Niebieskooka Marcelino,
choć w domu Marceliną bywasz rzadko, częściej Marcelką, Marcelą, Miśką i milionem zdrobnień nawiązujących do świata roślin, zwierząt, gadów, płazów i takich, które nie określają właściwie niczego, nie wiem, skąd się wzięły, a nadal funkcjonują - jak na przykład Niutek. Śpisz w swoim pokoju, który jeszcze przez kilka miesięcy możesz uważać za należący tylko i wyłącznie do Ciebie. Później swoją niewielką, kolorową przestrzeń będziesz musiała dzielić z Groszkiem, a my tak urządzić Wasze wspólne metry kwadratowe, by każde z Was miało kawałek swojej ziemi. Śpisz w pokoju, w którym po raz pierwszy od początkowego układu mebli poczyniliśmy niewielkie zmiany. A to za sprawą Twojej ciekawości, wszędobylskości i prób wspinania się tam, gdzie wspiąć się da. Musieliśmy zmienić położenie - stojącego do tej pory w rogu pokoju, tuż przy oknie, a obok komody - fotela, bo kiedy zobaczyłam, że próbujesz wejść z niego na parapet, a i bez problemu sięgasz do koszyka po (między innymi) Sudocrem, którego smak nie jest Ci już obcy, zaczęłam bać się o Twoje bezpieczeństwo. Niewielkie zmiany, a cieszą oko, bo przecież to zawsze jakieś nowości. No i piękny dywan, którego Twój pokój doczekał się po piętnastu miesiącach istnienia. Szukałam w sklepach internetowych, grzebałam w googlowskich grafikach i stronach wnętrzarskich w poszukiwaniu czegoś, co będzie odpowiadało mi zarówno wizualnie, jak i cenowo. Cóż mam poradzić, że nie podobają mi się te wszystkie mega kolorowe dywany, przedstawiające postacie z bajek, wielkie głowy zwierząt, czy esy-floresy, a od samego patrzenia można dostać oczopląsu. Prosty, biały w kolorowe guziki. Niebanalny, a jednocześnie dziecięcy, pasujący do wielu wnętrz - bo przecież jeszcze nie wiem, jak będzie wyglądał Wasz pokój wiosną, idealny do nauki kolorów i gry w rodzinnego Twistera. Śpisz - miałam napisać, że lepiej, bo Twój sen już się normował (jedna pobudka na mleko w godzinach 1-2 i sen do 6tej), ale od dwóch, trzech nocy znów wybudzasz się częściej niż raz i nie mam pojęcia, nawet już nie dociekam, czym jest to spowodowane. Tak po prostu masz i już.
Zmieniasz też swoje upodobania żywieniowe, a może tylko akcentujesz samodzielność, możliwość decydowania o samej sobie (jak podają fachowcy w internecie) i dokonywania wyboru...Nie lubisz nowości, nie chcesz próbować nowych smaków, a jeśli uda mi się zachęcić Cię do zjedzenia, po chwili wszystko ląduje na ziemi. Jajek nie chcesz jeść pod żadną postacią, ewentualnie raz na jakiś czas - omlet z dużą ilością serka waniliowego. Kanapek nie tykasz, ani w postaci małych wagonów, ani w całości - do ręki. Czasem sam plaster sera żółtego, czy wędliny. Nie ma też mowy byś zjadła drugie danie. Nie chcesz gotowanych warzyw, ziemniaków, mięsa z kurczaka pod przeróżną postacią, kasz. Rano płatki na mleku, ale nie te zdrowe owsiane, nie musli, a miodowe, bądź czekoladowe. I tylko parówki, serki waniliowe, zupy - całe szczęście i owoce, mnóstwo owoców. Nadal najulubieńsze są winogrona (skazujesz je w książce i mówisz nono nono) i pomarańcze, najchętniej zjadane w ilościach hurtowych. Plus mleko modyfikowane z kaszką na noc i w trakcie nocnej pobudki. Ale się nie zniechęcam. Podaję - co lubisz, starając się od czasu do czasu zaproponować coś innego. Na przykład placki z bananami, domowe ciastka owsiane i muffinki z budyniem, których zapach roznosił się ostatnio po wszystkich pokojach.
W Twoim świecie wszystkiego musi być po równo. Tyle samo buziaków Mamie, tyle samo Tacie. Jeśli głaszczesz po poliku Tatę i mówisz moooo (co w Twym języku oznacza mój Tata), za chwilę taki sam gest wykonujesz na moim. A lodami, które Tata przyniósł dziś sobie (waniliowo-orzechowe których Matka smaku do tej pory nie lubiła. - Dobre. - Teraz to Ty wszystko zjadasz) zaczęłaś mnie karmić, po czym zabrałaś całą miskę Tacie i przyniosłaś mi, gdy ja trochę podjadłam, biegałaś z nimi raz od jednego, raz do drugiego rodzica, dbając by kolejność rozkoszowania się deserem nie została naruszona. Zadziwiasz, bo nie bierzesz sobie, a dajesz nam, dzielisz się, dbasz w pierwszej kolejności o innych, o najbliższe Ci osoby. Jesteś niezwykła wiesz?
Widać, już widać efekty naszego wychowywania, wartości i zasad, które codziennie Ci przekazujemy. Zapytana, jak należy być, gdy inne osoby śpią, przykładasz palec do ust i mówisz ciiii, a poza samym gestem uczę Cię, że nie wolno wtedy głośno krzyczeć, stukać drewnianymi zabawkami o ziemię, czy walić głową w ścianę, co ostatnio bardzo Cię bawi!
Od samego rana pokrzykujesz nowe słowo: awa, awa i wskazujesz na nasze kubki pełne stawiającego na nogi napoju w kolorze, który lubię. Dotykasz do piekarnika, szklanki z napojem, ubrań prosto spod żelazka i mówisz ciepe. Do Twojego głośnego, dosadnego MAMO, dołączył też TATO.
Uwielbiasz zwierzęta. Te spotykane na spacerach, które możesz ganiać, głaskać, a ich właściciele potwierdzają, to, że jesteś oswojona, przyzwyczajona do świata czworonogów, bo się nie boisz, idziesz ufnie, czasem nawet za bardzo, a ja cieszę się, że nie należę do tych Matek, które spotkany ostatnio na spacerze właściciel psa a'la Lessie widuje podczas swoich wędrówek z czworonogiem. Nie należę do tych, które będą krzyczeć Proszę zabrać tego psa. Nie podchodź. Nie dotykaj. I lubisz te swoje domowe zwierzaki, figurki przedstawiające wiejską farmę, których odgłosy naśladujesz prawie idealnie, rozróżniasz baranie beee, od koziego meee, wiesz jak wyje wilk i bardzo lubisz udawać małpę...:)
A ja cieszę się z każdego takiego najmniejszego postępu w rozwoju. Że potrafisz pić przez słomkę, wyciągniesz pranie z pralki, przyniesiesz mi kapcie z sąsiedniego pokoju, sama nałożysz sobie czapkę,
odstawisz pojemnik z klockami na miejsce, otworzysz szafkę i poproszona wyciągniesz z niej zmiotkę, oddasz Tacie telefon i wiele, wiele innych, drobnych, codziennych czynności, które wykonujesz już sama, które znasz, rozumiesz. Mega zachwyt, którego dane jest mi każdego dnia doświadczyć, bo jestem obok. I to jest najpiękniejsze, mimo towarzyszącego mi ostatnio wciąż uczucia zmęczenia.
Jestem Córeczko. Dla Ciebie.
W Twoim świecie wszystkiego musi być po równo. Tyle samo buziaków Mamie, tyle samo Tacie. Jeśli głaszczesz po poliku Tatę i mówisz moooo (co w Twym języku oznacza mój Tata), za chwilę taki sam gest wykonujesz na moim. A lodami, które Tata przyniósł dziś sobie (waniliowo-orzechowe których Matka smaku do tej pory nie lubiła. - Dobre. - Teraz to Ty wszystko zjadasz) zaczęłaś mnie karmić, po czym zabrałaś całą miskę Tacie i przyniosłaś mi, gdy ja trochę podjadłam, biegałaś z nimi raz od jednego, raz do drugiego rodzica, dbając by kolejność rozkoszowania się deserem nie została naruszona. Zadziwiasz, bo nie bierzesz sobie, a dajesz nam, dzielisz się, dbasz w pierwszej kolejności o innych, o najbliższe Ci osoby. Jesteś niezwykła wiesz?
Widać, już widać efekty naszego wychowywania, wartości i zasad, które codziennie Ci przekazujemy. Zapytana, jak należy być, gdy inne osoby śpią, przykładasz palec do ust i mówisz ciiii, a poza samym gestem uczę Cię, że nie wolno wtedy głośno krzyczeć, stukać drewnianymi zabawkami o ziemię, czy walić głową w ścianę, co ostatnio bardzo Cię bawi!
Od samego rana pokrzykujesz nowe słowo: awa, awa i wskazujesz na nasze kubki pełne stawiającego na nogi napoju w kolorze, który lubię. Dotykasz do piekarnika, szklanki z napojem, ubrań prosto spod żelazka i mówisz ciepe. Do Twojego głośnego, dosadnego MAMO, dołączył też TATO.
Uwielbiasz zwierzęta. Te spotykane na spacerach, które możesz ganiać, głaskać, a ich właściciele potwierdzają, to, że jesteś oswojona, przyzwyczajona do świata czworonogów, bo się nie boisz, idziesz ufnie, czasem nawet za bardzo, a ja cieszę się, że nie należę do tych Matek, które spotkany ostatnio na spacerze właściciel psa a'la Lessie widuje podczas swoich wędrówek z czworonogiem. Nie należę do tych, które będą krzyczeć Proszę zabrać tego psa. Nie podchodź. Nie dotykaj. I lubisz te swoje domowe zwierzaki, figurki przedstawiające wiejską farmę, których odgłosy naśladujesz prawie idealnie, rozróżniasz baranie beee, od koziego meee, wiesz jak wyje wilk i bardzo lubisz udawać małpę...:)
A ja cieszę się z każdego takiego najmniejszego postępu w rozwoju. Że potrafisz pić przez słomkę, wyciągniesz pranie z pralki, przyniesiesz mi kapcie z sąsiedniego pokoju, sama nałożysz sobie czapkę,
odstawisz pojemnik z klockami na miejsce, otworzysz szafkę i poproszona wyciągniesz z niej zmiotkę, oddasz Tacie telefon i wiele, wiele innych, drobnych, codziennych czynności, które wykonujesz już sama, które znasz, rozumiesz. Mega zachwyt, którego dane jest mi każdego dnia doświadczyć, bo jestem obok. I to jest najpiękniejsze, mimo towarzyszącego mi ostatnio wciąż uczucia zmęczenia.
Jestem Córeczko. Dla Ciebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz