2012-04-19

Rybeńko,

lubisz podróże, a w gościach zachowujesz się jak należy. Dobre ciążowe samopoczucie, brak oznak zmęczenia, bólu pleców, czy nóg sprawiło, że wieczór panieński Twojej Cioci Kasi (która lubi być ciocią dziewczynek) był jeszcze bardziej udany. Urocza knajpka, pyszne greckie jedzenie, nie za głośna muzyka, przemiłe kobiece towarzystwo - tego mi było potrzeba. Jednak dyskotekowy klimat, ścisk, hałas i przepychający się ludzie - to nie dla mnie w tym stanie. Za bardzo boję się o Ciebie, nie wiem, na ile mogę sobie pozwolić, a jak bardzo powinnam uważać. I pomimo tęsknoty za tańcem wybrałam domowe zacisze na ulicy, której jeszcze warszawscy taksówkarze nie potrafią zlokalizować. 

We wtorek po raz pierwszy uczestniczyliśmy w zajęciach ze Szkoły Rodzenia. Kameralna atmosfera w towarzystwie kilku par, przesympatyczna położna, u której widać z daleka, że "rodzenie kobiet" to powołanie i wielka radość. Wiele praktycznych informacji, niektóre nam już dobrze znane, inne zupełnie obce, sygnały, na które należy koniecznie zwrócić uwagę, porady, jak nie dać się zwariować w zakupowym szale. I uspokajający fakt, że podczas tych trudnych chwil porodu będzie obok mnie więcej uśmiechniętych znajomych twarzy. I patrzę na wszystkich ludzi dookoła i mówię sobie, że przecież musieli jakoś przyjść na ten świat.

Kolejna comiesięczna wizyta, najprzyjemniejsze badanie ze wszystkich - słuchanie bicia Twego serca i ciepłe słowa - wszystko wygląda prawidłowo i na to też wskazuje moje samopoczucie. Do 16 maja mamy spokój - bez kłucia, badań i lekarskich odwiedzin. 


Za radą położnej staram się jeszcze lepiej z Tobą komunikować i odczytywać Twoje po cichu liczone ruchy. Nie cieszę się z falującego brzucha, a zmieniam pozycję wierząc, że nadmierne kopnięcia to sygnał z Twojej strony. I głaszczę, mówię, głaszczę, mówię....

I wciąż rozczula mnie troska Twego Taty, który uważnie obserwuje moje kroki podczas schodzenia ze schodów i nadal twierdzi, że za szybko się w tej ciąży przemieszczam. 

Masz już wyrobiony gust kulinarny? Lubisz słodycze, tak jak Twoja Matka?




Brak komentarzy: