Momenty, w których przybiegasz i się do mnie przytulasz. Ot tak. Z potrzeby serca. Łapię momenty. Zapisuję w środku te chwile. Jesteś moim największym szczęściem, skarbem świata, wyzwalaczem uśmiechów, radością, wszystkim...



Brak komentarzy: