2011-12-30

W pracy uściski, gratulacje, ja się wzruszyłam, (ach te hormony), dziewczyny się wzruszyły i jakoś tak już lżej...

Świąteczny dobry czas na Podlasiu. Zmęczenie jednak zaczyna być coraz bardziej odczuwalne. Otulona kocem, otoczona zwierzyńcem, wsłuchuję się w głosy najbliższych mi osób. Organizm sam podpowiada mi czego potrzebuje. Pasterkę przesypiam w swoim pokoju. Na talerzu pomarańcze, mandarynki i niesamowicie kalorycznie ciasto naleśnikowe. A moja waga ani drgnie. I wcale nie mam ochoty ani na śledzie, ani na ogórki kiszone. Wszystko Ci smakuje. Grzeczne z Ciebie dziecko.  

Twoi dziadkowe rozkochani w przyszłym wnuku/wnuczce. Babcia już wie, jakie są najlepsze niemowlęce proszki do prania (!!). I praktyczne prezenty świąteczne, podarowane z myślą o Tobie i dłoniach Twego taty - wyciskarka do owoców i blender, żebyś zdrowo rósł/rosła.

Powrót do domu, Paracetamol (jedyny, bezpieczny?) przywieziony w środku nocy, wymioty, niemożność zmrużenia oczu i brak sił na pracę. A popołudniowa wizyta kończy się otrzymaniem miesięcznego zwolnienia. Myśląc o sobie, jako kobiecie w ciąży, widziałam obraz pracującej do ostatnich dni kobiety na wysokich obcasach ze ślicznym brzuszkiem i uśmiechem na twarzy. Teraz wiem, że w życiu nie wszystko wygląda tak, jak to sobie, nie będąc niczego świadomi -  wyobrażaliśmy. Twoje i moje zdrowie oraz dobre samopoczucie przezwyciężają z obawami co powiedzą inni. I poczułam się jak Matka.

2011-12-22

Poniedziałek - 19 grudnia.  
Krótkie i bezbolesne, wywołujące przeogromną radość, bo wiem, że Jesteś. Szybkie bicie Twego serca i milimetrowe, najpiękniejsze "plamki" na monitorze. To Ty.
Z drugiej strony widok szpitalna, ogromnych ciążowych koszul, odgłosy bólu zwiastującego cud - to wszystko jakby jeszcze nierealne.

Przyjdziesz na świat latem, komu zrobisz prezent urodzinowy? Historia lubi się powtarzać, a może też będzie poniedziałek? I będzie pięknie, szybko, prawie bezboleśnie, mamy czas, żeby się przygotować.

Każdy nasz dzień ma swój rytm. Zaczynamy o 6.15 porannymi mdłościami, (nie pozwalasz, abym na chwilę o Tobie zapomniała) powoli zaczynam się do nich przyzwyczajać. Potem szybkie śniadanie, obowiązkowo jogurt albo płatki z mlekiem i szybkim truchtem do pracy. Coraz gorzej znoszę ośmiogodzinne przebywanie przed monitorem komputera, brakuje mi spacerów, snu. Jabłka, pomarańcze, banany, suchary dodają mi sił. Z niecierpliwością czekam na 16stą i powrót do domu z Twoim Tatą, który czeka pod Katedrą, bo nie chce, żebym wracała zatłoczonymi autobusami. Jestem Mu za to przeogromnie wdzięczna. I upragniony odpoczynek, popołudniowa drzemka, która często miesza się z nocą. 

Niebawem świąteczne spotkania, rozmowy, upragniony, całorocznie wyczekiwany czas. Następne spędzimy już Razem. 

2011-12-09

7 grudnia - udajemy się na pierwszą wizytę. Pani doktor, pomimo wielu obaw, że szybka, że nieprzyjemna mile mnie zaskakuje. Przeprowadza dokładny wywiad, wypytuje o pracę, rodzaj umowy i z zainteresowaniem, bez zniecierpliwienia słucha i udziela cennych wskazówek. Badanie ginekologiczne potwierdza istnienie ciąży, ładna macica, ale jesteś jeszcze za mały/mała, żeby móc przeprowadzić badanie USG i usłyszeć bicie Twego serca. Otrzymuję swoją pierwszą kartę ciąży i skierowanie na badania (morfologia, toxoplazmoza, HBS, WR, mocz, oznaczenie grupy krwi). A 19 grudnia czeka nas moje/Twoje pierwsze badanie USG.  

Jesteś tam Maluszku, prawda? 


2011-12-06

Pierwsze osobiste przekazywanie wieści. Wujkowi Bartkowi (może zrobisz Mu prezent urodzinowy) i Cioci Kasi ( tak, będzie już Twoją ciocią, gdy przyjdziesz na ten świat), a po drodze drugiej Babci. Radość obu stron, opieka od pierwszych dni i nieustanna troska.

Nie czuję, że jesteś. Nie mam narazie żadnych książkowych dolegliwości. Przyjemnie spędzamy weekend w Warszawie, ze spokojem chodzę do pracy. W moich posiłkach dużo częściej goszczą owoce, chociaż sezon zimowy nie jest tym moim ulubionym.

Dziękuję za Twojego Tatę, w którym od pierwszych chwil Twego Istnienia wyczuwam prawdziwą ojcowską troskę o Ciebie, o Nas. Nic nie zastąpi ręcznie wyciskanych przez niego soków pomarańczowych i częstych pytań jak się czujesz...

Wybieramy naszego lekarza prowadzącego, czytamy, słuchamy i podejmujemy decyzję. Pełna obaw a jednocześnie spokojna, że wszystko będzie tak jak trzeba - czekam na pierwszą wizytę.

Cieszę się, że Jesteś.

2011-12-01

27 listopad. Wtorek. Blisko 18stej. Zaniepokojona brakiem comiesięcznych kobiecych dolegliwości, mając w pamięci Nasze patriotyczne popołudnie-kupuję test. Poczekam na Twojego Tatę, chociaż w duchu już wiem, że nie wytrzymam. Krótkie oczekiwanie, bo nieśmiało zaraz za pierwszą pojawia się druga. Telefoniczne przekazanie wieści, bo tych kilkanaście kilometrów ciągnęłoby się w nieskończoność. Radość. Obawy. Strach. Słyszalne szczęście Twojego Taty. Dzwonię do Babci ( pewnie trochę minie nim się przyzwyczaję do słowa Babcia wypowiadanego na widok mojej Mamy) Beatki, czuję się jak w "Koglu Moglu", bo ja mamuś w ciąży jestem. I łzy, wielka radość, słowa, które dodają otuchy. I zadowolenie Dziadka, że wreszcie będzie miał z Kim grać w piłkę. A co jeśli okażesz się dziewczynką? Chyba będziesz musiała pojąć tę sztukę kiwania, mijania i strzelania goli.
Zasypiamy, jednocześnie szczęśliwi, a zarazem pełni obaw, choć narazie głośno o tym nie mówimy..