2012-08-28

Kruszynko nasza,
 
lubię te nocne chwile tylko nasze, uspokajasz się w matcznych objęciach, podnoszę Cię do odbicia, a Ty układasz głowę na moim ramieniu, przytulasz się do policzka i zasypiasz. Albo w pozycji na "żółwika" na mojej klatce piersiowej. Czujesz ciepło i bezpieczeństwo, a mnie ogarnia nieopisana radość i szczęście. Łzy w oczach i chęć zatrzymania tych momentów.
 
Spodobała Ci się salonowa tapeta, przyglądasz się jej w wielkim skupieniu i dlatego nie mogę karmić Cię w tym pokoju, bo wpatrzona w czarno-biało-brązowe pasy zapominasz o ssaniu. Dostałaś swoją pierwszą pozytywkę z taką samą melodyjką, która mnie juz tyle lat temu usypiała, a pozytywka do dziś leży w moim pokoju na Szkolnej, jako jedna z kilku zachowanych rzeczy, bo nie mogłam się z nimi tak po prostu rozstać.
 
Dzisiaj miałaś badanie USG głowy i brzuszka, w tym samym miejscu, w którym Twoja Matka w dzień Twoich urodzin oglądała Cię po raz ostatni na ekranie monitora. Dziś tylko przez moment płakałaś, gdy zimna maź i obcy sprzęt dotykały Twego czoła, resztę byłaś spokojna i bardzo dzielna!
 
A ja z uśmiechem weszłam do znanego mi miejsca, w pamięci mam dobre szpitalne wspomnienia. Ból boluszczy, ale zapominajuszczy...I tak rzeczywiście jest. Od dnia porodu minęły dokładnie trzy tygodnie i jeden dzień, a ja owszem pamiętam, że bolało, ale to był dobry ból - dał nam Ciebie. I wiem, że chcę więcej!  
 
Twoje zachowanie podczas jazdy w foteliku samochodowym dobrze rokuje na przyszłość, będziesz towarzyszyć nam w wojażasz, wakacyjnych podróżach, spontanicznych wypadach. Nie lubisz gdy samochód stoi w miejscu, złościsz się na skrzyżowaniach z sygnalizacją wielofazową, a polskie drogi sprzyjają Twojemu mocnemu snu.
 
I widzę, jak Twój Tata, mężczyzna silny, twardy - zmienia się przy Tobie. Ma w sobie mnóstwo uczuć, które tylko Ty jesteś w stanie wywołać. Podczas kąpieli śpiewa Ci wymyślane na poczekaniu piosenki o częsciach ciała, które właśnie myje. Z wielką cierpliwością zmienia Ci pieluszki, stoi przy przewijaku i czeka, czy coś jeszcze zrobisz. Najczęściej fundujesz Mu wielką jak na takiego Szkraba kupę i w chwili nieuwagi obsikujesz wszystko dookoła. Całuje, masuje, nosi i kołysze!
 
I muszę Ci coś powiedzieć - trochę Cię rozpieszczamy i wcale nie jest mi z tym źle!

2012-08-27

Córeczko,
 
dzień to Twoja/Nasza ulubiona pora. Jesteś spokojna, grzeczna, śpisz 2-3 godziny, po czym budzisz się na karmienie i pieszczoty. Chętnie towarzysz Nam w codziennych czynnościach, obserwując to co się dzieje ze swojego bujaczka. Przedwczoraj po raz pierwszy skupiłaś na dłużej wzrok na brązowej małpce i niebieskim hipopotamie zawieszonym na leżaczku. Wodzisz wzrokiem za swoją pierwszą grzechotką, którą dostałaś od swoich lubelskich wujków - Tadzia i Jarka.
 
Od trzech dni popołudniami bywasz bardziej marudna, niespokojna, płaczesz, złościsz się i poznałaś, co to ciepło naszych ramion - w nich zasypiasz niemal natychmiast, wystarczy wciąć Cię na ręce - a Ty "odpływasz". Odłożona do łóżeczka - od razu się budzisz i sprawdzasz cierpliwość swoich rodziców. Podobno byłam taka sama - tylko wymagałam dodatkowo kołysania i bujania, Tobie wystarczy nasza bliskość. Lubisz kąpiele i czas tuż po nich - wycieranie, tulenie, pielęgnowanie, ubieranie. Potem pora karmienia przy ciepłym świetle lampki, cicha muzyka, płynąca z sypialni i nadzieja, że spokojnie zaśniesz. Miewasz swoje humory - nie pasuje Ci ani Twoje łóżeczko, ani duża sypialnia. Wciąż się Ciebie uczymy, a każdy dzień, mimo, że taki sam - inny.
 
W piątek spędziłyśmy same dużo czasu - okres urlopowy Twego Taty dopiegł końca i teraz we dwie musimy sobie dawać radę. I było tak jak chciałam, jak to sobie wyobrażałam. Spałaś, a ja miałam czas na przygotowanie obiadu i zadbanie o siebie. Powrót Taty i dom pachnący kurczakiem - w dwóch wersjach smakowych - Taty na ostro, moja bez przypraw, bardziej mdła.

Tata mówi, że macierzyństwo mi służy, że twarz mam jakąś taką jaśniejszą. Babcia twierdzi, że mogłabym uchodzić za telewizyjny wzór Matki - Kobiety. Rzęsy pociągnięte tuszem, róż na policzkach i paznokciach. Szczęśliwa Mama - Szczęśliwe Dziecko.
A ja dobrze się czuję we własnej skórze, mimo kilku dodatkowych rozstępów i brzucha, którego wygląd nie do końca mnie jeszcze zadowala. I ten wzrok Twojego Taty, gdy patrzy na mój ładnych rozmiarów biust - szczególnie, gdy zbliża się pora karmienia...bezcenne! Po ciążowych tunikach i legginsach miło powrócić do ulubionych jeansów i t-shirtów. Brak oznak zmęczenia, energia i siły czerpane sama nie wiem skąd.

 Młodość! Kobiecość! Radość!

 

2012-08-22

Kluseczko Nasza,

ważysz 4660g, od dnia wypisu ze szpitala (13 dni temu) Twoja waga zwiększyła się o ponad 900g! Rośniesz ku uciesze Rodziców.

Dzisiejszy dzień dobry i spokojny. Upały chyba i Tobie dają się we znaki, bo budzisz się jedynie na jedzenie i znów usypiasz. Na dużym, sypialnianym łóżku, bo tam najchłodniej, a ja mogę podrzemać, mając Cię przy sobie.

Rano, po energetyzującym prysznicu, stałam i z uśmiechem obserwowałam śpiących jeszcze Was - Ciebie i Twego Tatę. Widok, o którym marzyłam i zapas sił na cały dzień.

Jesteś dobrze urodzona! I wierzę, że jak zrozumiesz sens tych słów - pomyślisz tak samo, a dla nas będzie to dobrze zdany egzamin.

2012-08-20

Marcelko (nie Marcysiu, bo od razu mam Złotopolskich przed oczami),

uwielbiasz spać na brzuchu, tak jak Twoi Rodzice. Często, gdy układamy Cię na boku kręcisz się i wiercisz - na brzuchu zasypiasz momentalnie. W nocy jesteś dużo bardziej marudna, niespokojna, łapczywa, zachłanna, trudna do uspania. Budzisz się częściej, czasem są to cztery karmienia w ciągu jednej nocy. Bardziej potrzeba bycia blisko przy piersi, aniżeli aktywne ssanie. Twój Tata nieprzytomny. Budzi się i nie wie, czy właśnie układam Cię po karmieniu do snu, czy może dopiero zabieram na zaspokojenie głodu. 

Robi się z Ciebie coraz większa spryciara. Podczas karmienia usypiasz, mam wrażenie, że zapadłaś w mocny, zdrowy sen, a po odłlożeniu do łóżeczka natychmiast otwierasz oczy, mlaskasz ustami, ssiesz palce. Gdy poczujesz bliskość matczynego ciała - usypiasz...
Odwiedziła Cię już Ciocia Marta (która twierdzi, że tak bardzo jesteś do Niej podobna!) i wujek Zygmunt, a Ty praktycznie całą wizytę grzecznie przespałaś. Cały piątek spędziłaś w towarzystwie wujka Bartka i cioci Kasi, od których otrzymałaś piękny, funkcjonalny leżaczek-bujaczek, żebym zawsze mogła Cię mieć na oku, a Ty świat w zasięgu swego wzroku - towarzyska damo! W niedzielę kolejne odwiedziny - tym razem rodzice i rodzeństwo Twego Taty i zachwyt nad Tobą.

Lubisz podróże w wózeczku, ale ma być aktywnie - z wybojami i kołysaniem, siedzenie na ławce odpada, bo zaczynasz się budzić i krzywić. Dobrze, zadbasz o kondycję swej Matki.

Coraz bardziej naturalne jest dla nas to, że jesteś. Tata stwierdził, że już przyzwyczaił się do tego, że jak zagląda do swojego dawnego "biura" to widzi tam Ciebie.
Nie szepczemy, kiedy śpisz, choć czasem nieświadomie przyciszamy głos. Mówimy do Ciebie jak do dorosłego, głośno i wyraźnie informujemy o wszystkich czynnościach, które wykonujemy.

I będę Cie nosiła na rękach, jeśli będziesz tego potrzebowała. Oczywiście bez przesady, ale nie zostawię płaczącego dziecka w łózeczku. Nie zgadzam się z opiniami, że od razu zostaniesz rozpieszczona, a przez to nie będę w stanie zrobić niczego, poza opieką nad Tobą. Nie po to troszczyłam się o Nas przez 9 miesięcy, nie po to głaskałam po brzuchu, śpiewałam i rozmawiałam, gdy byłaś pod moim sercem, by teraz zostawiać Cię, gdy zdecydowanie potrzebujesz utulenia.

W 12 dobie życia odpadł Ci kikut! Nadal się często uśmiechasz i dzielnie podnosisz główkę, gdy leżysz na brzuchu.

I wstań wreszcie, bo Twoja Matka chce Cię na spacer zabrać.




2012-08-15

Wróciłam do domu
przy Tobie mi dobrze,
niech wszyscy zobaczą
zaczęło się...


Pierwsze chwile w domu, moje łzy wyrazem szczęścia, wyczerpania, buzujących hormonów. Zasypiasz w swoim łóżeczku, a my stoimy i przyglądamy się Tobie. Wciąż nie dociera do nas fakt, że mamy Dziecko. Dziecko!!! Taki Cud z miłości dwóch osób. Wyczekane, tak bardzo kochane i nie czuję, żeby mój instynkt macierzyński miał się dopiero pojawić, bo już jest.

Tata zdaje egzamin z pierwszej kąpieli na szóstkę, a ja mogę się jedynie przyglądać, ewentulanie uwieczniać chwilę aparatem, co też czynię. Nawet nie zapłakałaś i jak przystało na prawdziwą kobietę - lubisz wszystkie zabiegi pielęgnacyjne, które wykonujemy.

Budzisz się co 2-3 godziny na jedzenie, zmianę pieluszki i znów zasypiasz. W nocy bywasz bardziej marudna, schemat: jedzenie - kupka - znów jedzenie - i znów kupka, co zajmuje około 1,5godziny. Przestawiam budzik, bo czasem nie chce Ci się nawet wstawać na ciepły posiłek, a moje piersi "rozsadza". Ale Tata twierdzi, że i tak nieźle jesteśmy dopasowane. Śpisz obok nas w swoim koszu przy delikatnym świetle lampki, bo wciąż na Ciebie zerkamy. Obawy, lęk, sprawdzanie, czy dobrze jesteś ułożona, czy Ci się nie ulało, czy jest Ci ciepło i wygodnie. Nie wymagasz nieustannego przebywania na rękach, kołysania, czy usypiania, krzyszycz wniebogłosy, gdy jesteś głodna(konkretna dziewczynka!), a wtedy żadne metody na Ciebie nie działają. Instynktownie szukasz swojej "stołówki" i uspokajasz się natychmiast, gdy ją znajdziesz. Tata za każdym razem uśmiecha się, gdy widzi, jak z rozhisteryzowanego dziecka zmieniasz się w sekundę w anioła. Przyglądanie się |Tobie - ciekawsze niż najlepszy serial, rozczulają Twoje miny i grymasy. Uwielbiam, jak się przeciągasz, bo tak słodko marszczysz wtedy czoło, lubisz spać na brzuchu z rączką pod brodą i ewidentnie się uśmiechasz - bo czymże innym, jak nie uśmiechem jest ten często powtarzany przez Ciebie wyraz twarzy, kiedy kąciki ust idą w górę. I nawet nie wiesz, ile radości w sercu sprawia widok Ciebie w ojcowskich ramionach. Spokój, ciepło, miłość i Ty - dobra, spokojna, grzeczna.

W sobotę przyjęłaś pierwszych swoich gości - Babcię Beatkę, która gdyby mogła nie wypuściłaby Cię z rąk, a najchętniej zabrała ze sobą i Dziadka Wojtka, u którego wzruszenie widoczne w oczach, obecne przez cały dzień pobytu z Tobą. I moje łzy, bo ja się ciągle wzruszam - już taka natura Twej Matki. Zapas jedzenia na długo - wdzięczność!

Twoje pierwsze podróże - do przychodni, kontrolnie na ocenę poziomu bilirubiny. Jednak ciężko jest cokolwiek załatwić w jednym miejscu, brak fachowego sprzętu i tylko skierowania do kolejnych placówek. Irytacja długo nie opuszczała Twego Taty. Byłaś bardzo dzielna podczas ukłucia w stopę i dobre wyniki, bo tylko 6,9!
13go sierpnia ważysz już 4150g, pięknie przybierasz na wadze!

I ja powoli dochodzę już do siebie. Dzięki Tacie mam czas na spokojny prysznic, balsamy, pomalowanie paznokci, odpoczynek, ciepły posiłek i kubek gorącej herbaty. Wykorzystuję nocny czas, gdy Tata nosi Cię na rękach po jedzeniu - zbieram pranie, wywieszam kolejną porcję. Tylko w swoje jeansy jeszcze się nie mieszczę i na brzuszki podobno jeszcze za wcześnie, choć mnie już korci.

Czekamy na słoneczną pogodę i pierwszy spacer, bo Tata już dziś wypróbowywał wózek i jeździł nim po mieszkaniu.

Marcelino Mario - już oficjalnie.

2012-08-13

Jesteś !

3 sierpnia - kontrolne KTG, badanie - i słowa naszej pani ginekolog: za dwie, trzy godzinki proszę przyjechać już z torbą do szpitala. Łzy w samochodzie, strach, obawy, że to przecież już. W domu kanapki z masłem orzechowym i po raz ostatni przed Twoim Przyjściem ogrywam Twego Tatę w Literaki. Izba przyjęć, kolejne badania, założenie opaski i irytacja, że muszę zostać, choć nic się nie dzieje. Najbliżsi uspokajają, tłumacząc, że to dobrze, bo stała kontrola, częste sprawdzanie Twego tętna, ruchów i moich skurczy.

4-5 sierpnia - kolejne dwa dni w szpitalnej sali, statki na korytarzu, spacery, chodzenie po schodach i urodzinowe życzenia, żebyś sprawiła prezent swojej Matce i do północy się pojawiła na tym świecie, moje modlitwy, łzy zniecierpliwienia, a Ty uparcie trwasz przy swoim.

6 sierpnia - według porannego USG ważysz 3650g, duża dziewucha z Ciebie! Kontrolne badania i przyjazny uśmiech znanej położnej: dziś urodzisz, tak jak chce Babcia - na Przemienie Pańskie. Po 11 trafiam na porodówkę, szyjka macicy przygotowana, ale czynności skurczowej brak. Podłączenie pod kroplówkę i wszystko dzieje sie tak szybko, skurcze nadchodzą momentalnie, silne, bolesne. Nie ma czasu ani na masaże pleców, piłkę, czy drabinki. Nieoceniona pomoc położnej, słowa wsparcia i moje pełne zaufanie. Rzeczywistość jak film, nie dociera do mnie fakt, że to mój poród, a za chwilę ujrzę wyczekiwaną tak bardzo Ciebie. Przechodzimy na fotel i za chwilę będzie finał. Słyszę słowa Twego Taty: Jest, Judyś, jest główka, dasz radę. I daję.

O 12.40 kładą mi Cię na brzuchu, uspokajasz się słysząc bicie znanego Ci tak dobrze matczynego serca, Twój Tato nas całuje, pełno emocji, szczęścia, radości, nie ma takich słów, by opisać towarzyszące tej chwili uczucie...I pierwsze karmienie, więź tylko nasza, silne, dumne, Ojcowskie ramiona i początek nowego, nieznanego...

Córka - 4040g (!) 54 cm. 10 pkt Apgar.

Widziałaś, jaki wynik zrobiłyśmy! I jestem dumna z samej siebie. Wdzięczna, że nie pozwolili Nam się długo męczyć. Wróciłaś do mnie czysta i pachnąca, bez zaczerwień, sinej, czy pomarszczonej skóry, z okrągłą główką, a w oczach Twego Taty - iskierki, zachwyt i już wiem, że będziesz córeczką Tatusia.

Po 6 godzinach - zaskoczenie, bo nie dam rady zrobić kroku, zawroty głowy, mroczki, bezradność. Ale czuwa przy Nas Twój Tata - podaje talerz z jedzeniem, wodę i po prostu jest. Bezcenne! Po kilku kolejnych godzinach, kiedy wydaje mi się, że jestem mocniejsza, kolejna próba wstania. Tym razem udaje mi się obejść łóżko i obmyć twarz, ale wiem, że z prysznicem będę musiała poczekać do rana. Krew, pot, brak komfortu psychicznego, zmęczenie fizyczne, przerażenie, gdy spoglądam na swoją bladą twarz w lusterku i obawy przed pierwszą wspólną nocą. Ale razem dajemy sobie radę. Przez kolejne trzy szpitalne doby uczymy się siebie wzajemnie, przyglądamy, obserwuję Cię i staram się nauczyć rozpoznawać Twoje zachcianki, rodzaj płaczu, grymasy twarzy. Mimo ogromnego zmęczenia, bólu, trudności ze sprawnym poruszaniem się, nieprzespanych nocy - dajesz siłę i radość. Utwierdzam się jeszcze bardziej w tym, że sobie dobrze radzę, widząc wzrok naszej pani ginekolog i po słowach pediatry. Z radością, łzami szczęścia w oczach 9go sierpnia opuszczamy szpitalną salę.

Córeczko! Miłość od pierwszych chwil. Jesteś. Cud!

2012-08-02

Dziś Twój wujek Bartek obchodzi 30ste urodziny. I chyba w niecałe dwie godziny nie wyrobimy się już, żeby sprawić Mu urodzinowy prezent.

Dzisiejsza wizyta w szpitalu, kolejny bardzo dobry zapis KTG i radość, że mogę czekać na Ciebie w domu. A poza mną - czeka na Ciebie świat cały. Nie wymieniając już rodziny - Ciocia Łach w Warszawie, Moniczka z Łuździuczkiem w Siemiatyczach, którzy czekają na znak i będą odmawiali "Zdrowaśkę" za nas, Dodzia, którą mam nadzieję razem odwiedziny i wypoczniemy w Kościelisku Residence, Twoi lubelscy wujkowie: Tadzio i Jarek - głaszczą mnie po brzuchu i dziwią się, że nie chcesz ich jeszcze poznać. I ja też się dziwię, że nie śpieszno Ci do tych wszystkich dobrych ludzi.

Ale lekarka ma nadzieję - " do niedzieli zrodzisz".

Pełna gotowość - torba spakowana i jeździ z nami od dziś na wszystkie szpitalne wizyty. I Twój Tata - ciągle pod telefonem, czeka na sygnał, że "coś" zaczyna się dziać. A Ty wiercisz się nieustannie, mój brzuch jak meksykańska fala.

Z tęsknotą. Mama.